Praktyczna nauka zawodu i jej różne interpretacje

Podziel się z innymi

Pracodawcy mają nie lada problem z interpretacją nowych przepisów odnośnie wymogów formalnych dla instruktorów przekazujących swą wiedzę uczniom. Powodem zamieszania są różnice w interpretacji przepisów, co w efekcie prowadzi do trudności z uzyskaniem dofinansowania do wyszkolenia młodocianego.

O jakich nowych przepisach dotyczących praktycznej nauki zawodu jest mowa?

1 września 2019 roku weszły w życie przepisy rozporządzenia ministra edukacji narodowej (MEN) z dnia 22 lutego 2019 roku w sprawie praktycznej nauki zawodu. Niestety po ponad 5 miesiącach ich obowiązywania można stwierdzić, iż dla pracodawców jest ono źródłem wielu problemów.

Regulacja ta określa z jednej strony uprawnienia pedagogiczne, jakie winien posiadać instruktor praktycznej nauki zawodu, z drugiej zaś wskazuje jakie wykształcenie oraz doświadczenie zawodowe uprawnia do uzyskania tytułu instruktora, jak i zasady dotyczące refundacji kosztów poniesionych na wyszkolenie młodocianego.

I właśnie w tym temacie, czyli refundacji kosztów, występują odmienne interpretacje. Nader często interpretacja przepisów ze strony pracodawców bywa odmienna od tej dokonywanej przez Ochotnicze Hufce Pracy (OHP), odpowiedzialne za refundacje z Funduszu Pracy wynagrodzeń młodocianych pracowników, jak i przez jednostki samorządu terytorialnego, odpowiedzialne za dofinansowanie kosztów kształcenia.

Na czym konkretnie polegają rozbieżności interpretacyjne?

Tak naprawdę problem dotyczy różnych interpretacji, na podstawie których przysługuje pracodawcy zwrot kosztów wynagrodzeń młodocianych pracowników i składek na ich ubezpieczenie społeczne. Zgodnie bowiem z przepisami, taki pracownik powinien otrzymać:

  • w pierwszym roku nie mniej niż 5% przeciętnego wynagrodzenia
  • w drugim roku nie mniej niż 6% przeciętnego wynagrodzenia
  • w trzecim roku nie mniej niż 7% przeciętnego wynagrodzenia

Ponadto, w przypadku przyuczenia do wykonywania określonej pracy, pracownik otrzymuje 4% przeciętnego wynagrodzenia. Po ukończeniu 3-letniego okresu szkolenia młodocianego, pracodawca winien też otrzymać kwotę 8.081 zł tytułem rekompensaty za wyszkolenie. Warunkiem jest tutaj zaliczenie przez młodocianego z pozytywnym skutkiem egzaminu kończącego przygotowanie zawodowe realizowane w formie nauki zawodu. Kwota zwrotu dla pracodawcy może być jeszcze wyższa (oscylująca wokół 10.000 zł), gdy pracodawca szkoli w zawodzie deficytowym (lista 24 takich zawodów jest ogłaszana przez MEN).

Występujące obecnie problemy interpretacyjne prowadzą częstokroć do takich sytuacji, iż uzyskanie zwrotu kosztów stanowi wielką niewiadomą. Okazuje się, iż w jednym województwie nie ma z tym żadnych problemów, a w innym całe mnóstwo. Niestety też cała procedura uległa znacznemu wydłużeniu. Taka sytuacja może spowodować, iż wielu przedsiębiorców skutecznie zniechęci się do prowadzenia szkolenia osób młodocianych, co będzie też ze szkodą dla rynku pracy.

Jeszcze w roku ubiegłym MEN rozszerzył katalog uprawnień, jakie musi spełniać pracownik, by mógł on być instruktorem praktycznej nauki zawodu. Celem takich działań było dopuszczenie praktyków do pracy z uczniami, szczególnie w ramach kształcenia dualnego. Potrzebna jest jednak dokładna interpretacja przepisów dotyczących wymagań, jakie taki instruktor musi spełniać. Przede wszystkim chodzi o potwierdzenie posiadanego doświadczenia (czyli definicję zawodu pokrewnego do zawodu nauczanego), jak i wymagań stażu pracy w tym zawodzie.

