Jak spojrzeć na zagadnienie migracji w kontekście Polski
Zasadniczo należy zdać sobie sprawę, iż Polska potrzebuje migrantów, lecz przede wszystkim na własnych warunkach. Tym samym podbijanie bębenka niechęci do obcych może niestety szybko zakończyć nasz cud gospodarczy, bowiem w tym aspekcie powinniśmy prowadzić politykę imigracyjną, która realizuje nasze polskie interesy.
Jak zatem spojrzeć należałoby na zagadnienie migracji w kontekście historycznym dla Polski?
Należy zdać sobie sprawę, iż to co zdarzyło się w Polsce w takim tempie i z taką intensywnością w kontekście migracji, nie zdarzyło się chyba nigdzie na świecie. Po ponad 200 latach wysyłania ludzi w świat, zmieniliśmy się obecnie w kraj imigracji, a zabrało nam to zaledwie dekadę. A jednocześnie z kraju jednorodnego etnicznie stajemy się coraz bardziej krajem goszczącym przybyszów z całego świata, stąd też nie powinny nikogo dziwić, iż dopiero uczymy się jak z tym żyć. Tymczasem niestety wszystko to wywołuje lęki, na których grają obecnie politycy.
Pamiętać warto bowiem, iż polskie doświadczenia imigracyjne ostatnich lat są pozytywne, gdzie mamy obecnie w Polsce przybyszy z bliskich nam kulturowo krajów, aktywnych zawodowo, którzy skutecznie uzupełniają luki na naszym rynku pracy. Mamy zatem w naszym kraju ludzi dobrze wykształconych oraz dobrze integrujących się z naszym społeczeństwem, stąd też nim zaczniemy szczelnie zamykać granice i wyrzucać cudzoziemców, należy się zastanowić jakie mogą być tego konsekwencje.
Tutaj należałoby dokonać chłodnej analizy naszych interesów i poprowadzić odpowiednią politykę migracyjną. Niewątpliwie należy uświadomić sobie, iż w Europie polityka multi-kulti zbankrutowała i nikt nie ma prawa narzucać Polsce kogo mamy do siebie przyjmować, jak i też nie wolno dopuścić do nadużywania przepisów, aby przerzucać do nas cudzoziemców, jak ma to miejsce ze strony Niemiec. Polska jest bowiem już obecnie bezpiecznym, dość zamożnym krajem, stąd też nie powinniśmy mieć problemu z chętnymi do pracy, lecz to my powinniśmy decydować o tym kogo i na jakich warunkach przyjmujemy.
Generalnie przez lata byliśmy krajem, który dostarczał innym państwom to, co najcenniejsze, a mianowicie ludzi. Nasza historia emigracji w większości przypada na okresy zawieruchy i generalnie wyjeżdżaliśmy za chlebem bądź też uciekaliśmy przed prześladowaniami politycznymi. Pierwszą dość istotną historycznie falą migracji był okres końca XIX i początku XX wieku, gdy Polacy migrowali za pracą. Do 1914 roku ziemie polskie opuściło ponad 3,5 mln osób, a głównymi kierunkami były USA, Kanada, Francja, Niemcy i Belgia. W tym okresie sporo ludzi udało się również w kierunku Ameryki Południowej. Decydującymi czynnikami były tutaj aspekty ekonomiczne, a mianowicie rewolucja przemysłowa oraz duży wzrost popytu na robotników w błyskawicznie rozrastających się miastach Zachodu. Emigracja wówczas objęła w tym kontekście najbiedniejsze rejony Polski, a w szczególności Galicję.
Następną istotną falą emigracyjną, w ilości ok. 2,0 mln osób były wyjazdy w okresie istnienia II Rzeczypospolitej, głównie do USA, Ameryki Południowej, Kanady, Francji i Belgii. Wówczas przyczyna wciąż była taka sama, mianowicie chęć poprawy ludzkiego bytu. Ciekawostką w tym względzie był fakt, iż w okresie dwudziestolecia międzywojennego władza w Polsce nie utrudniała wyjazdów, dbając nawet o to, by w obu Amerykach miała miejsce dostępność nabrzeży portowych dla rodzimych statków. W tym czasie emigrowali głównie chłopi i robotnicy, zwłaszcza z przeludnionej prowincji i biednych miast robotniczych.
