Katastrofy migracyjnej na razie nie ma

Podziel się z innymi

Zgodnie z najnowszymi danymi pochodzącymi z ZUS oraz GUS można wysunąć wniosek, iż katastrofy migracyjnej na razie nie ma. Obcokrajowcy, póki co, nie wyjeżdżają z Polski masowo, choć ich brak jest już odczuwalny w branży sadowniczej i budowlanej.

O jakich konkretnych danych liczbowych jest mowa w powyższym kontekście?

Zgodnie z szacunkami GUS w marcu i kwietniu 2020 roku liczba obcokrajowców przebywających w Polsce zmniejszyła się o około 230 tysięcy osób. Podobnie dane pozyskane z ZUS informują o tym, iż do katastrofy migracyjnej nie doszło.

Liczba cudzoziemców podlegających polskiemu systemowi ubezpieczeń społecznych wyniosła 622 tysiące osób i była niższa o 40 tysięcy osób w porównaniu z marcem oraz 48 tysięcy w porównaniu z lutym 2020 roku. Takie wahania nie odbiegały od ogólnego trendu liczby ubezpieczonych.

Zdecydowanie duży wpływ na powyższą sytuację miał zapewne fakt automatycznego przedłużenia pozwoleń na pracę do 30 dni po zakończeniu epidemii, jak i objęcie pracowników z zagranicy rozwiązaniami z tarczy antykryzysowej. To bowiem spowodowało, iż nie było formalnego powodu, dla którego pracownicy z zagranicy mieliby opuszczać nasz kraj.

Zdaniem Moniki Fedorczuk, eksperta Konfederacji Lewiatan, obcokrajowcy odegrali dla pracodawców niezwykle ważną rolę w czasie lockdownu. Nie korzystali oni bowiem z zasiłków i mieli silną motywację zarobkową. I w efekcie końcowym była to jedna z nielicznych grup, która nie zamknęła się w domach i była cały czas dostępna dla przedsiębiorców. Ponadto chęć powrotu do swych krajów rodzinnych była u obcokrajowców stosunkowo niewielka, gdyż tam też dotarł wirus SARS-CoV-2.

Czy zatem sytuacja z obcokrajowcami była cały czas stabilna w okresie zamrożenia gospodarki?

Otóż okazuje się, iż były momenty, gdy nie było łatwo. Zdaniem Moniki Fedorczuk był taki okres, gdy naprawdę brakowało pracowników, a agencje zatrudnienia decydowały się nawet na wynajmowanie samolotów i pokrywanie kosztów kwarantanny, by tylko powstałą lukę zapełnić.

Dziś widać już stabilizowanie się sytuacji w tym zakresie i wzrost liczby powrotów obcokrajowców. Tym niemniej niektóre branże sezonowe bądź też takie, które wymagają przeszkolonych pracowników z zagranicy, nadal zgłaszają problemy kadrowe.

Problemy szczególnie mocno odczuwają dziś sadownicy. Zdaniem Witolda Boguty, prezesa Krajowego Związku Grup Producentów Owoców i Warzyw (KZGPOiW) braki kadrowe są u tych sadowników, którzy w latach poprzednich korzystali z pracy osób ze Wschodu, przede wszystkim zaś Ukrainy. Bowiem pierwsze dwa miesiące epidemii spowodowały znaczący odpływ pracowników właśnie z tych lokalizacji.

Obecnie sytuacja zaczyna się poprawiać. Wpływ na to ma odmrożenie granic, jak i powrót do pracy konsulatów. To powoduje, iż liczba obcokrajowców rośnie, choć nadal jest ona niższa aniżeli była w latach ubiegłych. Pozytywnie należy też ocenić fakt, iż mieliśmy do czynienia z wyjątkowo zimnym majem, co opóźniło zbiory (szczególnie truskawek), dając więcej czasu na znalezienie pracowników i całkowite unormowanie. 

Kto jeszcze odczuł braki kadrowe w zakresie obcokrajowców?

Otóż drugą branżą, którą najbardziej dotknęła fala wyjazdów obcokrajowców była branża budowlana. Jak jednakże podkreślają przedstawiciele tej branży, skala braków kadrowych zależy niewątpliwie od wielkości danego przedsiębiorstwa. Bowiem głównie małe i średnie przedsiębiorstwa opierały swą działalność na osobach przyjezdnych (szczególnie ze Wschodu) i sytuacja tutaj, pomimo poprawy w maju, nadal daleka jest od optymalnej.

Jak podkreśla Damian Kaźmierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, powrót zagranicznych pracowników nadal nie odbywa się w sposób płynny i skoordynowany. Pomimo bowiem ustabilizowania się w ostatnim czasie sytuacji kadrowej, wielu przedsiębiorców sygnalizuje, iż utrzymujący się reżim sanitarny utrudnia powrót wielu wykwalifikowanym specjalistom, posiadającymi ważne pozwolenie na pobyt i pracę w Polsce. I taka sytuacja może oznaczać, iż dojdzie do opóźnień w realizacji niektórych inwestycji.

Jak jednak zauważa Andrzej Kubisiak, wicedyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego, fakt, iż obecnie nie ma mowy o masowym wyjeździe obcokrajowców nie oznacza, iż sytuacja ta nie może ulec zmianie. Nagłe pogorszenie się sytuacji gospodarczej, skutkujące brakiem ofert pracy może bowiem spowodować wypchnięcie obcokrajowców z rynku. I to nawet wówczas, gdy nie będziemy mieli do czynienia z drugą falą epidemii.

Podsumowując, sytuację na rynku pracy należy obecnie rozpatrywać w kategoriach dynamicznych. Trudno bowiem jednoznacznie zakładać w którym kierunku będzie ona zmierzać. Co prawda mamy do czynienia z odmrażaniem gospodarki i przywracaniem do życia różnych dziedzin gospodarki, jednocześnie jednak scenariusz z masowymi zwolnieniami pracowników również jest realny. A w takim przypadku brak ofert pracy dla obcokrajowców jest też jak najbardziej realny. Zatem należy poczekać z ostatecznymi ocenami w jakim kierunku podąży polski rynek pracy oraz jednocześnie jak przedstawiać się będzie miejsce na nim dla obcokrajowców.