Planowane zwolnienia w urzędach
Już niedługo ukaże się rozporządzenie Rady Ministrów dotyczące redukcji zatrudnienia w urzędach. Takie redukcje są konieczne z uwagi na obecną sytuację Polski i nadchodzący kryzys gospodarczy, wywołany epidemią koronawirusa.
Na jakiej podstawie można wysnuć wniosek, iż zwolnienia w administracji publicznej są nieuchronne?
Otóż rozwiązania takie znalazły się w projekcie ustawy o szczególnych instrumentach wsparcia w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2, zwanej tarczą 2.0. Działania takie zostaną podjęte po zebraniu przez szefa służby cywilnej informacji na temat wielkości przerostu zatrudnienia w poszczególnych instytucjach rządowych. I jako takie, co zapewne nie powinno dziwić, wzbudziły spory niepokój wśród pracowników budżetówki.
Należy w tym miejscu odnotować, iż jedyne, na co mogli od niemalże 10 lat narzekać urzędnicy, to brak podwyżek i zamrożona kwota bazowa. O żadnych redukcjach mowy nie było. Obecnie jednak sytuacja jest inna i zwolnienia będą.
Zgodnie z propozycją rząd nie będzie ustalał limitów zwolnień dla wszystkich urzędów, gdyż będą one określone indywidualnie dla poszczególnych urzędów. I zwolnieniami objęci zostaną nie tylko pracownicy służby cywilnej, ale też i pozostali pracownicy zatrudnieni na podstawie przepisów o pracownikach urzędów państwowych, a także kodeksu pracy.
Zatem w praktyce, jak twierdzi doktor Jakub Szmit, ekspert ds. administracji publicznej z Uniwersytetu Gdańskiego, pracę mogą stracić, poza osobami w służbie cywilnej, również i pozostali pracownicy, jak chociażby kierowcy czy sprzątaczki. O swe posady nie powinni się martwić jedynie szefowie urzędów i dyrektorzy generalni, pozostali zaś już takiej pewności mieć nie mogą.
Jak takie redukcje w urzędach administracji są obecnie oceniane?
Zdaniem opozycji parlamentarnej są to tylko i wyłącznie zabiegi czysto wizerunkowe, a jednocześnie pretekst do pozbycia się z urzędów osób nie powiązanych z obecnym obozem rządowym.
Co ciekawe, prace mają też utracić niektórzy urzędnicy mianowani, których jest obecnie w administracji około 8 tysięcy. Pośród nich są też absolwenci Krajowej Szkoły Administracji Publicznej (KSAP), jak i inni pracownicy, którzy musieli zdać trudne egzaminy, by znaleźć się w ograniczonym limicie dla najlepszych. Jak podkreślają oni, takie zwolnienie skazane jest na zarzut niekonstytucyjności i powołują się na wyrok z dnia 14 czerwca 2011 roku (sygn. akt Kp 1/11).
Jak twierdzi Jerzy Siekiera, prezes Stowarzyszenia Absolwentów Krajowej Szkoły Administracji Publicznej, takie redukcje stoją w sprzeczności z konstytucyjnymi wymogami dotyczącymi trwałości stosunku pracy urzędników mianowanych, na co wskazuje Trybunał Konstytucyjny. Skutkiem zaś takich działań może być osłabienie zdolności korpusu służby cywilnej do realizacji zadań państwa.
Ponadto, zdaniem Jerzego Siekiery, w obliczu zbliżającego się kryzysu, a co za tym idzie wzrostu bezrobocia, państwo będąc pracodawcą powinno skoncentrować się na ochronie miejsc pracy członków korpusu służby cywilnej i to zarówno pracowników, jak i urzędników mianowanych, by zapewnić im godne warunki pełnienia służby cywilnej.
Podobnego zdania jest też profesor Józefa Hryniewicz, była dyrektor KSAP oraz działaczka partii rządzącej. Jej zdaniem urzędnicy to jedyna i nieliczna grupa w administracji, która ma potwierdzone wysokie kwalifikacje. Ich zwalnianie byłoby dużym błędem i zaburzyłoby całą ideę powstania i funkcjonowania KSAP.
A czy są jeszcze jakieś inne spostrzeżenia w sprawie planowanych redukcji?
Otóż nieco inny pogląd w tej sprawie prezentuje profesor Stefan Płażek, ekspert ds. administracji publicznej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Otóż nie ma on żadnych zastrzeżeń do faktu, iż zwalniani będą zarówno pracownicy, jak i mianowani urzędnicy służby cywilnej.
