Trudna rola pracodawców w kontekście bhp

Podziel się z innymi

Pracodawcy pragną chronić swych pracowników przed ryzykiem zakażenia wirusem SARS-CoV-2, wywołującym chorobę COVID-19. Jednakże napotykają na swej drodze wiele przeszkód w tym względzie, jak chociażby ograniczenie możliwości mierzenia temperatury czy też wykonywania testów na obecność wirusa. To wszystko powoduje, iż znajdują się oni w swego rodzaju pułapce zabezpieczeń.

Jak obecnie wygląda rola pracodawców w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa swym pracownikom?

Inspektorzy pracy otrzymali zalecenie, by podczas każdej kontroli przeprowadzanej u pracodawcy sprawdzać, czy stosują oni środki zapobiegające rozprzestrzenianiu się koronawirusa oraz czy zaktualizowali pod tym kątem swoje oceny ryzyka zawodowego.

Problem jednak w tym, iż przedsiębiorcy mają ograniczone możliwości zastosowania środków prewencyjnych. Przepisy bądź też interpretacje urzędnicze zabraniają im bowiem chociażby samodzielnego mierzenia temperatury pracownikom w miejscu zatrudnienia, jak i w praktyce zniechęcają do zlecania zatrudnionym wykonywania testów na obecność SARS-CoV-2. Okazuje się, iż nawet stosowanie powszechnie obowiązujących środków ochrony (przykładowo maseczek ochronnych), może w niektórych sytuacjach wywoływać wątpliwości.

Jak zauważa Izabela Zawacka, radca prawny i partner w Kancelarii Zawacka Rdzeń Prawo Przedsiębiorstw i HR, w przypadku kontroli pracodawca musi wykazać, iż zastosował on takie rozwiązania, które nie są inwazyjne i są zgodne ze stanowiskiem organów publicznych odpowiedzialnych za nadzór nad przestrzeganiem prawa. Tym samym dochowali oni należytej staranności i nie powinni podlegać karze, skoro w szerszym zakresie uniemożliwia im się podejmowanie innych działań prewencyjnych.

Co stwarza pracodawcom największy problem odnośnie zapobiegania rozprzestrzenianiu się koronawirusa?

Otóż jednym z podstawowych środków prewencyjnych mających za zadanie zapobieganie rozprzestrzeniania się koronawirusa jest mierzenie temperatury (chociaż oczywiście nie zawsze, gdyż nie wszyscy chorzy gorączkują). I dziś w wielu przedsiębiorstwach wykonuje się taki pomiar przed wejściem na teren zakładu pracy. Jednakże takie działanie budzi pewną wątpliwość z uwagi na stanowisko Urzędu Ochrony Danych Osobowych (UODO), który w swym piśmie z dnia 5 maja 2020 roku uznał, że pracodawca może mierzyć temperaturę zatrudnionym tylko wówczas, gdy inspekcja sanitarna wyda decyzję zobowiązującą go do tego.

Urzędnicy UODO ponadto twierdzą, iż zgoda pracownika nie jest w tym przypadku wystarczającą podstawą ze względu na brak równowagi między osobą, której dane dotyczą, a administratorem – pracodawca jest silniejszą stroną stosunku pracy, stąd też pojawia się wątpliwość co do dobrowolności wyrażonej zgody.

W tym kontekście niestety coraz częściej dostrzegany jest prymat ochrony prywatności nad interesem zbiorowym, będącym potencjalnym zagrożeniem dla zdrowia i życia ludzi. Co prawda, jak zauważa doktor Maciej Chakowski, partner w Kancelarii C&C Chakowski & Ciszek, interpretacje UODO nie są wiążące, lecz menedżerowie obawiają się ewentualnych sankcji za nieprzestrzeganie przepisów o RODO. A rezultatem tego jest taka sytuacja, iż rzadko zdarza się, by dane zagadnienie trafiło na wokandę i by sąd rzeczywiście mógł rozstrzygnąć, że stanowisko UODO było tym właściwym.

Co jeszcze stwarza problemy po stronie pracodawców?

Podobne wątpliwości jak kwestia możliwości mierzenia temperatury dotyczą zlecania testów na obecność wirusa SARS-CoV-2. Z jednej strony wydaje się, iż owe testy stanowią bardzo skuteczne działanie prewencyjne pod kątem zapobiegania rozprzestrzenianiu się zakażenia. I pomimo, iż pracodawca może zapewnić pracownikom możliwość wykonania komercyjnych testów, to niestety w praktyce nie ma możliwości zapoznania się z ich wynikami.

