Mało wniosków o pomoc dla niepełnosprawnych

Podziel się z innymi

W ramach jednej z odsłon tarczy antykryzysowej przewidziano możliwość uzyskania dodatkowej pomocy dla przedsiębiorstw mających status zakładu pracy chronionej. Otóż jest to możliwość przeznaczenia pieniędzy z funduszu rehabilitacji na ratowanie miejsc pracy zagrożonych wskutek epidemii. Jednakże ta forma nie ciszy się zbytnim zainteresowaniem, gdyż tylko 115 pracodawców wystąpiło o zgodę na zmianę zasad wydatkowania tych środków finansowych.

O jakiej konkretnie formie pomocy jest mowa?

Otóż jednym z instrumentów wsparcia, które wprowadziły tarcze antykryzysowe, był ten skierowany wprost do przedsiębiorstw mających statut zakładu pracy chronionej (ZPCHR). Otóż takie przedsiębiorstwa zobligowane są do tworzenia zakładowego funduszu rehabilitacji osób niepełnosprawnych (ZFRON).

W okresie trwania epidemii przedsiębiorcy ci mogą wykorzystać część środków zgromadzonych w ramach ZFRON na aktywną walkę ze skutkami epidemii. Wydatki, które po uzyskaniu zgodny Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON), można sfinansować z wydzielonej puli ZFRON na przeciwdziałanie negatywnym skutkom epidemii to:

  • Związane z utrzymaniem zagrożonych likwidacją miejsc pracy osób niepełnosprawnych oraz zapewnieniem ciągłości działania przedsiębiorstwa, takie chociażby, jak: czynsz, koszty dostaw wody, energii i gazu, ochrona, wynajem dodatkowej powierzchni, zakup środków czystości i inne
  • Wynagrodzenia osób z dysfunkcjami zdrowotnymi
  • Pomoc bytowa dla niepełnosprawnych aktualnych oraz byłych pracowników

Okazuje się jednak, iż ta forma pomocy nie ciszy się zbytnim zainteresowaniem pracodawców. Do tej pory bowiem do PFRON wpłynęło 121 wniosków pochodzących od 115 pracodawców, a łączna kwota zgody na wydatkowanie funduszy z ZFRON wyniosła 5,7 mln zł. Tymczasem uprawnionych do takiej formy pomocy podmiotów było co najmniej kilkakrotnie więcej, gdyż ich liczba przekracza 900 podmiotów w skali kraju.

Co zasadniczo można finansować ze środków ZFRON?

Otóż fundusz ten służy finansowaniu rehabilitacji zawodowej, społecznej i leczniczej osób niepełnosprawnych. Tworzony jest ze środków pochodzących ze zwolnień podatkowych, takich jak od nieruchomości, czynności cywilnoprawnych czy też na podatek dochodowy.

Z kolei zasady wykorzystania zgromadzonych środków określa art. 68gd ustawy z dnia 27 sierpnia 1997 roku o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych (Dz.U. z 2020 r. poz. 426 ze zm., zwana dalej ustawą o rehabilitacji). I właśnie tutaj zastosowano jedno z rozwiązań tarczy antykryzysowej, wprowadzając dodatkowy zapis, o możliwości przeznaczenia do 20% środków z ZFRON na utrzymanie zagrożonych likwidacją miejsc prac osób niepełnosprawnych, wskutek epidemii COVID-19.

Wyznaczono też okres, w którym można z takiego uprawnienia skorzystać, mianowicie od 8 marca 2020 roku do upływu 6 miesięcy od dnia odwołania stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii.

Analogiczne uprawnienia jak ZPCHR (tworzącym ZFRON) przysługują też w tym względzie Zakładom Aktywności Zawodowej (ZAZ), które muszą tworzyć Zakładowy Fundusz Aktywności (ZFA).

Skąd tak słabe zainteresowanie taką formą pomocy?

