Rynek pracy otwarty na przedsiębiorstwa z Ukrainy
Okazuje się, iż polski rynek pracy jest otwarty na przedsiębiorstwa z Ukrainy, które mogą do nas przenieść się w całości. Na przeszkodzie takim transferom stanąć mogą jednak unijne przepisy, długotrwałe procedury i niecierpliwość samych Ukraińców.
Co zatem wiadomo obecnie o przenoszeniu przedsiębiorstw z Ukrainy do Polski?
Generalnie już w marcu bieżącego roku władze ukraińskie przyjęły ustawę wprowadzającą ulgi dla tych podmiotów, które chcą przenieść biznes z południa i wschodu bombardowanego kraju na bezpieczniejszy zachód. I już na początku kwietnia złożono 1,4 tys. wniosków o relokację, z czego 178 podmiotów taką działalność już przeniosło. Na taki pomysł szybko zareagowali europejscy eksperci, których zdaniem część podmiotów może przeprowadzić się do sąsiednich krajów, w tym również do Polski.
I ten proces już trwa, choć generalnie trudno jest oszacować jego skalę. Jak podkreśla Roman Dryps, koordynator Centrum Relokacji Biznesu przy Polsko-Ukraińskiej Izbie Gospodarczej, nikt nie prowadzi statystyk w tym zakresie, a tygodniowo mowa jest na razie o 2-3 zapytaniach w tym aspekcie. Przedstawiciele izby rozmawiają z potencjalnie zainteresowanymi przedsiębiorcami, doradzają, a niekiedy wręcz odradzają. Przykładowo niedawno zgłosiła się szwalnia zatrudniająca 15 pracowników, ukierunkowana na produkcję męskiej bielizny. I temu przedsiębiorcy odradzono przeprowadzkę do Polski z uwagi na małe moce przerobowe i nieznaną markę.
W temacie relokacji ukraińskich przedsiębiorstw niewiele do powiedzenia mają również przedstawiciele polskiego rządu, co wynika z dwóch zasadniczych powodów, mianowicie:
- władze w Ukrainie są przeciwne relokacji środków trwałych za granicę, a wspierają relokację wewnątrz Ukrainy, ze Wschodu na Zachód i na to przeznaczają wsparcie finansowe
- przenoszenie środków trwałych na teren Unii Europejskiej (UE) wiąże się z opłaceniem bardzo wysokiego cła, co czyni przedsięwzięcie nieopłacalnym
Obecnie przenoszą się zatem jednoosobowe działalności gospodarcze, a szczególnie informatycy i specjaliści z branży IT. Jednak z drugiej strony polski rynek jest już świadomy tego, iż pojawienie się na nim kapitału ze Wschodu jest kwestią czasu. Jak bowiem zauważa Piotr Wołejko, ekspert Federacji Przedsiębiorców Polskich, Rosjanie bombardują infrastrukturę krytyczną, paraliżując nie tylko życie codzienne, lecz również działalność tamtejszych przedsiębiorstw. Biznes ukraiński bardzo mocno ucierpiał z powodu agresji, dlatego należy wyciągnąć do niego rękę.
A jak w praktyce gospodarczej wygląda relokacja przedsiębiorstw ze Wschodu do Polski?
Jednym z przedsiębiorstw już od kilku lat specjalizującym się w relokacji zagranicznych pracowników i całych przedsiębiorstw jest spółka Mobirel. I jak sprawę komentuje Michał Ejiofor, dyrektor zarządzający Mobirel, już od ponad 3 lat widać wzmożony proces przenoszenia biznesów ze Wschodu do Polski, gdy po sfałszowanych wyborach prezydenckich na Białorusi sytuacja w tej części Europy zaczęła robić się nieciekawa. W tym czasie przedsiębiorstwo Mobirel pomogło w przeprowadzce do Polski 10 podmiotom, a tylko w ciągu 2 tygodni od wybuchu wojny odebrano ponad 50 kolejnych zapytań dotyczących relokacji. W zasadzie zgłaszają się przedsiębiorstwa z Ukrainy, Rosji i Białorusi, choć rządowy program wsparcia „Poland. Business Harbour” skierowany jest również do przedsiębiorców z Armenii, Gruzji i Mołdawii, a od stycznia bieżącego roku także Azerbejdżanu.