Kolejne fale migracji to wyjazdy polityczne z lat 60-tych oraz 70-tych XX wieku, gdzie Polskę opuściło ok. 40,0 tys. osób. Wyjazdy te były efektem sytuacji politycznej w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej oraz represji wobec Żydów i osób pochodzenia żydowskiego po wydarzeniach przełomu lat 1967 oraz 1968.
Z kolei w latach 70-tych oraz 80-tych XX wieku Polskę opuściło 3,0 mln ludzi z powodów ekonomicznych, pomieszanych z brakiem nadziei na zmiany, zwłaszcza po ogłoszeniu stanu wojennego w grudniu 1981 roku.
Kolejna fala migracji dotyczy już roku 2004, gdzie impulsem stała się akcesja do Unii Europejskiej, w połączeniu z bardzo wysokim bezrobociem panującym w wówczas w Polsce. Po akcesji Polacy uzyskali bowiem prawo do legalnej pracy i osiedlania się w krajach bogatszego Zachodu. Od razu po wstąpieniu swoje rynki otwarła dla nas Wielka Brytania, Irlandia oraz Szwecja, później uczyniły to kolejne kraje, a najdłużej opierały się Niemcy i Austria, które dokonały tego dopiero 1 maja 2011 roku.
W owym czasie wyjazdy z Polski przybierają nieoczekiwane rozmiary. W roku 2004 w państwach Europy żyło ok. 1,0 mln naszych rodaków, w tym 750,0 tys. w Unii Europejskiej (UE). Tymczasem na koniec 2007 roku jest to już 2,27 mln w całej Europie, z czego 1,86 mln w UE. W tym aspekcie w ciągu zaledwie 3 lat z Polski wyjechało około 1,5 mln osób, głównie młodych. Szczyt skali migracji w tym czasie przypada na rok 2017, gdy za granicą żyje 2,54 mln Polaków, bowiem w kolejnych latach liczyła ta maleje. W ten oto sposób w ciągu 200 lat dorobiliśmy się diaspory, liczącej ok. 20,0 mln osób, rozsianych po całym świecie.
A jak spojrzeć na zagadnienia migracyjne z punktu widzenia etnicznego Polski?
Zasadniczo Polska od końca II Wojny Światowej była bardzo homogenicznym społeczeństwem. Według danych ze Spisu Powszechnego z 2011 roku w Polsce mieszkało raptem 100,0 tys. cudzoziemców, stanowiąc niespełna 0,3% populacji naszego kraju. Tym samym byliśmy wówczas na jednym z ostatnich miejsc wśród krajów Unii Europejskiej pod względem odsetka imigrantów. Wprawdzie wówczas przybywało do nas sporo ukraińskich pracowników tymczasowych, lecz w zdecydowanej większości osoby te przyjeżdżały i wyjeżdżały, a tym samym była to tak zwana migracja cyrkulacyjna.
W tym kontekście tylko 10 lat później, mianowicie w 2021 roku, zgodnie ze Spisem Powszechnym, w Polsce mieszkało już 1,5 mln cudzoziemców, a w przyjętej w październiku 2024 roku strategii imigracyjnej rząd szacuje ich liczbę na 2,3 – 2,5 mln osób. Tym samym tempo przyrostu jest oszałamiające i w niespełna 15 lat populacja cudzoziemców zwiększyła się w naszym kraju 25-krotnie.
W tym czasie pierwszym aktem w naszej transformacji od kraju emigracji do imigracji było wprowadzenie w 2007 roku możliwości pracy na podstawie oświadczeń o powierzeniu wykonywania pracy cudzoziemcowi spoza Unii Europejskiej. W tym samym roku uchwalono również ustawę o Karcie Polaka, która dała wielu osobom ze Wschodu grunt do poszukiwania możliwości osiedlenia się w Polsce.
