Poprawa warunków pracy z dofinansowaniem z ZUS

Podziel się z innymi

Od wczoraj można składać wnioski do ZUS o dofinansowanie projektów poprawiających warunki pracy. Idea tego programu jest taka, iż ZUS pragnie w ten sposób przyczynić się do poprawy bezpieczeństwa pracy pracowników.

Jakie są zasady pomocy oraz jakie obowiązują terminy osoby starające się o dofinansowanie z ZUS?

Ruszył projekt dofinansowania projektów poprawiających warunki pracy w 2020 roku. Wnioski przyjmowane są bezpośrednio przez ZUS od wczoraj, czyli 15 lipca 2019 roku. Termin ich przyjmowania upływa z dniem 16 sierpnia 2019 roku.

Do konkursu może przystąpić przedsiębiorca, który spełnia wszystkie poniższe warunki:

  • nie zalega z opłacaniem składek na ubezpieczenie społeczne i ubezpieczenie zdrowotne
  • nie zalega z opłacaniem podatków
  • nie znajduje się w stanie upadłości, pod zarządem komisarycznym czy w toku likwidacji
  • nie znajduje się w trakcie postępowania upadłościowego lub postepowania układowego z wierzycielem
  • nie ubiega się o dofinansowanie przed upływem 3 lat od dnia wypłaty przez ZUS całości ostatniego dofinansowania
  • nie ubiega się o dofinansowanie przed upływem 3 lat od dnia zwrotu dofinansowania, do którego został zobowiązany

Formalną podstawę ubiegania się o wsparcie stanowi wniosek zamieszczony na stronie www.zus.pl/prewencja

Natomiast planowany termin realizacji projektu nie może być krótszy niż 3 miesiące i dłuższy niż 6 miesięcy.

Z kolei maksymalne kwoty pomocy finansowej ze strony ZUS dla mikroprzedsiębiorstw uzależnione są od ilości zatrudnianych przez nich pracowników. Te progi są następujące:

Liczba zatrudnionych Maksymalna kwota dofinansowania
Od 1 do 9 pracowników 139.000 zł
Od 10 do 49 pracowników 209.000 zł
Od 50 do 249 pracowników 339.000 zł
Powyżej 250 pracowników 499.000 zł

Do podziału ZUS przeznaczył kwotę 50 mln złotych. Do dofinansowania urzędnicy chcą wybrać projekty, które poprawią bezpieczeństwo, zmniejszą zagrożenie wypadkami przy pracy lub chorobami zawodowymi i zredukują niekorzystne oddziaływanie szkodliwych czynników.

Początkowo o takie wsparcie mógł ubiegać się każdy przedsiębiorca. W ubiegłym roku wprowadzono jednak zasadę, iż środki będą przyznawane najlepszym projektom, na podstawie listy rankingowej. W założeniu miało to poprawić efektywność wykorzystania tych subwencji. Okazuje się jednak, że w tegorocznym rozdaniu wprowadzono zasadę „kto pierwszy ten lepszy”. I to rozwiązanie jest mocno krytykowane.

Jakie są wymogi formalne wniosku o dofinansowanie do ZUS?

Podstawą ubiegania się o wsparcie jest ocena wniosku przeprowadzona przez ekspertów Centralnego Instytutu Ochrony Pracy. Dofinansowany może być zakup między innymi: środków ochrony indywidualnej, urządzeń chroniących przed hałasem, drganiami mechanicznymi, promieniowaniem elektromagnetycznym, oświetlenia miejsc pracy, urządzeń oczyszczających i uzdatniających powietrze, służących poprawie bezpieczeństwa pracy na wysokości jak i sprzętu ograniczającego obciążenia układu mięśniowo-szkieletowego.

