Zwolnienia w administracji publicznej bezkarne

Podziel się z innymi

W urzędach administracji publicznej będzie można dokonywać zwolnień pracowników wręcz bezkarnie. Mowa jest w tym przypadku o prowadzeniu redukcji etatów z naruszeniem przepisów i pogwałceniem kryteriów zwolnień. Ewentualne odszkodowania z tego tytułu ma pokrywać Skarb Państwa. To całkiem realna perspektywa już na jesień 2020 roku.

O jakich bezkarnych zwolnieniach jest mowa?

Już we wrześniu 2020 roku zapowiadana jest nowelizacja budżetu, wynikająca głównie z kryzysu gospodarczego wywołanego epidemią wirusa SARS-CoV-2, powodującego chorobę COVID-19. Z dostępnych założeń nowelizacji wynika, iż deficyt będzie znacznie wyższy od pierwotnie zakładanego, a ponadto znacznie wzrośnie dług publiczny.

I te dane są już absolutnie wystarczające, by wprowadzić znaczące redukcje lub ograniczenia pensji w administracji rzędowej. A taką możliwość, na mocy tarczy antykryzysowej, otrzymała Rada Ministrów. Może ona wejść w życie na podstawie rządowego rozporządzenia.

Zatrudnienie ma też ulegać zmniejszeniu wskutek łączenia ministerstw, które na pewno spowoduje zmniejszenie liczby etatów. Jednakże w administracji wciąż jest problem z obiektywnymi kryteriami dokonywania zwolnień, gdyż zdarza się często, że prace tracą fachowcy, a zachowują „znajomi”.

Obecne rozwiązania w tym zakresie są tak skonstruowane, iż dyrektorzy generalni, jak i poszczególni szefowie departamentów nie muszą obawiać się negatywnych konsekwencji dokonania redukcji z pogwałceniem prawa. Bowiem regres od przełożonego (a więc obciążenie osoby sprawującej funkcję dyrektora czy też szefa instytucji kosztami odszkodowania, a nie instytucji przez niego reprezentowanej) nie jest w urzędach praktykowany. Ponadto wiele z tych zarządzających osób stoi wręcz na stanowisku, iż nie ma ku temu żadnej podstawy prawnej.

Efekt jest zatem taki, iż za bezprawne dokonywanie zwolnień pracowników i tak zapłacą podatnicy, a szefowie administracji nie poniosą żadnych konsekwencji, chociażby za brak obiektywizmu przy dokonywaniu zwolnień.

Jak zatem już dziś wygląda sytuacja z dokonywaniem zwolnień w urzędach administracji publicznej?

Otóż nieprawidłowości w tym względzie nie brakuje już teraz, a sprawy często kończą się korzystnymi dla zwolnionego pracownika wyrokami sądu pracy. Część pracowników jest wręcz przywracana do pracy, gdyż sąd stwierdza naruszenie prawa, a inni otrzymują odszkodowanie za bezprawne zwolnienie. Pieniądze wypłacane są z kasy urzędu i nikt nie poszukuje winnych bezprawnego dokonania zwolnienia danego pracownika.

Jak zauważa Jarosław Rybarczyk z Ministerstwa Zdrowia, obecnie w sądzie pracy toczą się 3 sprawy z byłymi pracownikami, a od 2015 roku trafiło ich tam w sumie 11 spraw. 8 z nich zakończyło się prawomocnym wyrokiem, w tym 6 pracowników otrzymało odszkodowanie, a nikt nie został przywrócony do pracy. Z kolei łączna kwota kosztów z tym związanych (odszkodowania oraz koszty zlecanej obsługi prawnej) wyniosła od 2015 roku niemalże 200 tys. zł.

Sporo spraw odnotowuje się też w Ministerstwie Obrony Narodowej (MON), gdzie od 2015 roku ich liczna wyniosła 23, z czego 12 jest nadal w toku. Jednakże MON jest jednym z nielicznych urzędów, gdzie sądy nie zasądzały wypłaty odszkodowania ani przywracania do pracy.

Zdecydowanie gorzej w tym względzie sytuacja przedstawia się już chociażby w Mazowieckim Urzędzie Wojewódzkim. Jak zauważa Ewa Filipowicz, rzecznik wojewody mazowieckiego, od 2015 roku odnotowano 29 spraw w sądach, z czego 7 toczy się jeszcze obecnie. W ramach wyroków sądowych 3 sprawy zakończyły się zasądzeniem odszkodowania, a w jednym przypadku mieliśmy do czynienia z przywróceniem do pracy. Łączna kwota odszkodowań wyniosła 73 tys. zł.

Podobnie sytuacja wygląda w Małopolskim Urzędzie Wojewódzkim. Tutaj od 2015 roku do sądu trafiło 13 spraw, z czego 3 zakończyły się wypłatą odszkodowania i nikogo nie przywrócono do pracy. Łączna kwota odszkodowań wyniosła 60 tys. zł.

Ponadto, wojewoda kujawsko-pomorski nie był zobowiązany do wypłaty odszkodowania, jednakże musiał przywrócić do pracy jednego pracownika. Z kolei wojewoda lubelski wypłacił ponad 51 tys. z tytułu odszkodowań.

Czy ktokolwiek zainteresował się odpowiedzialnością urzędników za wypłacane kwoty odszkodowań z pieniędzy publicznych?

