Rewolucja płacowa w ochronie zdrowia

Podziel się z innymi

Zgodnie z wypowiedziami ministra zdrowia, przewidywane są zmiany w zakresie zasad wynagradzania w służbie zdrowia. Podlegać to będzie zapewne wielu negocjacjom i osiągnięcie porozumienia łatwe nie będzie, tym niemniej wydaje się to konieczne. Zapewne też jedni na zmianach zyskają, a drudzy stracą.

Na jakiej podstawie obecnie kształtowane są wysokości płac w służbie zdrowia?

W chwili obecnej wysokość płac w sektorze zdrowotnym reguluje ustawa z dnia 8 czerwca 2017 roku o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych (Dz.U. z 2019 r, poz. 1471 ze zm.).

Zgodnie z zapisami tej ustawy, minimalne płace stanowią iloczyn wskaźnika przypisanego danym grupom zawodowym i kwoty bazowej. Do poziomu określonego w ustawie minimum dochodzi się stopniowo, co roku 1 lipca podwyższając pensje będące poniżej tej kwoty.

Docelowa wartość ma zostać osiągnięta w roku 2022. W roku ubiegłym kwota bazowa została podniesiona z poziomu 3.900 zł do 4.200 zł. Tymczasem w tym roku jej wzrost ma być większy i wynosić około 800 zł, gdyż kwota bazowa zostanie zrównana ze średnim krajowym wynagrodzeniem w gospodarce narodowej z roku ubiegłego.

Jakie są obecnie orientacyjne stawki minimalnych wynagrodzeń w służbie zdrowia dla poszczególnych grup zawodowych?

Poniższa tabela prezentuje orientacyjne stawki brutto dla poszczególnych grup zawodów w służbie zdrowia, wyliczone w oparciu o kwotę bazową:

Grupa zawodowa w służbie zdrowia Minimalne wynagrodzenie brutto
Pracownik działalności podstawowej 2.900 zł
Fizjoterapeuta albo inny pracownik wykonujący zawód medyczny wymagający średniego wykształcenia 3.200 zł
Lekarz stażysta albo lekarz dentysta stażysta 3.650 zł
Pielęgniarka albo położna z tytułem magistra, która uzyskała tytuł specjalisty 5.250 zł
Farmaceuta, fizjoterapeuta, diagnosta laboratoryjny albo inny pracownik wykonujący zawód medyczny wymagający wyższego wykształcenia i specjalizacji 5.250 zł
Lekarz albo lekarz dentysta, który uzyskał specjalizację drugiego stopnia lub tytuł specjalisty w określonej dziedzinie medycyny 6.350 zł

Z czego wynika potrzeba zmian w tym zakresie?

Zdaniem wielu uregulowanie kwestii wynagrodzeń w jednej ustawie to dobre rozwiązanie. Problem jednakże na dziś jest taki, iż w tym temacie istnieje wiele odrębnych porozumień płacowych, zawartych przez resort zdrowia z różnymi grupami zawodowymi, które nijak mają się do przepisów ustawy. Efektem takich działań było z jednej strony uspokojenie nastrojów w jednej grupie społecznej, jak choćby lekarze czy pielęgniarki, a wywołanie frustracji wśród innej, jak fizjoterapeuci i diagności. I pomimo zapewnień ze strony resortu zdrowia o takiej samej ważności wszystkich uczestników procesu leczenia, okazywało się, iż lekarze i pielęgniarki mają większą siłę przebicia.

I właśnie dlatego pada obecnie propozycja ministerstwa zdrowia, by do tematu podejść kompleksowo. Już chociażby podczas styczniowego spotkania rezydentów w sprawie realizacji porozumienia zawartego z nimi przed dwoma laty padły sugestie, iż nowelizacja ustawy o wynagrodzeniach poruszy te kwestie. Tego typu zapewnienia, o nowych unormowaniach wskaźników odpowiadających za poziom wynagrodzenia, usłyszeli również fizjoterapeuci, diagności, pielęgniarki i ratownicy.

Obecnie NFZ rozpoczął proces zbierania danych na temat wynagrodzeń, szczególnie w odniesieniu do nowej stawki płacy minimalnej i wpływu na pensje w sektorze ochrony zdrowia. Do 10 lutego te dane winny znaleźć się w resorcie zdrowia, a na 24 lutego planowane jest spotkanie z przedstawicielami związków zawodowych, by rozpocząć dyskusję na temat zmian.

Jednocześnie też na posiedzeniu Sejmu RP w dniu 12 lutego będzie miało miejsce pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy w sprawie warunków zatrudnienia w ochronie zdrowia. Został on złożony w maju 2017 roku jeszcze za poprzedniej kadencji Parlamentu RP, a obecnie został „odmrożony”. Projekt ten również przewiduje ustalenie minimalnego wynagrodzenia jako iloczynu stawki bazowej i wskaźników, tyle, że są one znacząco wyższe, aniżeli w obecnie obowiązującej ustawie, kształtując się pomiędzy 1,0 a 3,0, w porównaniu z ustawowymi 0,58 – 1,27. Należy jednak mieć na względzie, iż szanse na jego uchwalenie są niewielkie, jednakże spowoduje on ożywienie dyskusji na temat wysokości wynagrodzeń w służbie zdrowia i pozwoli resortowi zdrowia na wyjście z własną, kompromisową propozycją.