Wynika to z faktu, iż informacje o zdrowiu podlegają szczególnej ochronie i zgoda pracownika na ich przetwarzanie jest niewystarczającą przesłanką. Rezultatem tego jest sytuacja, w której pracodawca (pomimo pokrycia kosztów testów komercyjnych dla pracowników) może liczyć jedynie na to, iż w przypadku pozytywnego wyniku testu danego pracownika poinformuje go o tym fakcie Główny Inspektorat Sanitarny, pytając o ewentualne inne osoby mające kontakt z zakażonym pracownikiem. Pod warunkiem wszakże, na co zwraca uwagę doktor Dominika Dorre-Kolasa, radca prawny i partner w Kancelarii Raczkowski, iż taka procedura w ogóle jest ustalona.

Ma to o tyle istotne znaczenie, gdyż zgodnie z art. 209.2 kodeksu pracy w przypadku możliwości wystąpienia zagrożenia dla zdrowia lub życia pracodawca musi niezwłocznie poinformować o tym pracowników oraz podjąć działania ochronne. Jak zauważa doktor Dominika Dorre-Kolasa nie jest jasnym, czy pracodawca ma od razu poinformować wszystkich zatrudnionych o tym, iż jeden z nich zgłosił podejrzenie zakażenia u siebie, czy też ma prawo zlecić i opłacić mu test i dopiero po uzyskaniu pozytywnego wyniku, poinformować załogę. Jeżeli bowiem uczyni to od razu, możemy mieć do czynienia ze stygmatyzacją zatrudnionego.

Wprawdzie pracownika podejrzewającego u siebie zakażenie można zwolnić z obowiązku wykonywania pracy, co byłoby działaniem prewencyjnym. Tyle, że wówczas inni zatrudnieni też mogliby zacząć zgłaszać takie dolegliwości, również domagając się zwolnienia z wykonywania pracy.

Jak zatem spoglądają na to obecnie pracodawcy?

Generalnie te wszystkie wątpliwości i problemy skuteczne zniechęcają pracodawców do wykazywania aktywności na polu zapobiegania zagrożeniu epidemiologicznemu. W praktyce bowiem okazuje się, iż zlecanie wykonywania testów komercyjnych i opłacanie ich przynosi przedsiębiorcom więcej problemów niż korzyści.

Stąd też pracodawcy ograniczają swe działania prewencyjne do najbardziej podstawowych, czyli zapewnienia maseczek, przyłbic, kombinezonów czy też płynów dezynfekcyjnych. Zresztą, nawet i stosowanie tak podstawowych środków ochrony przysparza trudności. Jak zauważa doktor Dominika Dorre-Kolasa, nie wiadomo, czy pracodawca powinien upierać się przy stosowaniu maseczek czy kombinezonów przez pracowników wykonujących pracę w warunkach wysokiej temperatury czy też wilgotności. Przecież wówczas może to wywołać więcej szkód zdrowotnych aniżeli pożytku.

Ponadto, zgodnie z art. 207 kodeksu pracy pracodawca ma między innymi zapewnić bezpieczne i higieniczne warunki pracy, na bieżąco reagować na potrzeby w tym zakresie oraz doskonalić poziom ochrony zdrowia i życia pracowników, biorąc przede wszystkim pod uwagę zmieniające się warunki wykonywania zadań. I jak w tym kontekście zauważa doktor Dominika Dorre-Kolasa, to są sprawy będące w gestii pracodawcy. To on ponosi ryzyko związane z pracą, on je ocenia. Tym samym nikt nie powinien w te elementy ingerować. To pracodawca powinien decydować czy nadrzędnym celem jest prywatność czy też bezpieczeństwo zdrowotne pracowników.

Niezależni eksperci podkreślają przy tym, iż pracodawcy powinni w tym zakresie kierować się doświadczeniem i zdrowym rozsądkiem. Stosowanie poszczególnych środków ochrony osobistej powinno wynikać przede wszystkim z ich faktycznej potrzeby. Zatem tam, gdzie pracodawca uzna ich stosowanie za nieuzasadnione, nie powinien nakładać obowiązku ich stosowania.

Podsumowując, pracodawcy z jednej strony są w pełni odpowiedzialni za poziom bezpieczeństwa i higieny pracy swych pracowników. Z drugiej jednak strony napotykają na wiele interpretacji i stanowisk urzędów kontrolnych, które niekoniecznie pomagają im w tym zakresie, a wręcz przeciwnie, są przeszkodą. Jednakże generalnie pracodawcy powinni kierować się z tym zakresie zdrowym rozsądkiem i na podstawie ich własnej oceny ryzyka podejmować stosowne decyzje.