Otóż zdaniem Krzysztofa Kosińskiego, wiceprezesa Polskiej Organizacji Pracodawców Osób Niepełnosprawnych, małe zainteresowanie jest wynikiem głównie zbiurokratyzowanego pomysłu wykorzystania owych 20% z ZFRON. Przepisy, na podstawie których takie rozwiązania przyjęto, od samego początku budziły wątpliwości.

Przewidywana jest bowiem w tym przypadku długa procedura, której elementem jest złożenie obszernego wniosku. Tymczasem wiele z podawanych tam danych jest po prostu zbędnych z punktu widzenia pomocy przewidzianej w art., 68gd ustawy o rehabilitacji.

W szybszym rozpatrzeniu wniosków i uzyskaniu ich pozytywnej akceptacji ze strony PFRON miał pomóc wzór wniosku opracowany przez Biuro Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych (Biuro Pełnomocnika). Tymczasem samo opracowanie owego wniosku trwało prawie 2 miesiące. Niektórzy z pracodawców postanowili zatem samodzielnie przygotować wnioski, jednak nic to nie dało, gdyż sam PFRON również czekał na wniosek opracowywany przez Biuro Pełnomocnika.

Ponadto, gdy wniosek po tak długim czasie przygotowania został w końcu opracowany, okazało się, iż pojawiły się błędy w jego wypełnieniu w formie elektronicznej i musiał być poprawiany. To wszystko generalnie bardzo zniechęciło pracodawców do ubiegania się o taką formę pomocy.

Generalnie, jak zauważa Krzysztof Kosiński, należy docenić to, iż ów instrument wsparcia okazał się przydatny przynajmniej dla części pracodawców, tym niemniej samo udzielanie wsparcia mogłoby przebiegać szybciej, sprawniej, prościej i na większą skalę, gdyby rządzący zdecydowali się na inną formułę jego realizacji.

Co jeszcze zaważyło tak naprawdę na niepowodzeniu tej formy pomocy?

Zdaniem Edyty Sieradzkiej, wiceprezesa Ogólnopolskiej Bazy Pracodawców Osób Niepełnosprawnych, główną przyczyną słabego zainteresowania były nade wszystko niejasne przepisy oraz techniczne problemy z samym wnioskiem.

Pracodawcy zatrudniający osoby niepełnosprawne często nie rozumieli, dlaczego mają występować o zgodę do PFRON, by móc wydatkować tak naprawdę własne pieniądze, tyle, że zgromadzone w ramach ZFRON. W tej sytuacji często woleli oni samodzielnie wydatkować te środki na ogólnych zasadach, opisanych w rozporządzeniu dotyczącym tegoż funduszu.

Takie samodzielne wydatkowanie jest bowiem możliwe chociażby w przypadku udzielania pomocy bytowej dla pracowników, która należy do katalogu wydatków standardowych ZFRON, niewymagających akceptacji PFRON. Jej podstawą jest bowiem obowiązujący u danego pracodawcy regulamin.

Ponadto należy też mieć na uwadze, iż wydatki ZFRON, będące dla pracodawców przysporzeniem (jak chociażby wynagrodzenia pracowników), stanowią pomoc de minimis. Tymczasem pracodawcy mają ograniczenia stosowania tej formy pomocy i część z nich, mając już ów limit na wyczerpaniu, woli pozostawić go na inne potrzeby w tym względzie.

Podsumowując, ta forma pomocy okazała się być mało przydatna i prawdopodobnie źle skonstruowana. Nie dość, że procedura jest nad wyraz skomplikowana, opracowanie samego wniosku trwało bardzo długo, to jeszcze pomoc wpisuje się w reguły i limity dotyczące pomocy de minimis. To wszystko razem generalnie przełożyło się na słabe zainteresowanie tą formą pomocy i nic nie wskazuje na to, by miało to ulec zmianie. Pracodawcy znacznie częściej postanowili bowiem wspomóc swych pracowników w ramach standardowego zakresu możliwości wykorzystania środków ZFRON, bez konieczności uzyskiwania zgody PFRON na dodatkowe działania w tym zakresie.