Spowolnienie na rynku pracy

Podziel się z innymi

Z ostatnich danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) wynika, iż wzrost płac w maju bieżącego roku był poniżej oczekiwań i jednocześnie zatrudnienie spadło. To zaś oznacza, iż na rynku pracy rozpoczyna się spowolnienie.

Co zatem dla gospodarki oznaczają najnowsze dane statystyczne GUS dotyczące maja bieżącego roku?

Otóż maj 2022 roku był pierwszym od 2 lat miesiącem, w którym wzrost średniej płacy w sektorze przedsiębiorstw był mniejszy od inflacji. Z danych statystycznych wynika, iż przeciętna płaca brutto w przedsiębiorstwach niefinansowych zatrudniających co najmniej 10 osób wyniosła w maju bieżącego roku 6,4 tys. zł i była ona o 13,5% wyższa, niż w roku ubiegłym. W tym samym okresie jednak ceny płacone przez konsumentów wzrosły o 13,9%.

Tym samym dynamika płac była mniejsza niż w kwietniu bieżącego roku i niższa od oczekiwań analityków. To z jednej strony dobrze, gdyż zmniejsza to obawy przed rosnącą spiralą płacowo-cenową (czyli żądaniem podwyżek w odpowiedzi na wzrost cen), z drugiej jednak strony realny spadek płac ogranicza możliwość konsumpcji.

Jak w tym temacie podkreślają ekonomiści banku Santander Bank Polska SA, duży napływ uchodźców z Ukrainy, którzy najczęściej znajdują pracę w usługach, może wywierać presję na płace w tym sektorze. Analizując zatem dane resortu rodziny widzimy, iż od wybuchu wojny w Ukrainie na podstawie procedury uproszczonej zatrudnienie znalazło już niemalże ćwierć miliona obywateli Ukrainy.

Jednak z drugiej strony w statystykach owego zatrudnienia nie widać, gdyż w maju w sektorze przedsiębiorstw obniżyło się ono o 5 tys. etatów. Wynika z tego, iż uchodźcy nie mają umów o pracę będących podstawą danych o zatrudnieniu.

Zresztą sygnały osłabienia koniunktury w gospodarce wysyła już nie tylko rynek pracy. Wprawdzie produkcja przemysłowa była w maju bieżącego roku o 15,0% większa niż rok wcześniej, lecz drugi raz z rzędu wynik przedsiębiorstw wytwórczych był gorszy niż rok wcześniej. W tym kontekście Adam Antoniak, ekonomista ING Banku Śląskiego SA prognozuje, iż w II kwartale bieżącego roku PKB winien był o ok. 6,0% wyższy niż rok wcześniej, ale już wynik drugiego półrocza będzie znacznie gorszy.

Co zatem powinniśmy wiedzieć o obecnej kondycji polskiej gospodarki?

Statystycznie rzecz ujmując produkcja sprzedana przemysłu była w maju bieżącego roku o 15,0% większa niż rok wcześniej, co okazało się wynikiem słabszym od oczekiwań analityków. A ów wzrost niewiele przekraczałby poziom 10,0%, gdyby nie to, iż maj miał w tym roku 2 dni robocze więcej.

Zdaniem ekonomistów banku Santander Bank Polska SA dane za maj bieżącego roku wskazują, iż mamy do czynienia z potwierdzeniem sygnałów płynących z załamania wskaźnika PMI za maj, iż przemysł wszedł w okres spowolnienia. W maju drugi raz pod rząd nastąpił spadek produkcji w porównaniu z poprzednim miesiącem. To zaś oznacza, iż mamy do czynienia z silnym hamowaniem, które znajdzie swe odzwierciedlenie w rocznej dynamice w miesiącach kolejnych.

