Ratowanie miejsc pracy według UE
Epidemia koronawirusa trwa już od kilku miesięcy i tak naprawdę nie widać jej końca. Gospodarki państw europejskich już dość mocno ucierpiały wskutek lockdownu i rządy próbują znaleźć rozwiązania, by chronić rodzime rynki pracy. Niejednokrotnie zaczynają też rozważać stosowanie dumpingu socjalnego.
Jak obecnie wygląda sytuacji na rynku pracy państw Unii Europejskiej (UE)?
Generalnie negatywny wpływ epidemii na gospodarki państw europejskich jest faktem. Spowodowała ona bowiem zmniejszenie aktywności gospodarczej, zaburzenie funkcjonowania globalnych łańcuchów dostaw, zmniejszenie popytu w wielu branżach i pogorszenie klimatu inwestycyjnego.
Szczególnie mocno widoczne jest to oddziaływanie w dużych gospodarkach UE, jak chociażby Francji, Niemiec czy też Włoch. Zauważalny jest tam poważny spadek produkcji i związane z nim obniżenie konkurencyjności oraz udziału w światowym rynku.
By z kolei temu przeciwdziałać, rządy państw UE podejmują wiele działań, by przeciwdziałać tak negatywnym skutkom epidemii. Na pierwszy plan wysuwają się takie rodzaje interwencji, których zadaniem jest ratowanie miejsc pracy. Tylko w ramach programu SURE (Support to mitigate Unemployment Risks in an Energency) Komisja Europejska przeznaczyła ponad 100 mld euro na pomoc finansową dla państw członkowskich w celu ochrony zatrudnienia.
Taka sytuacja wzmaga też wewnętrzną presję na rządy poszczególnych państw, by podejmowały działania mające na celu ochronę lokalnych rynków pracy. A to już prosta droga do dyskusji nad pozycją pracowników delegowanych w UE i zjawiska dumpingu socjalnego. Samo pojęcie owego dumpingu oznacza bowiem świadczenie usług przez pracowników z krajów mniej rozwiniętych w krajach bardziej zamożnych, za stawki niższe niż średnie w państwach bogatszych. To z kolei prowadzić może do wypierania z rynku państw przyjmujących krajowych przedsiębiorców, wypłacających swym pracownikom wyższe pensje, tym samym przegrywających rywalizację o rodzimego usługodawcę.
Czym jest ów dumping socjalny i dlaczego jest tak problematyczny?
Otóż jest on wysoce kontrowersyjny, obrazując sedno problemu związanego z europejską integracją. Odnosi się on bowiem do wyważenia między prowadzeniem przez państwa członkowskie polityki otwartego rynku wewnętrznego (z założeniem swobody przepływu usług), a reprezentowaniem, pod presją własnej opinii publicznej, partykularnych interesów wewnętrznych, prowadzących do ochrony lokalnych rynków pracy.
Samo zjawisko dumpingu socjalnego nie jest niczym nowym, gdyż jego geneza sięga lat 80-tych XX wieku, gdy ówczesna Wspólnota Europejska poszerzyła się o biedne kraje południowej Europy, takie jak Grecja, Hiszpania czy też Portugalia. To bowiem spowodowało dynamiczny rozwój usług transgranicznych i powstanie wyraźnego podziału na państwa Wspólnoty przyjmujące pracowników oraz ich delegujące.
Narodził się wówczas trwały konflikt wartości oparty na zarzutach wyzysku pracowników z jednej strony, a protekcjonizmu gospodarczego z drugiej, objawiającego się ustanawianiem barier utrudniających urzeczywistnienie się idei swobody świadczenia usług (by chronić lokalne rynki pracy).
Zagadnienie to ponownie przybrało na sile po roku 2004, gdy do UE przyjęto państwa Europy Wschodniej, w tym przede wszystkim Polski, która wysyła za granicę najwięcej pracowników w całej Unii.
Rozwój przedsiębiorczości spowodował wówczas, iż usługodawcy z krajów o niższych standardach socjalnych stali się niezwykle atrakcyjną alternatywą dla przedsiębiorstw lokalnych z państw bardziej rozwiniętych. I narastanie tego zjawiska było szczególnie widoczne w kontekście delegowania pracowników i wieloletnich kontrowersji wokół nowelizacji dyrektywy 96/71 WE. Obecnie jej nowelizacja spowodowała tak naprawdę wyeliminowanie przewagi konkurencyjnej przedsiębiorstw z Europy Wschodniej, w praktyce zrównując koszty pracy pracowników delegowanych i lokalnych.
Obecnie zatem mamy do czynienia z dwoma zupełnie odmiennymi stanowiskami. Z jednej strony biedniejsze państwa europejskie zarzucają tym bogatszym, iż te prowadzą protekcjonistyczną politykę wewnętrzną, podnosząc koszty pracy pracowników delegowanych. A to z kolei zaburza możliwość konkurowania przedsiębiorstw, której jedną z form są niższe koszty pracy.
Państwa bogatsze z kolei argumentują, iż owa najnowsza nowelizacja ma za zadanie walkę o godność pracowników z Europy Wschodniej, których zarobki często były oderwane od gospodarczych realiów i poziomu życia w krajach zachodnich, co prowadziło do ich nadmiernej eksploatacji i degradacji warunków życia oraz pracy.