W tym aspekcie Polska jako miejsce docelowe biznesów ze Wschodu cieszy się dużym zainteresowaniem ze względu na najbliżej położony kraj będący członkiem UE, jak i NATO, co gwarantuje stabilne otoczenie bądź wręcz schronienie dla biznesu. Pamiętać należy, iż Ukraińcy, Rosjanie i Białorusini nie traktują Polski raczej jako rynku zbytu, gdyż przenoszą się zazwyczaj duże organizacje, posiadające odbiorców na całym świecie. A gdy rynek zbytu jest globalny, to po prostu gdzieś trzeba zakotwiczyć, ponieważ robienie interesów wymaga spokoju. A tymczasem w kraju, gdzie panuje nieprzewidywalny reżim (Białoruś), bombardowane są miasta i ośrodki przemysłowe (Ukraina) bądź z powodu sankcji nie można utrzymywać relacji handlowych z partnerami (Rosja), takiego komfortu nie ma. Jednakże sytuacja wewnętrzna w tych krajach to jeden z powodów decyzji o relokacji, natomiast innym jest nacisk ze strony zagranicznych udziałowców.
Pośród przenoszących się biznesów przeważa branża IT, co dziwne nie jest, zważywszy na to, że to właśnie dla przedsiębiorstw z tej branży powstał program „Poland. Business Harbour”, nadzorowany przez Polską Agencję Inwestycji i Handlu (PAiH). I tylko w przeciągu pierwszego roku masowych ucieczek z Białorusi (po sfałszowanych wyborach prezydenckich) PAiH sprowadziła do Polski 30 przedsiębiorstw o łącznej wartości 65,3 mln euro, zatrudniających 1,8 tys. pracowników, a w kolejce czeka kolejnych 39 podmiotów o wartości kapitałowej 58,5 mln euro i docelowym zatrudnieniem 4,6 tys. osób.
Należy jednak pamiętać, iż do naszego kraju napływają nie tylko informatycy i programiści. Na decyzję o relokacji decydują się bowiem również przedsiębiorstwa technologiczne, wspierające innowacyjność, jak chociażby taka, która zajmuje się fotografowaniem naszej planety z kosmosu. Poza tym przenoszą się biznesy związane z sektorem SSC (czyli centra usług wspólnych), segmentem magazynowym oraz branża budowlana i spożywcza. Przy czym branża spożywcza jest mocno zainteresowana nie tylko przeniesieniem zakładów produkcyjnych, lecz również wejściem na polski rynek.
Co wiadomo o technicznych aspektach przenoszenia biznesów ze Wschodu do Polski?
Generalnie sam proces relokacji biznesów jest żmudny i czasochłonny, najczęściej odbywając się w ten sposób, iż dana organizacja pozostawia zasoby materialne na miejscu, przenosząc pracowników. Jednocześnie odradzane jest przenoszenie przykładowo 200 pracowników naraz, dokonując podziału na grupy po 40-50 osób i dwutygodniowe odstępy. Powód takiego działania jest dość prozaiczny, mianowicie nie ma szans na znalezienie wystarczającej liczby mieszkań dla osób przyjeżdżających z rodzinami.
By z kolei móc przyjechać do Polski pracownicy zagraniczni potrzebują wizy, a spora ich część również zezwoleń na pracę. Po przyjeździe, poza znalezieniem mieszkania, konieczne jest załatwienie dalszych formalności, jak zameldowanie i uzyskanie numeru PESEL, założenia konta w banku, zapisanie dzieci do placówek opiekuńczych, jak i wymiana prawa jazdy bądź przerejestrowanie samochodu. Jak mówią przedstawiciele przedsiębiorstwa Mobirel szacuje się, iż jeśli relokacja przebiega bez przeszkód, to pracownik takiego przedsiębiorstwa jest w stanie w ciągu półtora miesiąca przyjechać do Polski i zacząć pracę, co nie oznacza jednakże, że w tak krótkim czasie uda się pokonać wszelkie przeszkody natury biurokratycznej.