Kolejnym istotnym elementem były zamieszki w Ukrainie 2014 roku, gdzie mieszkańcy obwodu ługańskiego i donieckiego oraz Krymu przemieszczali się z obszaru konfliktu na zachód kraju, a także do Polski. W efekcie w latach 2014-2017 liczba Ukraińców posiadających u nas Kartę Pobytu wzrosła prawie 4-krotnie do 325,0 tys. osób. A równocześnie przyjeżdżali do nas też Ukraińcy na podstawie oświadczeń i ich liczba przekroczyła 1,0 mln rocznie, gdzie przykładowo w 2018 roku wydano ponad 1,8 mln takich dokumentów.
Tym samym mieliśmy z jednej strony napływ większej liczby osób zainteresowanych pozostaniem u nas na dłużej, a z drugiej dalszym budowaniem sieci migracyjnych. Kolejnym istotnym elementem była jesień 2020 roku, gdy Alaksandr Łukaszenka krwawo rozprawił się z protestami przeciwko swojej dyktaturze i w odpowiedzi Polska wprowadziła ułatwienia w wydawaniu wiz i dostępnie do rynku pracy dla Białorusinów. Tutaj program Poland Business Harbour wspierał relokację przedsiębiorców i specjalistów z branży IT, a posiadacze wiz humanitarnych mogli podejmować zatrudnienie bez dodatkowych zezwoleń. To spowodowało kolejną falę przyjazdów, którą szacować można na ponad 100,0 tys. osób.
Wreszcie kolejną kulminację napływu stanowił luty 2022 roku, gdy Rosja zaatakowała Ukrainę i w efekcie tego przybyło do Polski ponad 1,5 mln uchodźców wojennych, gdzie ponad 90,0% z nich stanowiły kobiety z dziećmi. Już w marcu 2022 roku przyjęta została specustawa ukraińska, która nadawała uchodźcom bez zbędnych formalności prawo do pracy, pobytu, leczenia oraz świadczeń na dzieci. Z czasem liczba uchodźców zmalała do poziomu ok. 1,0 mln osób i na takim poziomie utrzymuje się do dzisiaj.
W ten oto sposób dotarliśmy do ponad 2,0 mln cudzoziemców, którzy obecnie mieszkają w kraju nad Wisłą. W dojściu do takiej liczby osób pomagał nam również niewątpliwie dynamiczny rozwój naszego kraju, gdzie mamy do czynienia z bezrobociem na najniższym poziomie w historii, rosnącymi w szybkim tempie płacami oraz pojawiającymi się nowymi programami polityki społecznej i ochrony pracowników. Generalnie zatem właśnie sprzężenie rozwoju gospodarczego naszego kraju oraz dramatycznych wydarzeń na Wschodzie błyskawicznie przeistoczyło Polskę z kraju emigracji w kraj imigracji.
Jakie jest zatem pochodzenie imigrantów przebywających i pracujących obecnie w Polsce?
Otóż generalnie niestety nie ma dokładnych statystyk dotyczących cudzoziemców przebywających w naszym kraju. Najlepszym źródłem informacji jest tutaj Urząd do spraw Cudzoziemców i według jego danych w 2024 roku było u nas prawie 2,0 mln obcokrajowców, mających prawo do dłuższego pobytu. Pośród tych osób znaleźć możemy chociażby:
- osoby objęte ochroną czasową, których liczba to blisko 1,0 mln, z czego praktycznie wszyscy to Ukraińcy
- osoby przebywające w Polsce na podstawie pobytu czasowego i jest ich ponad 720,0 tys.; głównie są to pracownicy i ich rodziny lub studenci i w tej grupie są Ukraińcy (455,0 tys. osób), Białorusini (87,0 tys. osób), Gruzini (26,0 tys. osób), Hindusi (23,0 tys. osób), Rosjanie (10,0 tys. osób) oraz Wietnamczycy (7,5 tys. osób)
- kolejną grupę stanowią cudzoziemcy mający pobyt stały, przyznawany chociażby osobom z Kartą Polaka po długotrwałych pobytach czy też małżonkom Polaków; jest ich ponad 124,0 tys. osób i głównie są to Ukraińcy i Białorusini (odpowiednio 56,0 tys. osób oraz 42,0 tys. osób), ale są też i Rosjanie (5,0 tys. osób), Wietnamczycy (3,0 tys. osób) oraz Amerykanie i Chińczycy
