Wyszukaj spośród 3651 ofert pracy
Dość patologiom na rynku pracy – można było usłyszeć w minionych dniach z ust Ministra Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Celowe opóźnianie podpisywania umowy z pracownikiem i zatrudnianie go w efekcie na czarno ma się radykalnie skończyć. Rząd forsuje nowelizację Kodeksu Pracy. Czy syndrom pierwszej dniówki zniknie na zawsze z rynku pracy?
Rządowy projekt ustawy został przyjęty przez Sejm. Pozwoli on zmienić przepisy, a raczej je zaostrzyć w obrębie zatrudnień na czarno. Pracodawcy celowo, zwłaszcza dla zwiększenia wpływów do firm, odwlekali podpisywanie umów z nowymi pracownikami. Prawo jednak wyraźnie stanowi, że podpisanie umowy ma nastąpić najpóźniej w dniu rozpoczęcia pracy. Owszem taka umowa była przygotowana, ale zazwyczaj leżała w biurku, czekając spokojnie na niespodziewaną kontrolę Inspekcji Pracy. Dopiero wówczas kontroli pracodawcy kwapili się ją wyciągnąć i podpisać, jednocześnie oznajmiając inspektorowi, że dana osoba pracuje dopiero pierwszy dzień. Walka Rządu z „nienormalnymi sytuacjami” ma sprzyjać zahamowaniu emigracji z kraju oraz polepszyć sytuację pracownika na rynku pracy. Zmiany – jak oznajmiła minister Elżbieta Rafalska – nie będą wchodziły w życie stopniowo ale radykalnie i stanowczo.
W zeszłym roku Państwowa Inspekcja Pracy przeprowadziła szereg kontroli. Wyniki były dość zatrważające. Aż u 18% kontrolowanych podmiotów, czyli przedsiębiorstw dopatrzono się uchybień prawnym w tym kierunku. Dotyczyło to więc ponad 10 tysięcy zatrudnionych zazwyczaj w branżach gastronomicznych, budownictwie, usługach magazynowych i w transporcie. Rzeczywistość może być zupełnie inna, to znaczy gorsza. Inspektor, który przeprowadzał kontrolę w danym zakładzie pracy, nie miał możliwości, aby udowodnić komukolwiek, że pracodawca łamał prawo. Nie miał on wglądu do żadnych dokumentów, które by potwierdzały rzeczywisty czas rozpoczęcia pracy przez pracowników. W wielu przypadkach robiono to celowo. Stąd słuszne przypuszczenia, że zatrudnionych na czarno może być znacznie większa ilość.
Nowe przepisy mają to zmienić. Odtąd pracodawcy będą musieli spełnić dodatkowy wymóg przed zezwoleniem na podjęcie pracy przez podwładnych. Pracownik będzie mógł podjąć zatrudnienie wówczas, kiedy otrzyma do ręki dokument, zawierający informację dotyczącą rodzaju umowy, okresu jej trwania i wynagrodzenia. Bez tego potwierdzenia, które nie jest ściśle umową o pracę, nie będzie mógł podjąć pracy. Dla uczciwych pracodawców spełnienie powyższego obowiązku nie będzie czymś obciążającym. Koniecznie ma być to pisemna deklaracja porozumienia dwóch stron.
Zdaniem resortu rozwoju nowe przepisy nie powinny być tak restrykcyjne. W ich opinii powinno być znacznie więcej czasu na podpisanie wspomnianego dokumentu pomiędzy pracodawcą a zatrudnionym. Powołują się przy tym na sytuację panującą w innych krajach Unii Europejskiej, gdzie okres podpisania umowy trwa znacznie dłużej. Jako argument podają, że nowy przepis będzie w pewnym stopniu utrudnieniem dla pracodawców, którzy przyjmują do pracy w innym miejscu niż centrala firmy. Resort rozważa w tej kwestii wprowadzenie możliwości sporządzania odpowiedniego dokumentu również w formie elektronicznej.
Na wejście w życie nowych przepisów zostało jeszcze 6 tygodni. Po przyjęciu ustawy przez Rząd projektem zajmie się parlament.