Umowy o dzieło nie są nadużywane w Polsce

Podziel się z innymi

Po roku obowiązywania nowego rejestru umów o dzieło, prowadzonego przez pracowników Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (ZUS), stwierdzić należy, iż nie można mówić o nadużywaniu umów o dzieło w Polsce. Liczba bowiem zgłoszonych do tegoż rejestru umów jest mniejsza, aniżeli oczekiwali eksperci. W całym 2021 roku zgłoszono 1,7 mln umów o dzieło.

Co zatem wiadomo o umowach o dzieło i działającym już ponad rok rejestrze?

Generalnie od 1 stycznia 2021 roku obowiązują w Polsce przepisy tarczy antykryzysowej, na podstawie których wprowadzono obowiązek informowania ZUS o zawartych umowach o dzieło. Organ rentowy prowadzi w tym względzie odpowiedni rejestr.

Ów obowiązek dotyczy płatników składek, jak i osób fizycznych zlecających wykonanie dzieła. Od ustawowego obowiązku są jednak pewne wyjątki. Otóż zgłoszenia zawartej umowy o dzieło nie trzeba dokonywać:

  • przy umowach o dzieło zawartych z własnym pracodawcą
  • przy umowach o dzieło wykonywanych na rzecz własnego pracodawcy, a zawartych z innym podmiotem
  • przy umowach o dzieło zawartych z osobami prowadzącymi działalność gospodarczą na wykonanie przez nie usług, które wchodzą w zakres ich działalności

Wyłączone z tego obowiązku są ponadto podmioty i jednostki organizacyjne (przykładowo stowarzyszenia, fundacje, spółki prawa handlowego), które nie mają obowiązku rejestrować się w ZUS jako płatnicy składek.

Gdy nowe regulacje odnośnie obowiązku zgłaszania umów o dzieło wchodziły w życie w styczniu ubiegłego roku, zgłoszeń było niewiele, raptem kilka tysięcy takich umów. Z czasem liczba ich zaczęła rosnąć, by za cały 2021 rok wynieść 1,7 mln sztuk. Jak zauważa profesor Gertruda Uścińska, prezes ZUS, w 2021 roku zgłoszono do ZUS 1,7 mln umów o dzieło, a jedynie 5% z nich była aktywnych na koniec roku. To wskazuje zdecydowanie na ich tymczasowość.

Zdaniem profesor Gertrudy Uścińskiej, pełny rok funkcjonowania rejestru umów o dzieło pokazał, iż polska gospodarka, wbrew wcześniejszym obawom, nie korzysta nadmiernie z umów o dzieło. Skala ich zawierania jest bowiem znacznie niższa niż przewidywano.

Zdaniem Łukasza Kozłowskiego z Federacji Przedsiębiorców Polskich, biorąc pod uwagę wcześniejsze szacunki, mówiące o tym, iż spore grono osób pracuje w oparciu o umowy o dzieło, dane o takiej ilości umów o dzieło są jednak pewnym zaskoczeniem. Należy jednak mieć na uwadze, iż ta liczba mogłaby być większa, gdyby w rejestrze umieszczane były również umowy o dzieło zawierane w własnym pracodawcą.

Założyć zatem należy, iż podawane przez ZUS dane o umowach o dzieło dotyczą osób, które albo utrzymują się tylko z tego typu umów, bądź też mają jeszcze inne źródło dochodów w innym przedsiębiorstwie, aniżeli to, dla którego wykonują dzieło.

Warto nadmienić w tym przypadku, iż jeszcze kilka lat temu przeważał pogląd, iż proporcje wyglądają zgoła odmiennie. Mówiło się bowiem, iż liczba osób pracujących na umowach o dzieło przekracza milion, gdy tymczasem z danych rejestru ZUS wynika, iż jest ich zaledwie 394 tys.

Co zatem mogło mieć wpływ na mniejsze od zakładanego wykorzystanie umów o dzieło do zarobkowania?

Niewątpliwie takie dane mogą być pokłosiem dobrej sytuacji na rynku pracy, sprzyjającej częstszemu oferowaniu stabilniejszych form zatrudnienia opartych na stosunku pracy, co w naturalny sposób ogranicza popularność umów o dzieło. Poza tym, na co wskazuje Łukasz Kozłowski, wiarygodne dane na temat skali stosowania w gospodarce umów o dzieło poznaliśmy dopiero po raz pierwszy, a dotychczasowe wyobrażenia o skali tego zjawiska mogły być po prostu mylne.