I do tych założeń nikt nie ma większych zastrzeżeń. Jednak przepisy wprowadziły bardzo niefortunny zapis. Otóż mówi on, iż ocena merytoryczna złożonych wniosków zostanie wstrzymana z chwilą, gdy ogólna kwota wnioskowanych dofinansowań (które uzyskały ocenę pozytywną) przekroczy kwotę 65 mln złotych.

Po pierwsze nie wiadomo skąd wzięła się taka kwota w zapisach regulaminu dofinansowania. Po drugie zaś, środki na wsparcie prewencji wypadkowej winny być dzielone pomiędzy wszystkich przedsiębiorców, którzy złożą wnioski. A kryterium przyznania pomocy winna być lista rankingowa. Tymczasem w obecnym rozwiązaniu najlepsze projekty mogą wcale nie uzyskać dofinansowania jeśli będą złożone po wyczerpaniu limitu.

Zarówno eksperci, jak i pracodawcy podkreślają, iż miesiąc to stanowczo za mało na merytoryczne przygotowanie wniosku i złożenie go do ZUS. To zdecydowanie sprzyja przedsiębiorstwom, które posiadają rozbudowane i wyspecjalizowane działy bhp.

Co jeszcze wzbudza wątpliwości po stronie pracodawców?

Przede wszystkim kwota wsparcia, która od lat się nie zmienia i corocznie wynosi 50 mln złotych. Tymczasem w ostatnich latach znacznie wrosły nie tylko koszty pracy, ale też i ceny usług. A to one powinny być podstawą wyceny prac poprawiających bezpieczeństwo pracy. Tym samym znaczenie takiego wsparcia będzie systematycznie maleć.

Ponadto, regulamin konkursu mocno ogranicza kwotę środków, które mogą być przeznaczone na doradztwo w zakresie poprawy bezpieczeństwa pracy. Bez względu na wielkość przedsiębiorstwa, kwota wsparcia nie może przekroczyć 1.000 złotych.

Zdaniem przedsiębiorców, czyli potencjalnych beneficjentów tegoż programu, niemożliwym wręcz będzie znalezienie osoby, posiadającej wymagane kwalifikacje, która w takiej stawce zrobi ocenę ryzyka konkretnego stanowiska pracy.

A jak ZUS będzie kontrolował i rozliczał oferowaną pomoc?

Zgodnie z postanowieniami programu pieniądze na poprawę bezpieczeństwa pracy będą wypłacane po zakończeniu inwestycji. ZUS ma też prawo dokonać wypłaty w transzach, poddając pracodawcę kontroli bez żadnych ograniczeń w tym względzie.

Z kolei negatywne wyniki kontroli skutkować będą zobowiązaniem do zwrotu całego dofinansowania wraz z odsetkami za opóźnienie w terminie nie późniejszym niż 30 dni od daty wezwania.

Takie zapisy są dość niebezpieczne, szczególnie dla małych przedsiębiorstw. Nie każde z nich może bowiem pozwolić sobie na inwestycję w poprawę bezpieczeństwa z własnych środków, czekając na ich ewentualny zwrot.

Z założenia ochrona zdrowia i życia pracowników przez zapewnienie bezpiecznych i higienicznych warunków pracy jest obowiązkiem pracodawcy, nie podlegającym dyskusji. I koszty powinien on też oczywiście ponosić. Tym niemniej państwo powinno go w tym wspierać. A zaprezentowany przez ZUS program okazuje wręcz brak zaufania do przedsiębiorców.

Podsumowując, idea wspierania przez państwo przedsiębiorstw w zakresie poprawy bezpieczeństwa pracowników, jest jak najbardziej słuszna. Tym niemniej wydaje się, iż zasady jej przyznawania powinny być bardziej obiektywne, a już na pewno nie według zasady „kto pierwszy ten lepszy”. To bowiem nie powoduje ich efektywnego wykorzystania, a wręcz przeciwnie. Warto by było w tym miejscu rozważyć modyfikację tych zapisów, by można mówić o lepszym wykorzystaniu środków publicznych.