W maju najmocniej zwiększyła się produkcja sprzedana górnictwa, będącego beneficjentem wysokich notowań surowców, ciągnących niejako w górę ogólny wskaźnik cen w przemyśle. Realnie bowiem wynik tej gałęzi gospodarki był o 17,9% wyższy niż rok wcześniej. Równocześnie jednak dynamika okazała się najsłabsza w obecnym roku.

Hamowanie gospodarki dotknęło również energetykę, gdyż majowy wzrost rok do roku wyniósł 12,1%, podczas gdy średni wzrost z poprzednich miesięcy zbliżał się do 50,0%.

Jednocześnie przyspieszenie odnotowano w najważniejszej części przemysłu, czyli przetwórstwie. Tutaj bowiem produkcja urosła o 15,2%, wyraźnie mocniej niż w poprzednich miesiącach.

Jak podkreślają analitycy banku Credit Agricole Bank Polska SA, w maju odnotowano przyspieszenie produkcji w kategoriach, gdzie sprzedaż w dominującym stopniu kierowana jest na eksport. Tym samym wyniki przemysłu sugerować mogą ożywienie w inwestycjach i hamowanie konsumpcji. W przypadku dóbr inwestycyjnych bowiem wzrost produkcji sięgnął 23,0%, co jest najlepszym wynikiem od roku. Produkcja trwałych dóbr inwestycyjnych była o niecałe 2,0% większa niż rok wcześniej, gdy tymczasem w kwietniu bieżącego roku notowano tutaj spadek. Wpływ na taką sytuację mogą mieć mniejsze zamówienia z zagranicy, gdyż Polska jest jednym z liderów produkcji sprzętu telewizyjnego i AGD.

A jak rynek pracy oddziałuje na gospodarkę i konsumpcję?

Niewątpliwie na poziom konsumpcji wpływ będzie miała sytuacja na rynku pracy, gdzie majowe dane okazały się gorsze od oczekiwań ekonomistów. Wzrost zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw wyniósł w skali roku 2,4%, a w samym maju odnotowano spadek ilości etatów o ok. 5 tys.

Jak podaje GUS powodami takiej sytuacji są zwolnienia w przedsiębiorstwach oraz zwiększona absencja chorobowa pracowników. Mniejszy niż zakładano był również wzrost płac w maju, który wyniósł 13,5% w skali rok do roku, co oznacza realny spadek wielkości wynagrodzeń w porównaniu z inflacją.

Jak podkreśla Karol Pogorzelski, ekonomista Banku PeKaO SA, taki wzrost wynagrodzeń jak w maju bieżącego roku nie jest złym wynikiem, jednak należy go postrzegać jako efekt hamowania presji płacowej. I w perspektywie kilku najbliższych miesięcy czynnik ten ma szansę przerwać spiralę płacowo-cenową, obserwowaną w gospodarce polskiej od jesieni ubiegłego roku. To z kolei sugeruje, iż inflacja niedługo osiągnie swój szczyt i zacznie stopniowo się obniżać.

Analitycy prognozują, iż na przełomie obecnego i przyszłego roku przemysł zamiast kilkunastoprocentowych wzrostów odnotowywał będzie już spadki. Tym samym o ile PKB jeszcze w II kwartale bieżącego roku znacząco urośnie, o tyle już drugie półrocze przyniesie znaczne hamowanie. W skali całego roku dynamika PKB pozostanie solidna, lecz w roku następnym zapewne nie przekroczy już poziomu 2,0%.

Podsumowując, dane statystyczne za maj bieżącego roku sugerują, iż powoli wkraczamy w okres spowolnienia gospodarczego. Świadczy o tym zarówno mniejszy od spodziewanego przyrost płac, jak i spadek wielkości zatrudnienia. To z kolei pozwala prognozować, iż w najbliższej perspektywie uda się przerwać spiralę płacowo-cenową, co z kolei przełoży się na wyhamowanie wzrostu inflacji i rozpoczęcie powolnego jej spadku. Konsekwencją będzie jednak znacznie mniejszy wzrost PKB spodziewany już w roku przyszłym.