- kolejne grupa to obywatele Unii Europejskiej, którzy mają swobodę przebywania i pracy w Polsce, lecz jeśli są u nas dłużej niż 3 miesiące, powinni dokonać rejestracji; globalnie to 60,0 tys. osób, z czego głównie są to osoby z Niemiec (14,0 tys. osób), Włoch (7,0 tys. osób), Francji i Hiszpanii (po 5,0 tys. osób); sporo jest tutaj również Bułgarów oraz Rumunów, przy czym obowiązek rejestracji jest właściwie nieegzekwowalny, więc można przypuszczać, że takich ludzi jest po prostu więcej
- kolejna grupa to 40,0 tys. rezydentów długoterminowych, a zatem cudzoziemców, którzy otrzymali specjalne zezwolenie na pobyt, zgodnie z przepisami Unii Europejskiej, umożliwiające osiedlenie się w Polsce na stałe po co najmniej 5 latach legalnego przebywania, najwięcej takich osób pochodzi z Ukrainy – prawie 34,0 tys. osób, ale też z Wietnamu – ponad 3,0 osób oraz Chin, Białorusi czy Rosji – po ok. 1,5 tys. osób
- kolejna grupa to ponad 14,0 tys. osób objętych ochroną uzupełniającą, którą udziela się cudzoziemcom, którzy nie spełniają kryteriów do uzyskania statusu uchodźcy, lecz ich powrót do kraju pochodzenia wiązałby się z rzeczywistym ryzykiem poważnej krzywdy; tutaj są przede wszystkim obywatele Białorusi – ponad 8,5 tys. osób, Ukrainy – 4,2 tys. osób oraz Rosji – blisko 1,0 tys. osób
- kolejna grupa to uchodźcy i taki status ma w Polsce zaledwie 3,1 tys. osób, najwięcej z Białorusi i Rosji
Pamiętać również należy, iż część osób może przebywać w Polsce na podstawie ruchu bezwizowego, gdzie wszędzie na świecie, a zwłaszcza w strefie Schengen, policzenie wszystkich cudzoziemców jest właściwie niemożliwe, bowiem osoby takie wciąż się przemieszczają.
Analizując zatem przekrój narodowościowy cudzoziemców przebywających w Polsce oczywiście zaskoczenia nie ma, bowiem prawie 78,0% stanowią Ukraińcy, 7,0% Białorusini, 1,4% Gruzini, po 1,1% Hindusi oraz Rosjanie, a pozostałe narodowości nie stanowią więcej niż 1,0% ogółu obcokrajowców.
Tym samym kolportowane ostatnio opowieści o najeździe osób z dalekiej Azji tak naprawdę nie wytrzymują konfrontacji z rzeczywistością. Oczywiście w ostatnich latach przybywa w naszym kraju imigrantów z Filipin, Indii, Nepalu czy też Kolumbii, lecz po pierwsze przyjeżdżają oni do pracy czasowo, a po drugie ich liczba wciąż jest niewielka na tle całej cudzoziemskiej populacji.
Jak jeszcze spojrzeć należy na imigrantów przebywających w Polsce?
Generalnie czynnikiem szczególnie nas interesującym oraz wzbudzającym emocje jest obraz ludzi z zagranicy, którzy żyją w naszym kraju. W największym skrócie, analizując dane o cudzoziemcach przebywających w naszym kraju, uznać należy, iż imigracja jest dla Polski, przynajmniej do tej pory, bardziej żyłą złota aniżeli studnią bez dna. Przybysze bowiem są przeciętnie młodzi, nadzwyczaj aktywni zawodowo i dobrze wykształceni oraz coraz częściej myślą oni o pozostaniu w Polsce na stałe.
Z uwagi na to, że 80,0% imigrantów przebywających w Polsce to Ukraińcy oraz Białorusini, a zatem nimi przede wszystkim należałoby się zająć. Z cyklicznych raportów Narodowego Banku Polskiego (NBP) wynika, iż osoby, które przyjechały do Polski przed lutym 2022 roku wykazują się dużą aktywnością zawodową i w coraz większym stopniu wiążą swa przyszłość z naszym krajem. Według badań z 2024 roku ponad 90,0% przybyszów sprzed wojny pracuje.
