Coraz większa naciski na wzrost płac

Podziel się z innymi

Obecna sytuacja na rynku pracy jest taka, iż mamy do czynienia z coraz większą presją związaną z oczekiwanymi podwyżkami wynagrodzeń. A konflikty na linii pracownicy-pracodawcy dotyczą nie tylko spółek Skarbu Państwa czy też budżetówki, lecz również przedsiębiorstw z sektora prywatnego.

O jakich konfliktach zatem jest mowa i czego one dotyczą?

O sporach toczonych w różnych podmiotach na tle płacowym słychać już od pewnego czasu. Natomiast do eskalacji konfliktu doszło już w wielkopolskich zakładach produkcyjnych Solaris, gdzie po tym, jak odmówiono realizacji postulatów pracowniczych, postanowiono o rozpoczęciu strajku. Załoga Solarisa oczekiwała podwyżki wynagrodzenia dla wszystkich pracowników o 400 zł, tymczasem zarząd spółki zaoferował 270 zł. Wówczas zdecydowana większość załogi opowiedziała się za strajkiem i znaczna część zakładów spółki stanęła.

I chociaż strajk i przerwanie produkcji to na razie wyjątek na mapie kraju, to w wielu branżach mamy do czynienia z rosnącym napięciem. Głównym powodem takiej sytuacji jest wysoka inflacja i powiązane z nią oczekiwanie wyższych wynagrodzeń. Pracownicy oczekują bowiem, iż pracodawcy będą bardziej skorzy do podwyższania wynagrodzeń.

Jak zauważa Grzegorz Sikora, dyrektor ds. komunikacji w Forum Związków Zawodowych (FZZ), niewątpliwie inflacja jest sporym problemem i podstawowym powodem sporów, lecz często czynnikiem stymulującym konflikty jest brak dialogu i ignorowanie przez pracodawców problemów z lat poprzednich.

Generalnie wzrost płac w gospodarce narodowej jest widoczny i w teorii nadąża za inflacją, jednakże w praktyce wiele grup pracowników od długiego czasu nie otrzymuje podwyżek, a poprawie nie ulegają również ich warunki pracy. Poza tym zauważalne jest coraz bardziej rozwarstwienie, co sprawia, iż nastroje nie są najlepsze.

W praktyce strajk w fabryce Solaris to drugi w przeciągu pół roku przypadek dużego strajku w prywatnym przedsiębiorstwie. W sierpniu ubiegłego roku produkcji odmówiła bowiem załoga fabryki wełny izolacyjnej Paroc w Trzemesznie. Tam protest trwał 6 dni, po czym osiągnięto porozumienie, w ramach którego pracodawca zobowiązał się do zwiększenia dodatku stażowego, odchodzenia od umów zlecenia i corocznej waloryzacji płac.

Jak zauważa Piotr Ostrowski, wiceprzewodniczący OPZZ, w Polsce pokutuje myślenie, iż w prywatnym biznesie oczekiwania pracowników nie są aż tak istotne. Lecz to się może wkrótce zmienić, co pokazuje przykład fabryki Paroc czy też Solaris. Jeżeli bowiem zarządy prywatnych przedsiębiorstw pozostawać będą nadal głuche na postulaty pracowników, konflikty będą narastać.

W Polsce pojawiają się bowiem coraz częściej przykłady przedsiębiorstw prywatnych, gdzie załogi są w coraz ostrzejszym sporze z pracodawcami. Przykładowo:

  • od listopada ubiegłego roku trwa spór zbiorowy w zatrudniającej ponad 500 osób kanadyjskim przedsiębiorstwie Magna Automotive Poland produkującej komponenty motoryzacyjne; związkowcy domagają się 440 zł podwyżki bądź 2,60 zł dla pracujących według stawki godzinowej; w trakcie negocjacji protestujący, podkreślają, iż pracodawca zasłania się problemami związanymi z programem Polski Ład, wskazując, iż przecież więcej trafi do kieszeni najmniej zarabiających pracowników; obecnie przedstawiciele Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej wyznaczyli zakładowego mediatora, by spór zakończyć
  • protest trwa w TI Poland, będącym producentem części samochodowych, posiadającym 6 zakładów i zatrudniających około 2.000 osób; po fiasku negocjacji z zarządem trwa obecnie referendum strajkowe, a pracownicy domagają się 350 zł podwyżki i 2.400 zł jednorazowej rekompensaty za rok poprzedni
  • protest trwa w sieci handlowej Kaufland, gdzie zarząd spółki podkreśla, iż podniósł już wynagrodzenia w roku obecnym o 400 zł; w odpowiedzi związkowcy z Międzyzakładowej Organizacji WZZ „Jedność Pracownicza” wskazują, iż do większości pracowników trafi 300 zł, z czego 100 zł to efekt rozłożenia w czasie podwyżki ubiegłorocznej; tymczasem pracownicy oczekują 600 zł podwyżki oraz zmian wewnątrz przedsiębiorstwa, mianowicie: „chcemy skończyć z dyskryminacją płacową kobiet wracających z urlopu macierzyńskiego, wdrożenia skutecznej procedury antymobbingowej i przede wszystkim zatrudnienia kolejnych pracowników”