Jakie zatem zmiany mogą zaistnieć w nowych unormowaniach?

Minister zdrowia sam przyznaje, iż obecnie obowiązujące wskaźniki wymagają co najmniej korekty, chociażby z powodu, iż ten najniższy oscyluje wokół płacy minimalnej, po jej podwyższeniu od 1 stycznia 2020 roku i wyłączeniu z niej dodatku stażowego.

To spowodowało, iż w chwili obecnej salowa praktycznie zarabia tyle samo co dyplomowana pielęgniarka. Jednocześnie każda z grup zawodowych ma własne oczekiwania, co może powodować trudności w osiągnięciu porozumienia. A należy mieć jeszcze na uwadze fakt, iż przeciwko zmianom wystąpią pracodawcy, którzy fizycznie zmuszeni będą ponosić wyższe koszty. Waldemar Malinowski, prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych jednocześnie przypomina, iż już dziś prowadzi on negocjacje z resortem zdrowia odnośnie rekompensaty za konieczność podniesienia płac w związku z podwyżką płacy minimalnej.

Pracodawcy placówek służby zdrowia nie chcą tym samym rozmawiać na temat kolejnych podwyżek, tym bardziej, iż w roku obecnym i tak wzrasta kwota bazowa z poziomu 4.200 zł do 5.000 zł.

A jak na ten temat spoglądają związkowcy?

Zdaniem Marii Ochmann, szefowej sekcji zdrowia w NSZZ „Solidarność”, termin na rozpoczęcie dyskusji na temat wynagrodzeń w służbie zdrowia nie jest przypadkowy, gdyż 31 marca 2020 roku kończy się tak zwane OWU – rozporządzenie w sprawie ogólnych warunków umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej, na mocy którego przekazywane są odrębnym strumieniem środki finansowe na podwyżki dla określonych grup. I właśnie te uregulowania też dobrze byłoby wpiąć w jedną, znowelizowaną ustawę, porządkując system finansowania służby zdrowia.

Jednakże związkowcy mają tu wiele wątpliwości, bowiem ich zdaniem środki przeznaczone na wzrost wynagrodzeń muszą być w jakiś sposób oznaczone. Praca jest zawarta w koszcie świadczenia medycznego, będąc jego największą składową. Jeżeli jednak w żaden sposób się jej nie oznaczy, to może dojść do sytuacji, iż dyrektorzy placówek medycznych zaczną i tak zawsze za krótką „kołdrę finansową” przesuwać w kierunku innych grup zawodowych lub innych potrzeb. Związkowcy z jednej strony nie chcą pozbawiać dyrektorów placówek medycznych samodzielności w zarządzaniu personelem, jednakże z drugiej strony nie chcą im pozostawić pełnej uznaniowości w tym względzie. Ich zdaniem bowiem w ochronie zdrowia są pracownicy, którzy przez dziesięciolecia nie dostawali podwyżek, ale i są też tacy, którzy zarabiają ogromne pieniądze.

Jakie zatem rozwiązanie ma w tych kwestiach resort zdrowia?

Zdaniem urzędników rozwiązaniem byłoby wprowadzenie ponadzakładowego układu zbiorowego, który określiłby między innymi ilość pieniędzy, jaką NFZ przeznaczać będzie na finansowanie płac. W chwili obecnej mamy bowiem uregulowane poziomy minimum, określone są warunki pracy, a brak jest przepisów dotyczących stawek maksymalnych.

W sytuacji, gdy pracowników jest za mało, a przepisy narzucają dyrektorom placówek medycznych ich określoną liczebność, mogą oni żądać naprawdę wysokich płac (szczególnie dotyczy to lekarzy). Podczas rozmów na ten temat padają też sugestie, iż można być może powrócić do odwiecznego postulatu samorządu lekarskiego, by płaca lekarza na poszczególnym stopniu wyspecjalizowania określona była jako wielokrotność średniej krajowej.

Jednocześnie zawarcie takiego ponadzakładowego układu zbiorowego byłoby trudne, gdyż mamy tutaj do czynienia z placówkami medycznymi, których organami założycielskimi nie jest ministerstwo zdrowia. Tym samym minister zdrowia nie ma uprawnień, by takie porozumienie, w imieniu osób zarządzających szpitalami, zawierać.

Podsumowując, system ochrony zdrowia w zakresie finansowania jest rzeczywiście trudny i mocno zabałaganiony. Rzeczywiście dobrze by było, gdyby udało się go w końcu uporządkować. Czy jednak tym razem wystarczy dobrej woli wszystkich stron, by teraz takie porozumienie ponad podziałami wypracować, trudno dziś jednoznacznie oceniać.