Kto tak naprawdę boryka się z problemami interpretacyjnymi?

Niewątpliwie największe kłopoty mają przedsiębiorstwa niemające doświadczenia w kształceniu zawodowym. Jednakowoż nie tylko.

Pracodawcy, którzy chcą liczyć na refundacje kosztów wynagrodzenia instruktora praktycznej nauki zawodu muszą pamiętać o tym, iż musi on spełniać precyzyjnie określone wymagania w różnych obszarach. Oto one:

  1. odpowiednie przygotowanie pedagogiczne (określone w par.10, pkt 1-5 rozporządzenia MEN w tym zakresie)
  2. ukończony kurs pedagogiczny dla instruktorów praktycznej nauki zawodu
  3. przygotowanie pedagogiczne dla nauczycieli
  4. odpowiednie kwalifikacje zawodowe
  5. tytuł mistrza w zawodzie, którego będzie nauczać
  6. tytuł robotnika wykwalifikowanego lub równorzędny w zawodzie, którego będzie nauczać (potwierdzony egzaminem zawodowym)
  7. tytuł zawodowy w zawodzie, którego będzie nauczać, lub w zawodzie pokrewnym do zawodu, którego będzie nauczać
  8. dyplom ukończenia studiów
  9. odpowiedni staż pracy
  10. uzależniony od posiadanego wykształcenia, zgodny z par. 10 pkt. 4 rozporządzenia MEN

Stosunkowo największe problemy dla pracodawców powodują kwestie kwalifikacji zawodowych i stażu pracy. W tym przypadku szczególnie dużo wątpliwości budzi to, co nie zostało ściśle uregulowane w prawie oświatowym, a dotyczy rozumienia pojęcia „zawodu pokrewnego do zawodu, w którym będzie nauczać”.

Jakie zatem wątpliwości wzbudza sprawa „zawodu pokrewnego”?

Kwestia dotyczy szczególnie zawodów, które są międzybranżowe. Nie ma bowiem listy zawodów pokrewnych, jak i też definicji zawodu pokrewnego. Tymczasem od tego zależy, czy dany pracownik może być instruktorem czy też nie i jakie ma doświadczenie zawodowe oraz które kierunki studiów są odpowiednie dla zawodu, którego ma nauczać.

Dobrym przykładem jest tutaj zawód sprzedawcy. Pracodawca ma bowiem dylemat, czy pracownik (który ukończył studia na kierunku zarządzanie lub hotelarstwo), by zostać instruktorem praktycznej nauki zawodu, musi mieć dwuletnie doświadczenie zawodowe (bo kierunek zarządzanie jest odpowiedni do tego zawodu), czy też czteroletnie (bo to inny kierunek niż odpowiedni dla tego zawodu).

Zdaniem Jolanty Kosakowskiej, dyrektora zespołu oświaty zawodowej i problematyki społecznej w Związku Rzemiosła Polskiego, problem ten można rozwiązać dokonując szczegółowej analizy opisu zawodów, by stwierdzić, czy znajdują się w nich podobne umiejętności. I jej zdaniem, jeśli MEN zdecyduje się na wydanie szczegółowej interpretacji, to zapewne skorzysta też z tego klucza.

Kolejną kwestią budzącą wątpliwości jest sprawa odpowiedniego stażu pracy. Nie wiadomo bowiem od kiedy liczy się doświadczenie zawodowe. Czy od momentu przyjęcia do pracy na danym stanowisku czy też od momentu uzyskania dyplomu lub tytułu zawodowego i rozpoczęcia pracy na danym stanowisku. W praktyce bowiem nie jest jasne, czy osoba pracująca już 5 lat na danym stanowisku, ale posiadająca zdany egzamin zawodowy od roku to już odpowiedni instruktor czy też nie. Podobnie, czy osoba, która ma wszystkie dokumenty, ale od 10 lat nie pracuje w zawodzie, czy jest odpowiednią do prowadzenia instruktażu. To o tyle istotne, iż w poszczególnych OHP mogą być różne interpretacje.

