Płaca minimalna wzrośnie pomimo recesji
Ustawowe zasady regulacji płacy minimalnej w tym roku ukazują nieracjonalność ich konstrukcji. Otóż są tak zbudowane, iż nie bierze się pod uwagę panującej recesji gospodarczej i paradoksalnie, im będzie ona głębsza, tym większy będzie wzrost minimalnego wynagrodzenia. Pracodawcy apelują o konieczne zmiany w tym zakresie.
Jakie są zatem przewidywania odnośnie płacy minimalnej w roku przyszłym?
Obecna sytuacja gospodarcza i wywołany przez epidemię koronawirusa kryzys gospodarczy unaocznił nieracjonalność przepisów o wysokości płacy minimalnej. Okazuje się bowiem, iż w dużej mierze opierają się one na prognozach makroekonomicznych, w tym i tej dotyczącej wzrostu PKB.
Dopóki jednak prognozy pokrywały się w miarę z realnymi danymi, nie było większych problemów. Jednak w tym roku zamiast planowanego wzrostu mamy recesję, a mechanizm ustalania minimalnej pensji tego nie uwzględnia.
Stąd też organizacje pracodawców apelują o zmiany w zakresie reguł ustalania płacy minimalnej. Chociażby tak, jak wskazuje Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan, by wysokość płacy minimalnej powiązać z przeciętnym wynagrodzeniem. I właśnie taką zmianę wymusić może też Komisja Europejska, pragnąca ujednolicenia mechanizmów ustalania wysokości najniższych pensji.
Z czego wynika zatem obecne oderwanie wysokości płacy minimalnej od aktualnej sytuacji gospodarczej?
Otóż powodem takiego stanu rzeczy jest brzmienie art. 5 ustawy z dnia 10 października 2002 roku o minimalnym wynagrodzeniu za pracę (Dz.U. z 2018 r. poz. 2177 ze zm.). Zgodnie bowiem z tym zapisem najniższa pensja corocznie musi być podwyższana co najmniej o prognozowany na dany rok wskaźnik inflacji (jeśli prognoza się nie sprawdzi, w następnym roku wartość ta jest korygowana). Ponadto, jeśli wysokość płacy minimalnej nie osiągnie poziomu 50% przeciętnego wynagrodzenia z I kw. (roku, w którym ustala się tę wysokość), podwyżkę należy zwiększyć o wartość 2/3 wskaźnika prognozowanego realnego przyrostu PKB. I to przewidywanie nie jest korygowane.
I właśnie ten dodatkowy mechanizm doprowadza do absurdalnych sytuacji. W 2019 roku, gdy ustalono płacowe minimum na rok 2020, najniższa pensja nie stanowiła 50% tej przeciętnej. Wówczas trzeba było zastosować ten właśnie dodatkowy wskaźnik oparty o prognozę wzrostu PKB. Według rządu ów wzrost PKB w 2020 roku miał wynieść 3,7%, tymczasem w wyniku epidemii mamy recesję i obecne prognozy mówią o skurczeniu się PKB w stosunku do pierwotnych planów o 4,6%. Jednakże przepisy odnośnie wysokości płacy minimalnej nie przewidują korekty w tym przypadku.
I co więcej, rząd planuje, iż po tegorocznej recesji gospodarczej w przyszłym roku gospodarka odbije, notując wzrost na poziomie 4%. Tymczasem tegoroczna wysokość płacy minimalnej nie stanowi 50% tej przeciętnej w I kw. 2020 roku (wynosząc dokładnie 48,8%), więc rząd musi ją dodatkowo podwyższyć o wartość wynikającą z tego dodatkowego warunku. Rezultat tego jest taki, że tegoroczna recesja nie ma żadnego wpływu na ustalenie ustawowego wzrostu pensji minimalnej.
Paradoksem jest też to, na co zwraca uwagę Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich, iż im recesja jest głębsza, tym przyszłoroczne odbicie będzie wyższe. A to z kolei gwarantować będzie większą podwyżkę płacy minimalnej w roku następnym.
Czy zatem przepisy o ustalaniu płacy minimalnej należałoby poddać zmianie?
Otóż generalnie tegoroczny paradoks i nieuwzględnianie recesji na to wskazuje. Jak zauważa Łukasz Kozłowski, zgodnie z obecnymi przepisami, wysokość płacy minimalnej może jedynie rosnąć, co może okazać się pułapką. W takich krajach jak Grecja, Hiszpania, Portugali czy Włochy płace rosły w okresie koniunktury. Jednakże nie uległo to zmianie w okresie pogorszenia sytuacji gospodarczej tych krajów, co doprowadziło do utraty konkurencyjności tych gospodarek. Taka sytuacja może też ziścić się w Polsce, gdyż ostatnie lata cechują się dużo szybszym wzrostem płac w porównaniu do wzrostu produktywności.