Z kolei Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan podkreśla, iż w dzisiejszej nowoczesnej gospodarce taka forma umowy jest bardzo potrzebna, krytycznie oceniając postulaty pozostawienia umowy o pracę jako jedynej możliwej formy zatrudnienia. Przecież w przedsiębiorstwach funkcjonują różne zespoły do wykonywania określonych zadań. I zdarza się, że trafiają się zadania o bardzo specjalistycznym charakterze. I wówczas podpisanie takiej umowy ze specjalistą (gdzie mamy do czynienia z oczekiwanym określonym rezultatem), jest ze wszech miar uzasadnione i potrzebne.

Z danych rejestru ZUS odnośnie umów o dzieło wynika, iż najwięcej takich umów zgłosili płatnicy składek, których przedmiotem działalności jest edukacja. Na kolejnych miejscach są takie działalności, jak:

  • działalność organizacji członkowskich
  • działalność twórcza związana z kulturą i rozrywką
  • produkcja filmów
  • produkcja nagrań video
  • produkcja programów telewizyjnych
  • produkcja nagrań dźwiękowych
  • produkcja nagrań muzycznych

Zdaniem Łukasza Kozłowskiego w odniesieniu do powyższego nie ma zaskoczenia, gdyż w przypadku każdej działalności kreatywnej umowy o dzieło są bardzo popularną formą kontraktu. By móc jednak stwierdzić jakich działań dotyczą zawierane umowy o dzieło, należałoby przeanalizować zakres prac objętych umowami ujętymi w wykazie.

Czy jest zatem coś, co sprawia, iż umowy o dzieło bywają kłopotliwe?

Jak dostrzega doktor Tomasz Lasocki z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, nawet w branżach wymienionych powyżej, zwanych kreatywnymi, zdarzają się sytuacje, iż umowy o dzieło bywają kwestionowane.

Przykładowo w wyroku z dnia 2 czerwca 2017 roku (sygn. akt III UK 147/16) sędziowie Sądu Najwyższego (SN) uznali, iż zagranie w spektaklu, podobnie jak opracowanie oprawy konferansjerskiej, nie może być uznane za dzieło. Jest to bowiem umowa o świadczenie usług, od której powinny zostać odprowadzone składki na ubezpieczenia społeczne. Z kolei w wyroku tegoż SN z dnia 10 stycznia 2017 roku (sygn. akt III UK 53/16) sędziowie uznali, iż wykonanie cudzych utworów przez muzyka nie może być uznane za dzieło.

Argumentacja w takich sprawach często sprowadza się do tego, iż określone czynności wymagały jedynie starannego działania i nie doprowadziły do uzyskania konkretnego i sprawdzonego rezultatu.

Podobna sytuacja dotyczy również branży edukacyjnej, najczęściej korzystającej z umów o dzieło, na co wskazuje raport ZUS. Otóż sędziowie Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu (wyrok z dnia 30 sierpnia 2012 roku, sygn. akt III AUa 394/12), uznali, iż w przypadku przeprowadzenia cyklu wykładów lub zajęć dydaktycznych nie występuje żaden rezultat ucieleśniony w jakiejkolwiek postaci. Jest to bowiem wyłącznie staranne działanie wykonawcy umowy, które stosownie do posiadanej wiedzy, ma ją przekazać uczniom.

Z drugiej strony profesor Gertruda Uścińska, prezes ZUS, uspokaja, iż pozyskanie owych danych o umowach o dzieło do rejestru nie oznacza, iż urzędnicy rozpoczną teraz wzmożone kontrole zawieranych umów pod kątem prawidłowości zakwalifikowania danej pracy jako dzieła.

Podsumowując, po roku obowiązywania specjalnego rejestru dotyczącego zawartych umów o dzieło i obowiązku umieszczenia w nim danych o danej umowie, okazało się, iż skala zjawiska wykorzystywania umów o dzieło w polskiej gospodarce nie jest tak wysoka, jak pierwotnie zakładano. Generalnie zatem założyć należy, iż ten typ umów łączących zlecającego i wykonawcę nie jest w warunkach Polski nadużywany.