Z kolei uchodźcy wojenni również są dość aktywni, bowiem z badania z 2024 roku wynika, iż prawie 70,0% z nich podjęło zatrudnienie. Tutaj pamiętać należy, iż w zdecydowanej większości są to kobiety z małymi dziećmi, co oznacza, iż sytuacja z aktywnością zawodową jest tutaj bardzo dobra, gdzie przykładowo z analiz organizacji OECD wynika, iż tak wysoki odsetek zatrudnienia kobiet jest obok Kanady najwyższym odczytem na świecie, a dla porównania w Niemczech wynosi on zaledwie 25,0%, a w Czechach 48,0%.
Badania NBP wskazują ponadto, iż imigranci są dobrze wykształceni, bowiem 42,0 – 48,0% ma skończone studia, a kolejne 33,0 – 41,0% wykształcenie średnie. Ponadto są to osoby młode, gdzie ok. 20,0% nie ma jeszcze 26 lat, a ok. połowa nie skończyła 44 lat.
W kontekście solidności danych statystycznych na temat aktywności zawodowej należy również zasięgnąć informacji, które corocznie dostarczają przedstawiciele Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (ZUS). Z owych danych wynika, iż coraz więcej cudzoziemców odprowadza składki i ubezpiecza się od zdarzeń losowych, a liczba takich osób w ostatnich latach wręcz eksplodowała. Jeszcze w 2015 roku było ich zaledwie 184, tys. osób, a w 2024 roku już 1,2 miliona osób. Stąd też w ciągu dekady mamy tutaj wzrost o ponad 600,0%, a największą grupę stanowią Ukraińcy (66,0%), kolejną Białorusini (11,3%), dalej są Gruzini, Hindusi i Kolumbijczycy.
Z danych ZUS wynika generalnie to samo co z danych NBP, mianowicie, iż cudzoziemcy są młodzi, ponad 80,0% z nich nie ma 49 lat, a z samych tylko składek na emeryturę i rentę wpłacili oni w 2024 roku do kasy ZUS 18,5 mld zł, co stanowi 5,9% całości pieniędzy, jakie wpływają z tego tytułu do organu rentowego.
Generalnie na korzyści z tytułu obecności imigrantów w Polsce wskazuje również analiza raportu Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK) z pierwszej połowy 2025 roku. Autorzy tegoż raportu piszą, iż: „Biorąc pod uwagę szacunkową wartość podatków płaconych w Polsce przez migrantów z Ukrainy, można stwierdzić, że na każde 1,0 zł otrzymane przez obywateli Ukrainy w ramach programu Rodzina 800 plus, migranci wpłacili do polskiego budżetu państwa około 5,4 zł”.
Tym samym podsumować można, iż jak na razie imigracja w Polsce powinna być generalnie oceniana pozytywnie, bowiem mamy u nas osoby z bliskich kulturowo krajów, co ogranicza napięcia związane z integracją. Osoby te skutecznie uzupełniają luki na rynku pracy, a ponadto wiążą z naszym krajem swoją przyszłość.
Analizując dane statystyczne należy mieć na względzie, iż cudzoziemcy zasadniczo wpłacają do budżetu naszego państwa nieporównywalnie więcej, aniżeli z niego otrzymują. Tutaj koszty ze strony Polski to ewentualnie wypłata świadczeń społecznych oraz wydatki szkół i przedszkoli na ukraińskie dzieci, natomiast po stronie przychodów mówić należy o pieniądzach płynących z ich pracy oraz konsumpcji.
O czym powinniśmy jeszcze wiedzieć analizując zjawisko imigrantów przebywających w Polsce?