Przy określaniu stażu zawodowego instruktorów pracodawcy przyjmują, iż liczy się czas, od kiedy dana osoba pracuje w zawodzie. Niestety zaś część OHP uważa, iż podstawą jest data zdania kursu czy uzyskania dyplomu. I zdaniem Jolanty Kosakowskiej to błędne myślenia urzędników OHP, wynikające z czasu obowiązywania starych rozporządzeń w temacie praktycznej nauki zawodu.

Jak zatem nowe, obecnie obowiązujące rozporządzenie, odnosi się do jego poprzedniej wersji?

Generalnie przepisy zostały zliberalizowane, by pozyskanie instruktorów do praktycznej nauki zawodu przez młodocianych nie było zbyt czaso- i kosztochłonne. Właśnie dlatego skrócono czas trwania wymaganego kursu pedagogicznego z 80 do 48 godzin, a także dopuszczono do bycia instruktorem inne osoby niż te z tytułem mistrza. Nadto resort edukacji wskazał, iż rezygnuje z obowiązku wykazywania się stażem pracy po uzyskaniu tytułu zawodowego. Zatem, zdaniem Jolanty Kosakowskiej, stanowiska niektórych OHP są błędne i wręcz krzywdzące dla rynku i jakości kształcenia zawodowego.

W wyniku bowiem takiej interpretacji, odmawia się uprawnień instruktora osobom z wieloletnim doświadczeniem zawodowym, a przyznaje je młodym osobom, które dopiero co ukończyły szkołę, zdały egzamin zawodowy czy czeladniczy i ukończyły skrócony kurs pedagogiczny.

Co jeszcze wzbudza wątpliwości?

Zdaniem Jakuba Gontarka, eksperta Polskiej Unii Edukacyjnej, sprawę komplikuje jeszcze kwestia limitu uczniów przypadających na jednego instruktora. W rozporządzeniu MEN określono jedynie, iż liczba uczniów lub młodocianych w grupie powinna umożliwiać realizację programu nauczania danego zawodu, a także uwzględniać:

  • specyfikę nauczanego zawodu
  • przepisy bezpieczeństwa i higieny pracy
  • normy ergonomii i dostępności
  • regulacje dotyczące prac wzbronionych
  • warunki lokalowe i techniczne w miejscu odbywania praktycznej nauki zawodu
  • szczególne potrzeby młodocianych lub uczniów

Co istotne, rozróżnienie pomiędzy młodocianym, a uczniem polega na tym, iż w pierwszym przypadku organizatorem praktycznej nauki zawodu jest pracodawca, a w drugim szkoła, która zawiera z pracodawcą umowę. Natomiast podziału uczniów lub młodocianych na grupy powinni dokonać pracodawca lub dyrektor szkoły. I w tym względzie brak jest jednoznaczności, gdyż wymagania mogą się różnić.

Wymagania dla instruktorów odnośnie posiadanych kwalifikacji zawodowych i stażu pracy są dużym wyzwaniem szczególnie dla nowych zawodów związanych z branżą IT. Takie zawody, jak technik informatyk czy technik programista cieszą się obecnie dużym powodzeniem, jednak specyfika branży, w postaci dużej ilości małych podmiotów oraz praktycznych umiejętności niepotwierdzonych żadnym tytułem zawodowym czy dyplomem studiów powodują, iż jest tutaj małe zainteresowanie pracodawców szkoleniem młodocianych. Wynika to w głównej mierze z tego, iż nie są oni w stanie spełnić wymogów stawianych instruktorom, pomimo, iż ich pracownicy mają ku temu odpowiednią wiedzę i kompetencje.

Podsumowując, MEN wydając nowe rozporządzenie w zakresie warunków prowadzenia instruktażu dla młodocianych pracowników w celu nauki zawodu, chciał umożliwić zdecydowanie szerszemu gronu osób sposobność bycia instruktorem. Niestety jednak urzędnicza interpretacja organów odpowiedzialnych za refinansowanie takich działań jest czasami różna i często niezgodna z oczekiwaniami pracodawców. Stąd też okazuje się, iż szkolenie młodych osób zamiast się rozwijać, napotyka na niepotrzebne bariery związane z niejednoznaczną interpretacją przepisów. Warto zatem coś w tym kierunku zrobić, by przepisy były jednakowo oceniane zarówno przez pracodawców, jak i organy państwa odpowiedzialne za refinansowanie poniesionych na szkolenie nakładów.