Limit godzin nadliczbowych jest jeden
Okazuje się, iż pracownik może przepracować maksymalnie w ciągu doby 13 godzin. I to niezależnie od liczby umów o pracę podpisanych w tym samym pracodawcą. Tak wynika z opinii rzecznika generalnego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
O jakim orzeczeniu jest mowa i co ono wnosi w polską rzeczywistość?
Powyżej mowa jest o opinii Giovanniego Pitruzzelli, rzecznika generalnego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) z dnia 11 listopada 2020 roku dotyczącej pracowników z Rumunii (sprawa C 585/19). Tym niemniej, ewentualny wyrok zgodny z powyższą opinią, będzie miał wpływ na polskie prawo pracy.
Wówczas bowiem jednoznacznie przesądzi, iż jeśli dana osoba jest zatrudniona w jednym przedsiębiorstwie na podstawie kilku umów o pracę, wtedy dobowe i tygodniowe limity czasu pracy (wynikające z prawa zatrudnionych do wypoczynku) należy liczyć łącznie, czyli w odniesieniu do pracownika, a nie do każdego z zawartych przez niego kontraktów.
Ma to dość istotne znaczenie dla wszystkich osób, posiadających kilka umów u jednego pracodawcy. Wprawdzie z przyczyn formalnych TSUE nie rozstrzygnie czy taka sama zasada dotyczyć będzie również i pracowników mających kilka umów, ale z różnymi pracodawcami. Należy jednak zakładać, iż gdyby doszło do takiego zapytania, wówczas stanowisko TSUE będzie zapewne podobne. Zatem państwa członkowskie Unii Europejskiej (UE) muszą liczyć się z tym, iż taka sprawa może zaistnieć w przyszłości.
Na bazie jakiej sprawy powstała taka opinia rzecznika TSUE?
Sprawa, którą zajmuje się trybunał, dotyczy pracowników rumuńskiej uczelni wyższej, którzy byli zatrudnieni między innymi przy realizacji projektu finansowanego ze środków UE. I tamtejszy resort edukacji uznał, iż program był prowadzony nieprawidłowo.
W dniu 4 czerwca 2018 roku wskazał bowiem, iż część wydatków na wynagrodzenia ekspertów ma charakter niekwalifikowalny. Wynikało to z faktu, iż w okresie od października 2012 roku do stycznia 2013 roku osoby te zadeklarowały całkowitą liczbę godzin pracy przekraczającą maksymalny limit 13 godzin na dobę, ustanowiony w wytycznych ministerstwa (na bazie unijnej dyrektywy 2003/88/WE z dnia 4 listopada 2003 roku w sprawie niektórych aspektów czasu pracy.
Jednocześnie resort edukacji oddalił złożone przez uczelnię zażalenie i sprawa trafiła do sądu okręgowego w Bukareszcie. W toku prowadzenia procesu rumuński sąd ustalił, iż osoby te zostały zatrudnione przez uczelnię na podstawie indywidualnej umowy na czas nieokreślony w pełnym wymiarze czasu pracy (czyli 40 godzin tygodniowo). Jednocześnie zawarły one z tym samym pracodawcą także kolejne umowy terminowe na część etatu. W rezultacie w niektóre dni wykazywały one, iż przepracowały do 14 do 16 godzin.
Sędziowie powzięli wątpliwości odnośnie tej sprawy i skierowali pytanie prejudycjalne do TSUE. Chodziło w nim o to, czy zagwarantowane we wspomnianej już dyrektywie prawo do dobowego wypoczynku (co najmniej 11 godzin) oraz limity czasu pracy (łączenie z nadgodzinami 48 godzin tygodniowo) należy odnosić do każdej umowy, czy też łącznie do wszystkich umów zawartych z tym samym pracodawcą bądź różnymi pracodawcami.
Jakie stanowisko zaprezentował rzecznik TSUE w powyższym temacie?
Otóż rzecznik w swej opinii wskazał, iż kluczowe znaczenie dla rozstrzygnięcia omawianej sprawy ma cel wprowadzenia dyrektywy 2003/88, czyli ochrona pracowników przez ustanowienie minimalnych wymogów dotyczących czasu pracy. Ma to bowiem chronić zdrowie i bezpieczeństwo w miejscu zatrudnienia.