Jego zdaniem sytuacja w kraju jest bardzo poważna, wymagająca konkretnych działań, a administracja publiczna jest nad wyraz rozbudowana. I o ile planowane już 10 lat temu redukcje zatrudnienia nie doszły do skutku, o tyle dziś należy liczyć się z tym, iż jeszcze przed wakacjami urzędy rozpoczną zwalnianie pracowników.
Jakie będą potencjalne zasady zwalniania urzędników przez rząd?
Otóż generalnie Rada Ministrów będzie określać dla poszczególnych urzędów wysokość procentowego wskaźnika zmniejszenia zatrudnienia. Uwzględnione tam będą:
- czas na realizację obowiązku zmniejszenia zatrudnienia
- termin przedłożenia informacji na temat dokonanych zwolnień
- okres obowiązkowego utrzymania niższego poziomu zatrudnienia
Formy, w jakich może dojść do zwolnienia członków korpusu służby cywilnej są następujące:
- rozwiązanie stosunku pracy, w tym również z pracownikiem posiadającym ustalone prawo do emerytury lub renty
- niezawarcie z pracownikiem kolejnej umowy o pracę, w sytuacji umowy zawartej na okres próbny czy też czas określony
- obniżenie wymiaru czasu pracy pracownika z jednoczesnym proporcjonalnym zmniejszeniem wynagrodzenia za pracę
Natomiast planowana redukcja zatrudnienia nie obejmie:
- osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe
- kierowników jednostki nie będących osobami zajmującymi kierownicze stanowiska państwowe
- dyrektorów generalnych urzędu
- głównych księgowych urzędu
- audytorów wewnętrznych urzędu
- pracowników objętych szczególną ochroną przed wypowiedzeniem lub rozwiązaniem stosunku pracy
- pracowników finansowanych w ramach programów z udziałem środków wynikających z przepisów o finansach publicznych
Należy też zauważyć, iż w chwili obecnej w korpusie służby cywilnej zatrudnionych jest niemalże 120 tysięcy osób, a ich średnie wynagrodzenie wynosi 6.400 zł brutto.
Jakie jeszcze reguły obowiązywać będą przy planowanych zwolnieniach?
Generalnie w przypadku zaproponowanych przez rząd redukcjach nie będą miały zastosowania przepisy o zwolnieniach grupowych. W tych urzędach, gdzie działają związki zawodowe, ich rola zostanie ograniczona jedynie do opiniowania. Jednakże pracodawca nie będzie musiał się do tej opinii w ogóle ustosunkowywać.
Ponadto, również odprawy dla zwalnianych urzędników będą mniej korzystne, aniżeli wynikałoby z przepisów o zwolnieniach grupowych. Dla przykładu urzędnik z 9-letnim stażem pracy będzie mógł liczyć na dwumiesięczną odprawę, gdy tymczasem przy zastosowaniu przepisów o zwolnieniach grupowych odprawa byłaby o miesiąc dłuższa.
Z takimi pomysłami rządzących nie zgadzają się związkowcy. Zdaniem Roberta Barabasza, przewodniczącego związku zawodowego NSZZ „Solidarność” w Urzędzie Wojewódzkim w Łodzi, rząd powinien w tej sytuacji dawać przykład przedsiębiorcom i za wszelką cenę starać się utrzymać miejsca pracy. Mówienie o społecznej odpowiedzialności też jest zdaniem Roberta Barabasza błędne, gdyż w budżetówce pracuje łącznie 500 tysięcy osób, a o zwalnianiu mówi się jedynie w odniesieniu do pracowników administracji publicznej.
Podsumowując, w dobie nadchodzącego kryzysu gospodarczego raczej należy oczekiwać, iż spora część osób straci pracę. W sytuacji bowiem zawieszenia gospodarki jaką mamy dziś, trudno będzie na dłuższą metę utrzymać obecny stan zatrudnienia. W związku z tym nie powinny dziwić plany rządowe, by również i administracja uszczupliła swe kadry, tym bardziej, iż jak wiadomo, mamy do czynienia z jej nadmiernym rozbudowaniem. Zatem cięcia i redukcje etatów będą raczej zarówno po stronie przedsiębiorstw, jak i administracji.
Ekspert Łukasz swoje wieloletnie doświadczenie na rynku pracy postanowił przekazać także na naszym blogu. Jego artykuły dotyczą aktualnych zmian gospodarczych a także tych na rynku pracy. Z chęcia udzieli porad pracodawcą, którzy prężnie rozwijają swoje firmy.