Propozycją zmian w tym zakresie najczęściej wysuwaną jest idea odstąpienia od owych skomplikowanych wyliczeń i powiązania wysokości płacy minimalnej z poziomem średniego wynagrodzenia. Eksperci mówią o powiązaniu na poziomie 50% przeciętnego wynagrodzenia, choć pojawiają się opinie, iż można by nawet rozważyć poziom 60%.
Jednakże, jak zauważa Jeremi Mordasewicz, nadmierne zbliżenie poziomu średniego wynagrodzenia z jego wysokością minimalną może negatywnie odbić się na lokalnych rynkach pracy. Może bowiem powodować, iż w wielu regionach, poza dużymi miastami, pracodawcy mogą mieć duży problem z zapewnieniem pensji na wymaganym poziomie. To z kolei może wpłynąć na rozwój szarej strefy.
Podobnego zdania jest też Łukasz Kozłowski, zauważając, iż już teraz poziom minimalnego wynagrodzenia balansuje na granicy połowy przeciętnego, stąd też takie powiązanie wydaje się być racjonalne. Ważnym jest też w tej sytuacji opieranie się na wskaźnikach rzeczywistych, a nie prognozach. Można też dla przykładu opierać się na średniorocznym przeciętnym wynagrodzeniu, a nie na wielkości tego wskaźnika z danego kwartału, by uniknąć wahań sezonowych.
I takie propozycje ze strony pracodawców zbiegają się w czasie z pracami, jakie w Brukseli podjęła Komisja Europejska. Otóż chce ona zharmonizować zasady ustalania płacy minimalnej w krajach członkowskich. Jednym z możliwych wariantów w tym zakresie jest jej powiązanie z wysokością przeciętnego wynagrodzenia (na zasadzie jednego wskaźnika procentowego wiążącego wysokość pensji minimalnej z przeciętnym wynagrodzeniu w danym kraju). W czerwcu ruszył drugi etap konsultacji w tej sprawie, który potrwa do 4 września 2020 roku.
A jak na te propozycje zapatruje się strona związkowa?
Otóż dwie największe centrale związkowe (NSZZ „Solidarność” i OPZZ) przedstawiły już wcześniej swoje propozycje zmian zasad ustalania pensji minimalnej, jednakże są oni otwarci na dyskusje na ten temat. I jak wskazuje Norbert Kusiak, dyrektor wydziału polityki gospodarczej i funduszy strukturalnych OPZZ, związkowcy rozumieją, iż zdaniem pracodawców wysokość płacy minimalnej jest niedostatecznie powiązana z realiami gospodarczymi. Tym niemniej należy pamiętać o tym, iż intencją ustawodawcy było doprowadzenie do tego, aby minimalna płaca osiągnęła poziom 50% przeciętnej.
Ważne są też w tej kwestii szczegóły. Istotne jest bowiem nie tylko powiązanie wysokości płacy minimalnej z przeciętnym wynagrodzeniem, ale także medianą. Metodologia liczenia danych GUS w tym względzie powinna uwzględniać także zarobki w mikrofirmach, gdzie są one niższe.
Generalnie, przy uwzględnieniu obecnego stanu prawnego, w roku 2021 poziom płacy minimalnej powinien wzrosnąć do poziomu co najmniej 2.716 zł (co będzie stanowiło 51,6% przeciętnego wynagrodzenia) z tegorocznego poziomu 2.600 zł (odpowiadającego 48,8% przeciętnego wynagrodzenia).
Podsumowując, generalnie źle się stało, iż wskaźniki założone w ustawach są tak skonstruowane, iż nie przewidują korekt ani spadku płacy minimalnej. A to niestety w dobie poważnej recesji odbić się może na całej gospodarce i spadku jej konkurencyjności. W tym względzie zdecydowanie lepszym rozwiązaniem wydaje się być powiązanie jej wysokości z poziomem przeciętnego wynagrodzenia, aniżeli opieranie jej na założeniach makroekonomicznych.
Ekspert Łukasz swoje wieloletnie doświadczenie na rynku pracy postanowił przekazać także na naszym blogu. Jego artykuły dotyczą aktualnych zmian gospodarczych a także tych na rynku pracy. Z chęcia udzieli porad pracodawcą, którzy prężnie rozwijają swoje firmy.