Niewątpliwie w kontekście imigrantów przebywających w Polsce mamy przed sobą dość istotne wyzwania, jak chociażby:
- jak nie dopuścić do tego, aby cudzoziemcy tworzyli getta
- jak skutecznie integrować cudzoziemców
- jaką prowadzić politykę, by osoby, na których nam najbardziej zależy, nie wyjeżdżały w kierunku innych państw Europy Zachodniej
- jak skutecznie wykorzystać kwalifikacje imigrantów, a już zwłaszcza te, których brakuje na rodzimym rynku pracy
- jak bronić się przed relokacjami
- jaka liczba migrantów pozwoli nam zachować spójność społeczną i uniknąć konfliktów
- kogo przyjmować i integrować w pierwszej kolejności, a kogo unikać
Należy mieć świadomość, iż powyższe zagadnienia nie są kwestiami dehumanizującymi przybyszów, bowiem wszystkie mądre państwa prowadzą własną politykę wobec cudzoziemców, nie wstydząc się tego, że przyjmują młodych, zdrowych, wykształconych, o określonych kwalifikacjach i takich, którzy łatwo się zintegrują.
Generalnie fakt, iż staliśmy się krajem imigracji w dość ekspresowym tempie, zaskoczył szczególnie polityków, którzy niespecjalnie nadążają za zmianami. Niestety bowiem z polskiej perspektywy trudno mówić o przemyślanej i spójnej polityce imigracyjnej i to nawet na poziomie oficjalnych dokumentów mamy z tym poważny kłopot.
W październiku 2024 roku rząd przyjął ramowy dokument, lecz na razie pozostaje on bardziej w sferze deklaracji aniżeli realizacji. Niewątpliwie jednak dobrze, że w ogóle się pojawił i objął wiele zagadnień, od przyjmowania imigrantów, poprzez studia w Polsce i relacje z diasporą, a na polityce powrotów skończywszy. Niestety jednak na razie nie jesteśmy kreatorami polityki imigracyjnej, a bardziej reagujemy na zewnętrzne procesy.
W powyższym aspekcie należy również pamiętać, iż Polska podlega unijnym przepisom oraz politycznym naciskom w kwestii migracji, a do tego dochodzą również zjawiska nieprzewidziane, jak chociażby trwająca cały czas wojna w Ukrainie. Wszystko to sprawia, iż powinniśmy tutaj mieć jedną zasadniczą rekomendację, mianowicie niezbędna jest całościowa, długoterminowa, horyzontalna, przemyślana oraz ujęta w cele i działania „Polityka imigracyjna Polski”.
Niewątpliwie imigracja jest dla naszego kraju bardzo istotną szansą, lecz może być również zagrożeniem, czego dowodzą przykłady innych państw. Stąd też powinniśmy zadbać przede wszystkim o stworzenie polityki, która realizuje nasze polskie interesy. Polityka taka powinna być podmiotowa i niezależna od zewnętrznych nacisków, winna ona mieć perspektywę długofalową, która bierze pod uwagę doświadczenia międzynarodowe, zwłaszcza w kontekście integracji cudzoziemców. Powinna ona też być w stanie powiedzieć twarde „nie” dla pomysłów rodzących się poza Polską, które nie sprzyjają naszej racji stanu.
Podsumowując, Polska w dość zawrotnym tempie z kraju, który przez ostatnie 200 lat wysyłał ludzi w świat, w przeciągu dekady stała się krajem goszczącym przybyszów z całego świata. Niewątpliwie potrzebujemy obecnie imigrantów i jest to wręcz już dziejową koniecznością, aby nadal gospodarczo się rozwijać, lecz zadbać winniśmy przede wszystkim o to, aby takie osoby przybywały do naszego kraju na naszych warunkach. Do tego jednak potrzebne jest stworzenie odpowiedzialnej polityki imigracyjnej naszego kraju, która powinna realizować przede wszystkim nasze interesy. Należy zatem mieć nadzieję, iż w najbliższym czasie powstanie całościowa, długoterminowa oraz bardzo przemyślana polityka imigracyjna naszego kraju, która będzie skuteczną odpowiedzią na czekające nas wyzwania w tym aspekcie.

Ekspert Łukasz swoje wieloletnie doświadczenie na rynku pracy postanowił przekazać także na naszym blogu. Jego artykuły dotyczą aktualnych zmian gospodarczych a także tych na rynku pracy. Z chęcia udzieli porad pracodawcą, którzy prężnie rozwijają swoje firmy.