A jak taką sytuację na linii pracownicy-pracodawcy oceniają eksperci rynku pracy w naszym kraju?

Otóż zdaniem Jeremiego Mordasewicza, doradcy zarządu Konfederacji Lewiatan, konflikty na linii pracownicy-pracodawcy nie będą masowe i nie przeistoczą się w duża falę. W Polsce bowiem napięcia pomiędzy zatrudnionymi, a zatrudniającymi nie są zbyt burzliwe i masowe, porównując to z innymi państwami europejskimi.

Stąd też nie należy zakładać, iż obecnie nastąpią w tym zakresie jakieś znaczące zmiany. Zresztą, negocjowanie wysokości wynagrodzeń jest czymś absolutnie naturalnym, a poza tym żądania waloryzacji płac w obecnej sytuacji gospodarczej nie są pobawione racjonalności.

Z drugiej jednak strony pracodawcy są często między młotem, a kowadłem. Muszą bowiem mierzyć się z rosnącymi kosztami energii czy też gazu, co ma niebagatelny wpływ na koszty funkcjonowania przedsiębiorstwa, szczególnie w branży przemysłowej. Poza tym zarządy przedsiębiorstw muszą nauczyć się racjonalnie komunikować swym pracownikom, iż nie każdy postulat da się w pełni zrealizować, by utrzymać odpowiedni poziom konkurencyjności. Tymczasem to właśnie owa konkurencyjność jest warunkiem rozwoju przedsiębiorstwa i zachowania miejsc pracy.

Inaczej niż w przypadku spółek Skarbu Państwa, gdzie więcej zależy od presji politycznej. I tutaj również rozpoczęły się już akcje protestacyjne. Przykładowo kolejarze ze spółki Polregio (dawniej Przewozy Regionalne) uznali, iż propozycja zarządu w postaci podwyżki o 200 zł od kwietnia bieżącego roku i kolejne 200 zł od listopada nie jest satysfakcjonująca i zagrozili strajkiem ostrzegawczym, polegającym na zatrzymaniu wszystkich pociągów na 2 godziny, domagając się jednorazowej podwyżki w wysokości 700 zł.

W innej spółce Skarbu Państwa, w Polskiej Grupie Górniczej, doszło do wynegocjowania podwyżek płac. W odpowiedzi na to, podobnych działań oczekują pracownicy Bogdanki i chociaż w tym przypadku zarząd wypracował porozumienie z trzema organizacjami związkowymi, to właśnie odbyła się pikieta czwartej organizacji, mianowicie związku zawodowego „Przeróbka”. Protestujący oczekują podwyżek rzędu 15%, by średnia płaca wyniosła ponad 10.000 zł.

Niedawno rozpoczęły się również negocjacje płacowe w KGHM, gdzie obecnie średnie wynagrodzenie przekracza 13.000 zł. Związkowcy bowiem są niezadowoleni z uszczerbku w wynagrodzeniach spowodowanego wejściem w życie programu Polski Ład, oczekując, iż zarząd spółki tak podniesie wynagrodzenia, by owego uszczerbku nie było.

Podsumowując, obecne sytuacja gospodarcza, a szczególnie wysoka inflacja i wejście w życie reformy podatkowej pod nazwą Polski Ład sprawia, iż pracownicy zaczynają coraz głośniej i śmielej domagać się podwyżek wynagrodzenia od swych pracodawców. Mamy już do czynienia z pierwszymi akcjami strajkowymi na tle płacowym, przy czym konflikty dotyczą już nie tylko spółek Skarbu Państwa bądź budżetówki, lecz również sektora prywatnego. Należy jednak zakładać, iż tarcia na linii pracownicy-pracodawcy nie przerodzą się raczej w akcje protestacyjne na dużą skalę, choć niewątpliwie wiele zależy od postępowania zarządów spółek i umiejętności przekazywania pracownikom przesłanek do podejmowania takich, a nie innych decyzji odnośnie wysokości wynagrodzeń.