Jednocześnie ważnym jest też, iż zatrudnieni nie mogą rozporządzać przyznanymi im prawami, czyli przykładowo zrzec się prawa do dobowego i tygodniowego wypoczynku w zamian za dodatkowe wynagrodzenie. Z założenia bowiem przepisy te mają chronić interes publiczny, czyli zdrowie i bezpieczeństwo w pracy. Tym samym uprawnienia przypisane są do osoby, a nie do umowy. Stąd też do zagwarantowania pełnej skuteczności dyrektywy 2003/88 koniecznym jest, by państwa członkowskie zapewniły przestrzeganie minimalnych okresów odpoczynku i uniemożliwiły przekraczanie maksymalnego tygodniowego wymiaru czasu pracy.
Zatem zdaniem rzecznika TSUE limity dobowej pracy (praktycznie 13 godzin, skoro dyrektywa mówi o minimum 11 godzin odpoczynku) powinny być więc stosowane w odniesieniu do zatrudnionego, a nie oddzielnie do każdej umowy, którą zawarł on z tym samym pracodawcą. To bowiem pracownik jest chroniony prze dyrektywę, a nie umowa.
Ponadto przyjęcie odmiennej interpretacji (czyli zasady, iż limity dobowego i tygodniowego czasu pracy liczy się dla każdej umowy oddzielnie) umożliwiałyby łatwe obchodzenie dyrektywy. Wystarczyłoby bowiem, iż pracodawca zawarłby z pracownikiem kolejne, równoległe umowy i w praktyce pracownik mógłby wykonywać swe obowiązki bez ograniczeń. Wynika to z faktu, iż zatrudniony jest słabszą stroną stosunku pracy i pracodawca mógłby takie rozwiązanie pracownikowi narzucić.
Jakie zatem wnioski powinny zostać wyciągnięte z takiej opinii rzecznika TSUE?
Otóż wartym podkreślenia jest w tym przypadku fakt, iż wskazana wykładnia dotyczy sytuacji, gdy zatrudniony zawiera kilka równoległych umów z jednym pracodawcą. Jednocześnie rzecznik uznał za niedopuszczalne pytanie o to, jak należy liczyć limity czasu pracy, gdy pracownik jest zatrudniony w kilku odrębnych podmiotach, gdyż w rozpatrywanej sytuacji mowa była o jednym pracodawcy. Pytanie zatem o różnych pracodawców należało uznać za hipotetyczne.
Jednakże ewentualne rozstrzygnięcie tej sprawy w doniesieniu do różnych zatrudniających może mieć bardzo istotne skutki, gdyż w praktyce częściej zdarza się, że zatrudnieni podejmują dodatkowe zatrudnienie u innych pracodawców. Z opinii rzecznika wynika też, iż rozstrzygnięcie mogłoby być zbieżne z obecną opinią. Sugeruje to zwłaszcza podkreślenie, iż „dyrektywa chroni pracownika, a nie umowę”, jak i faktu, iż zatrudniony nie może całkowicie dowolnie dysponować prawem do ochrony wynikającym z limitów czasu pracy.
Z drugiej strony rzecznik wskazuje, iż przy ewentualnym rozstrzyganiu tego zagadnienia w przyszłości (które dziś jako hipotetyczne rozstrzygnięte nie może zostać) należałoby brać pod uwagę także inne elementy, nieuwzględnione przy ocenie obecnej sprawy (jak chociażby to skąd pracodawca miałby posiadać wiedzę o tym czy pracownik ma dodatkowy etat u innego pracodawcy).
Poza tym należałoby rozważyć dwa istotne prawa, mianowicie ograniczenie czasu pracy ze względów bezpieczeństwa oraz wolność wyboru i podejmowania zatrudnienia.
Podsumowując, sprawa jednego i nieprzekraczalnego limitu pracy dobowego i tygodniowego wydaje się prosta w odniesieniu do sytuacji, gdy pracownik posiada kilka umów z tym samym pracodawcą. Wówczas bowiem mamy do czynienia z jednym limitem, którego nie wolno przekraczać. Jeżeli jednak sytuacja taka będzie miała miejsce w odniesieniu do kilku pracodawców, sytuacja się komplikuje i nie jest już taka jednoznaczna. Jednakże póki co TSUE wydając opinie unormował pierwszy przypadek, gdy pracodawca jest jeden. Na inne rozstrzygnięcia przyjdzie zapewne jeszcze poczekać.
Ekspert Łukasz swoje wieloletnie doświadczenie na rynku pracy postanowił przekazać także na naszym blogu. Jego artykuły dotyczą aktualnych zmian gospodarczych a także tych na rynku pracy. Z chęcia udzieli porad pracodawcą, którzy prężnie rozwijają swoje firmy.