Okazuje się, iż tak naprawdę nikt nie zainteresował się zbadaniem sprawy i sprawdzeniem, dlaczego pracownik wygrał przed sądem. Sprawy takie kończą się z chwilą wypłaty odszkodowania.

Zmiany w tym zakresie postanowił wprowadzić jeden ze zwolnionych urzędników, który po 3-letniej batalii sądowej wygrał sprawę w obu instancjach, otrzymując 50 tys. zł odszkodowania za bezprawne zwolnienie.

Jak stwierdził właśnie ów były pracownik Głównego Urzędu Miar (GUM), sąd pracy w swym wyroku wskazał winnego. Mówiąc krótko, rażąco naruszono zasadę równego traktowania, gdyż wytypowano do zwolnienia tego konkretnego pracownika, posiadającego znacznie wyższe kwalifikacje, a nie kolegów dyrektora biura. I wówczas pracownik postanowił, że tej sytuacji nie odpuści, póki urzędnik nie poniesie kosztów szkody, gdyż przecież Skarb Państwa ma regres na podstawie art. 114 kodeksu pracy w związku z art. 9 ustawy o służbie cywilnej.

Zgodnie z powyższym pracownik, który wskutek niewykonania lub też nienależytego wykonania obowiązków pracowniczych ze swej winy wyrządził pracodawcy szkodę, ponosi odpowiedzialność materialną według zasad określonych w przepisach. Zwolniony pracownik ponadto próbował wykazać, iż urząd ma obowiązek dochodzić każdej wierzytelności na podstawie art. 42 ust.5 ustawy o finansach publicznych. Według tegoż pracownika, zaniechanie dochodzenia to delikt dyscypliny finansów publicznych.

Po licznych interwencjach tego urzędnika prezes GUM wysłał zawiadomienie w tej sprawie do rzecznika dyscypliny finansów publicznych, jednak ten odmówił wszczęcia postepowania w powyższej sprawie. Poinformował tylko, iż pracodawca (który tak naprawdę dopiero pod naciskiem byłego pracownika zawiadomił rzecznika) mógł złożyć zażalenie na jego postanowienie, czego jednak nie uczynił.

A jakie jest stanowisko GUM w przedmiotowej sprawie?

Otóż zdaniem Sebastiana Margalskiego z GUM, każda decyzja kadrowa niekorzystna dla pracownika obarczona jest ryzykiem skierowania sprawy na drogę sądową. Przed taką decyzją przeprowadzane są analizy, których celem jest minimalizacja ryzyka naruszenia prawa pracy, jednakże nawet i one nie są w stanie całkowicie wyeliminować takiego ryzyka.

Ponadto sam fakt, iż sąd pracy nie podzielił argumentów pracodawcy uzasadniających w jego ocenie rozwiązanie stosunku pracy z pracownikiem, nie oznacza automatycznie, iż po stronie pracowników przygotowujących pracodawcy proces redukcji zatrudnionego doszło do zawinionego naruszenia zasad rzetelności czy też bezstronności.

I w tej konkretnej sprawie pracodawca (czyli GUM) nie dostrzegł naruszenia przez pracowników obowiązków wynikających z kodeksu pracy, jak i ustawy o służbie cywilnej.

Jednakże zdaniem zwolnionego pracownika, doszło tutaj do umyślnego naruszenia prawa. Dlatego też to dyrektor, który przy procesie redukcji zatrudnienia pominął swoich znajomych, powinien zapłacić zasądzone na rzecz tegoż pracownika odszkodowanie, a nie Skarb Państwa.

Jak zauważa Jadwiga Płażek-Żywicka, radca prawny, ta sprawa pokazuje nam, iż szefowie urzędów powinni rozliczać się z każdej złotówki tylko w ograniczonym zakresie. W tym przypadku prezes GUM raczej nie będzie już występował przeciwko pracownikowi o regres, gdyż otrzymał uzasadnienie od rzecznika dyscyplinarnego, iż czynić tego nie musi. Z kolei urzędnik, który wygrał już sprawę sądową i otrzymał odszkodowanie, nie ma już legitymacji prawnej, by domagać się wszczęcia postępowania wobec pracownika, który go zwolnił.

Może on tylko wystąpić z kolejnym roszczeniem o naruszenie dobrego imienia, jednakże jeśli ponownie wygra taką sprawę, wówczas pieniądze ponownie wypłaci Skarb Państwa, a nie ten pracownik, który dokonał zwolnienia niezgodnie z prawem.

Podsumowując, obowiązujące już przepisy prawa pracy, jak i nowe rozwiązania dla administracji rządowej w zakresie prowadzenia redukcji zatrudnienia w urzędach administracji publicznej, powodują, iż praktycznie owych zwolnień można dokonywać bezkarnie. Przełożony będący pracownikiem takiego urzędu może zwolnić pracownika, nie zważając na ewentualną odpowiedzialność odszkodowawczą. Koszty bowiem zasądzonych kwot odszkodowania, czy też analiz prawnych, jak i zastępstwa procesowego, ponoszą tak naprawdę podatnicy. Urzędnik, który dokona zwolnienia pracownika niezgodnie z prawem, nie ponosi żadnej odpowiedzialności za swoje postępowanie.