Jak w praktyce wygląda zatrudnianie na czarno?

Podziel się z innymi

Najwięcej przypadków nielegalnego zatrudnienia wykryto w sektorze handlu, przetwórstwa przemysłowego i budownictwa. Z kolei w układzie procentowym do nieprawidłowości najczęściej dochodzi w przedsiębiorstwach oferujących usługi zakwaterowania i gastronomiczne (ponad 12,6% osób zatrudnionych było z naruszeniem przepisów) oraz transportu i magazynowania (12,0%).

Zdaniem urzędników PIP w Polsce, pomimo zmienionej sytuacji na rynku pracy (niskie bezrobocie, brak rąk do pracy), nadal panuje przyzwolenie na zatrudnienie w szarej strefie. Pracodawcy chcą w ten sposób zaoszczędzić na podatkach i obciążeniach z tytułu składek ZUS.

W zasadzie za tego typu działania obwinia się pracodawców, jednakże należy pamiętać i o tym, iż korzyści odnoszą też pracownicy, otrzymując do ręki wyższe wynagrodzenie. Tak więc korzyści z pracy na czarno dotyczą obu stron stosunku pracy.

Urzędnicy PIP wskazują, iż jedną z przyczyn takiego stanu jest też niedostosowanie przepisów do obecnych realiów życia gospodarczego. Przykładowo, z chwilą ujawnienia przypadku pracy bez umowy, pracodawcy wskazują, iż zawarli wczoraj lub dziś umowę zlecenia, która jako umowa cywilnoprawna nie musi mieć formy pisemnej i na zgłoszenie do ZUS jest 7 dni (to tak zwany syndrom pierwszej dniówki).

Jeszcze innym sposobem obchodzenia przepisów jest zatrudnianie pracowników formalnie na część etatu, gdy tymczasem podwładny wykonuje zadania w pełnym wymiarze. Częstokroć prowadzona jest też podwójna ewidencja czasu pracy. Jedna formalna (choćby bez nadgodzin), będąca podstawą do odprowadzania składek i podatków oraz druga, dla potrzeb rzeczywistego rozliczenia się z pracownikiem.

Kolejnym sposobem obchodzenia przepisów prawa pracy jest zatrudnianie pracownika w przedsiębiorstwie macierzystym na część etatu i dodatkowo u podwykonawców na podstawie umów cywilnoprawnych. Pracownik w ten sposób otrzymuje wynagrodzenie z wielu źródeł.

W zakresie cudzoziemców, PIP najczęściej ujawniała przypadki braku zezwolenia na pracę (oczywiście w sytuacji, gdy było ono wymagane). Zdaniem urzędników, winne temu są zawiłe procedury, gdyż obcokrajowcy muszą przedstawiać wiele dokumentów, a już przykładowo nieczytelny podpis pracodawcy (choć na dokumencie jest też jego pieczątka), bywa powodem odrzucenia wniosku o przedłużenie zezwolenia. Ponadto cała procedura trwa niezwykle długo, a trzeba mieć na uwadze, iż w głównej mierze dotyczy pracowników o deficytowych na polskim rynku zawodach. I to napędza szarą strefę.

Czy ta sytuacji poprawi się w mijającym już roku?

Wzrost zainteresowania pracą na czarno wynika wprost z sytuacji na rynku, gdzie nastąpił (a w przyszłym roku nadal będzie postępował) szybki wzrost płacy minimalnej. Z jednej strony mamy do czynienia z rynkiem pracownika, gdy to właśnie on coraz częściej może dyktować warunki zatrudnienia. Z drugiej jednak strony mamy pracodawców, którzy nie mają środków finansowych na zaspokojenie żądań pracowników. I w tej sytuacji rozwiązaniem jest praca na czarno, gdyż obie strony oszczędzają na daninach publicznych.

Należy się zatem spodziewać, iż przyszłoroczny wzrost płacy minimalnej, jak i zapowiedzi kolejnych, skokowych wzrostów w latach następnych, tę sytuację jeszcze pogłębią, coraz szerzej otwierając szarą strefę na rynku pracy.

Innym czynnikiem, który mógł mieć wpływ na wzrost ilości pracowników pracujących na czarno, jest zmiana przepisów, która miała miejsce w dniu 1 września 2016 roku. Otóż od tej daty pracodawcy muszą potwierdzać na piśmie umowę o pracę jeszcze zanim dopuszczą zatrudnionego do wykonywania obowiązków. Wcześniej należało tego dopełnić najpóźniej w dniu rozpoczęcia pracy. To mogło mieć wpływ na statystyczny wzrost ujawnianych przypadków nielegalnego zatrudnienia.

Co zatem należałoby uczynić, by ten trend odwrócić?

W swoim sprawozdaniu urzędnicy PIP wskazują, iż nadzór nad legalnością zatrudnienia byłby skuteczniejszy, gdyby zlikwidowano bariery, które obecnie go ograniczają. Mają oni tu na myśli szczególnie dwie kwestie:

  • brak obowiązku zgłoszenia pracownika do ZUS przed dopuszczeniem do wykonywania pracy przy umowach cywilnoprawnych (obecnie jest na to 7 dni od pierwszego dnia pracy)
  • brak obowiązku potwierdzania na piśmie umowy cywilnoprawnej.

Jednakże eksperci mają w tej kwestii uzasadnione obiekcje. Taka zmiana przepisów spowodowałaby, iż umowa cywilnoprawna zostałaby objęta takimi samymi rozwiązaniami, jakie są przewidziane dla umowy o pracę. Tymczasem są to odrębne kategorie umów i każda z nich ma do spełnienia odrębną rolę. Zresztą już dziś zatrudnienie na umowie zlecenia traktuje się często jako formę okresu próbnego.

Ponadto, szczególnie właśnie w przypadku umów cywilnoprawnych, zgłaszanie pracownika do ubezpieczenia w ZUS przed podjęciem pracy wiąże się z dużym ryzykiem. Przecież wystarczy, iż nie stawi się on w pracy, a wyrejestrowanie z ubezpieczeń nie jest procesem do przeprowadzenia z dnia na dzień.

Ewentualnie można by się zastanowić nad skróceniem okresu zgłoszenia w ZUS osoby na umowie cywilnoprawnej z obecnych 7 do 1 dnia roboczego. To też powodowałoby ograniczoną możliwość obchodzenia przepisów dotyczących legalności zatrudnienia.

Podsumowując, wzrost szarej strefy jest zjawiskiem, które jest niczym innym jak odpowiedzią przedsiębiorców na sytuację na rynku pracy. Główną przyczyną takiego zjawiska są przede wszystkim skokowo rosnące koszty pracy. Poziom obciążeń fiskalnych i minimalnych pułapów wynagrodzeń jest już na tyle wysoki, iż zarówno pracodawcy, jak i pracownicy, zaczynają szukać oszczędności. A ucieczka w szarą strefę stanowi dla nich coraz atrakcyjniejszą alternatywę. Zatem zmiana przepisów i ich jeszcze większe uściślenie spowoduje raczej poszukiwanie innych form obejścia. W tym przypadku ekonomia i rachunek zysków i strat wygrywa.