Z kolei samo przedsiębiorstwo potrzebuje więcej czasu, przynajmniej 3 miesięcy, by rozpocząć działalność w obcym kraju. Jak podkreśla Bartłomiej Zagrodnik, prezes agencji nieruchomości konkurencyjnych Walter Hertz, największym utrudnieniem jest deficyt powierzchni biurowych i magazynowych dostępnych na krótki okres do wynajmu od zaraz. Pamiętać też należy, iż zarządowi przedsiębiorstwa przenoszonego do Polski w całości lub części trudno od razu oszacować zapotrzebowanie na powierzchnię biurową, gdyż sami pracownicy przebywający w krajach macierzystych nie podejmują decyzji o relokacji od razu. I szybko może się wówczas okazać, iż wynajęte biuro jest zbyt małe i należy je szybko zmienić. A to wymaga dodatkowej logistyki i podnosi koszty. Obecnie standardem w wynajmie tego typu przestrzeni jest okres 5-letni, a przyzwoita lokalizacja w stolicy, gdzie da się ulokować ok. 150 pracowników, to koszt 50 tys. euro miesięcznie.
Co najbardziej przeszkadza w sprawnej relokacji przedsiębiorstw i pracowników?
Generalnie przeszkody w relokacji występują po obu stronach, zarówno polskiej, jak i ukraińskiej. W tym aspekcie władze w Kijowie zakazały mężczyznom w wieku 18-60 lat opuszczania swego kraju, wprowadzając również stan wojenny, utrudniający swobodę działalności gospodarczej. Poza tym przemieszczaniu kapitału, technologii oraz zasobów ludzkich z ogarniętego wojną kraju sprzeciwia się ukraiński rząd, choć do wybuchu wojny działało w Polsce około 20 tys. zarejestrowanych spółek z ukraińskim kapitałem i nikomu to nie przeszkadzało.
Relokację utrudniają również zapewne bariery natury mentalnej po stronie ukraińskich przedsiębiorców. I chcąc przenosić biznesy na własną rękę napotykają oni na restrykcyjne polskie przepisy oraz problemy z fiskusem. A do tego dochodzi zwykła niecierpliwość, gdy tymczasem załatwienie formalności urzędowych wymaga czasu. Przecież jedna sprawa może ciągnąc się przez miesiąc, co nie zawsze potrafią zrozumieć ukraińscy biznesmeni.
Kłopotliwym bywa również prawodawstwo, gdyż dyrektywy unijne określają sposób łączenia spółek dla podmiotów z państw członkowskich, a tymczasem nie ma prostych podstaw prawnych dla podmiotów spoza UE. Przykładowo przewożenie przez unijną granicę urządzeń (będących częścią parku maszynowego przedsiębiorstwa) uznawane jest jako import i obłożone 23%-ową stawką VAT, co jest sporym problemem i kosztem do poniesienia.
W tym względzie podmioty uczestniczące w rynku pracy w Polsce już od jakiegoś czasu debatują nad usprawnieniem całego procesu. Szczególnie zmiany potrzebne są odnośnie zasad relokacji, zatem regulacji prawnych, które mają ułatwić napływ kapitału zza wschodniej granicy do Polski. W kwestii uproszczenia formalności istotnym byłoby usprawnienia takich zagadnień, jak:
- zakładanie spółki
- przenoszenie składników majątkowych i niemajątkowych
- tłumaczenie i uwierzytelnianie dokumentów
Z kolei zdaniem Michała Ejiofora obecnie sporo przeszkód częściej wynika z braków kadrowych w organach administracji publicznej, aniżeli samego prawodawstwa. Obowiązujące w naszym kraju prawo imigracyjne wprawdzie nie należy do najbardziej liberalnych w całej UE, jednak już zagłębiając się w sam proces relokacji dostrzec można zasadność wielu przepisów, które na pierwszy rzut oka wydają się zbędne.