Generalnie też przedstawiciele państw zachodnich nie odcinają się całkowicie od zarzutów o ochronie własnego rynku lokalnego. Argumentują jednak, iż dalsze trwanie tego zjawiska w niezmienionej formie (czyli bez nowelizacji wprowadzającej zrównanie kosztów pracy) prowadziłoby do zaburzenia funkcjonowania rynku wewnętrznego, a efektem byłoby masowe wypieranie legalnie działających lokalnych przedsiębiorstw, przede wszystkim w branży transportowej, budowlanej czy też pielęgniarskiej. Ponadto niektóre państwa celowo prowadziły politykę obniżania własnych standardów prawnych, by uatrakcyjnić swe rodzime przedsiębiorstwa wobec usługobiorców z zagranicy.
Zatem co dalej ze zjawiskiem dumpingu socjalnego?
Otóż do tej pory nie uregulowano jednoznacznie definicji dumpingu socjalnego i jego wpływu na gospodarkę UE. W rezolucji Parlamentu Europejskiego z 2016 roku w sprawie dumpingu socjalnego w UE zjawiskiem tym określono szeroko rozumiane, zamierzone praktyki i obchodzenie obowiązującego prawa europejskiego i krajowego, które przyczyniają się do rozwoju nieuczciwej konkurencji, prowadząc do sprzecznego z prawem minimalizowania kosztów pracy i naruszania praw pracowniczych oraz wyzysku pracowników.
Generalnie ważną unijną instytucją w tym kontekście jest też Trybunał Sprawiedliwości UE (TSUE), którego wyroki stały się podstawą do zajęcia się tym tematem przez unijne organy. Trybunał ten jednakże unikał dotąd wyrażenia zdecydowanego stanowiska na temat zasadności zwalczania dumpingu socjalnego w kontekście wyważenia interesów uczestników rynku wewnętrznego. Ale sytuacja ta może ulec zmianie wskutek gruntownej nowelizacji unijnej dyrektywy 96/71 WE, która weszła w życie 30 lipca 2020 roku. Pojawiają się bowiem w związku z nią spory interpretacyjne, które mogą spowodować, iż TSUE będzie musiał opowiedzieć się za przyznaniem prymatu wartościom prezentowanym przez jedną ze stron konfliktu (bogatym krajom przyjmującym, czy też biedniejszym krajom delegującym pracowników).
Być może w tym względzie pewną wskazówką powinna być opinia rzecznika generalnego TSUE z maja 2020 roku, z której wynika, iż trybunał powinien odrzucić skargę Polski i Węgier o stwierdzeniu nieważności nowelizacji omawianej dyrektywy. A nowelizacja stanowi tak naprawdę urzeczywistnienie dążeń bogatych krajów UE do zrównania kosztów pracy pracowników lokalnych i delegowanych, tym samym eliminując w znacznej mierze konkurencyjność zagranicznych przedsiębiorstw wynikającą z kosztów pracy.
Jak zatem obecna epidemia wpłynie na dalsze losy zjawiska dumpingu socjalnego?
Niewątpliwie epidemia odsunie na dalszy plan, skądinąd ważne rozważania, czy wobec pełnej świadomości bardzo dużych różnic w poziomie rozwoju gospodarczego krajów wschodniej i zachodniej Europy decyzje o dalszym rozszerzaniu Unii o biedniejsze państwa czynią zasadnym praktyczne eliminowanie ich przewagi konkurencyjnej wynikającej z niższych kosztów pracy.
Nie będzie też zapewne obecnie miejsca na równie ważne rozważanie, czy w ogóle możliwym jest wypracowanie rozwiązania legislacyjnego, które skutecznie wyeliminuje skutki naturalnych dysproporcji w zarobkach występujące w poszczególnych państwach, przy założeniu funkcjonowania swobodnego przepływu usług.
Obecnie należy się bowiem spodziewać działań ze strony państw unijnych, prowadzących do pobudzania rodzimych gospodarek, ukierunkowanych też w znacznej mierze na ochronę lokalnych miejsc pracy. Niezwykle trudno będzie zatem, nawet w przyszłości, odnaleźć równowagę pomiędzy swobodnym dostępem do rynku wewnętrznego UE, a potrzebą ochrony własnego rynku pracy. Tym bardziej, iż kraje najbardziej dotknięte skutkami epidemii (Niemcy, Francja czy Włochy), od lat wiodą prym w kształtowaniu unijnej polityki.
Podsumowując, panująca epidemia i wdrożona nowelizacja unijnej dyrektywy o delegowaniu pracowników przyczyniają się głównie do wzrostu nacisków na ochronę lokalnych rynków pracy, kosztem swobodnego przepływu pracowników i usług. Mamy obecnie do czynienia z działaniami, które w znacznej mierze ograniczają bądź wręcz likwidują możliwość konkurowania przedsiębiorstw ze wschodniej Europy niższymi kosztami pracy. To rodzi poważny problem do rozważań na temat podstawowych zasad wspólnego rynku europejskiego.
Ekspert Łukasz swoje wieloletnie doświadczenie na rynku pracy postanowił przekazać także na naszym blogu. Jego artykuły dotyczą aktualnych zmian gospodarczych a także tych na rynku pracy. Z chęcia udzieli porad pracodawcą, którzy prężnie rozwijają swoje firmy.