Dobrym przykładem jest tutaj konieczność przeprowadzenia testu rynku pracy, gdy chce się zatrudnić cudzoziemca na stanowisku deficytowym dla polskiej gospodarki. Oznacza ono konieczność zamieszczenia ogłoszenia w urzędzie pracy i dopiero po uzyskaniu opinii starosty potwierdzającej, iż na lokalnym rynku nie ma kandydatów spełniających wymogi kompetencyjne, możliwe jest uzyskanie zezwoleń na większość stanowisk pracy. W tym kontekście nie można wykluczyć, iż w sytuacji gdyby owego przepisu nie było, czekałby nas trudny do kontrolowania zalew pracowników z zagranicy, nie posiadających kompetencji i kwalifikacji.
Czy zatem relokacja przedsiębiorstw ze Wschodu to dla polskiej gospodarki dobry trend?
Generalnie państwo zachęca inwestorów z innych krajów do lokowania kapitału i inwestowania w Polsce. Jednakże z pewnością, gdyby przedsiębiorstwo z Ukrainy działało u nas na warunkach innych, niż rodzime przedsiębiorstwa, nie byłoby to korzystne dla polskiej gospodarki.
Co do zasady przedsiębiorstwa, które przenoszą się na polski rynek, to w 99% podmioty bardzo dobrze prosperujące w swych krajach. A przenosząc biznes do Polski przynoszą one zarówno know-how, jak i specjalistów. Są one gotowe inwestować w naszym kraju, zasilając przy okazji podatkami nasz budżet. Tym samym stanowią wartość dodaną dla polskiej gospodarki, a relokacje pracowników są niezbędne, by zaspokoić obecne i przyszłe potrzeby naszego rynku.
Przedsiębiorcy z kolei uważają, iż możemy sobie wzajemnie pomóc. Zdaniem Piotra Wołejko, należy zachęcać ukraińskich przedsiębiorców do przeprowadzki biznesu do Polski, kibicując im jeszcze, ponieważ tylko na tym zyskamy. Polski rynek stanie się bardzie konkurencyjny i osłabnie presja cenowa, obserwowana w związku z inflacją. Przecież w Polsce nie brakuje miejsc do pracy, lecz pracowników.
Generalnie trudno obecnie spekulować o dalszych losach wojny toczonej na terytorium Ukrainy, jak i o dalszym przebiegu czy też skali relokacji przedsiębiorstw. Niewątpliwie rząd ukraiński by sobie nie życzył dużej skali relokacji biznesów do Polski, gdyż oznacza to odpływ fachowców i struktur biznesowych, a zatem mniejsze wpływy do budżetu w postaci obniżonych podatków, lecz również drenaż mózgów oraz utrata wysoce wykwalifikowanej kadry, na co niełatwo pozwolić sobie w perspektywie odbudowywania zniszczonego kraju.
Podsumowując, relokacja przedsiębiorstw ze Wschodu, a już szczególnie z ogarniętej wojną Ukrainy, jest zjawiskiem występującym już w polskich realiach. Napięta sytuacja poza naszymi wschodnimi granicami nie jest dobrym zapleczem do prowadzenia biznesu, stąd trudno dziwić się decyzjom przedsiębiorców o przeprowadzce do naszego kraju. Za wyborem Polski przemawia bliskość geograficzna i wspólnota kulturowa, choć niewątpliwie rządy krajów ze Wschodu, jak chociażby na Ukrainie, nie patrzą przychylnie na takie zjawiska. Są one bowiem niekorzystne z perspektywy przyszłościowej konieczności odbudowywania kraju.
Ekspert Łukasz swoje wieloletnie doświadczenie na rynku pracy postanowił przekazać także na naszym blogu. Jego artykuły dotyczą aktualnych zmian gospodarczych a także tych na rynku pracy. Z chęcia udzieli porad pracodawcą, którzy prężnie rozwijają swoje firmy.