Epidemia miała znaczący wpływ na ilość zawieszonych działalności

Podziel się z innymi

Generalnie liczba zawieszonych jednoosobowych działalności gospodarczych wyniosła w ostatnim czasie niemalże 500 tys. To najwięcej od czasu wybuchu epidemii wirusa SARS-CoV-2 wywołującego chorobę COVID-19. Tym samym widać, iż gospodarka mocno wyhamowała, a wiele z tych podmiotów być może już nie powróci do prowadzenia samodzielnego biznesu.

Jak obecnie wygląda sytuacja z liczbą zawieszonych działalności gospodarczych?

Otóż w kwietniu 2020 roku, czyli w czasie pierwszego zamrożenia polskiej gospodarki, liczba zawieszonych działalności gospodarczych sięgnęła prawie 485 tys. Natomiast według danych z 18 stycznia 2021 pochodzących z Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej (CEiDG), zawieszonych jest obecnie ponad 490 tys. jednoosobowych działalności gospodarczych.

Trend wzrostowy w tym zakresie widoczny jest od końca września 2020 roku. Niemalże równolegle z tym zmniejsza się liczba aktywnie prowadzonych działalności gospodarczych. Jest ich bowiem obecnie około 2,53 mln, gdy jeszcze w październiku i listopadzie ubiegłego roku było ich o około 20 tys. więcej. Znaczny spadek nastąpił w grudniu, gdy pula aktywnych przedsiębiorstw jednoosobowych zmalała o 13 tys. podmiotów.

Jak dostrzega Andrzej Kochman, ekonomista Polskiego Funduszu Rozwoju, obecnie widoczny wzrost liczby podmiotów, które zdecydowały się zawiesić prowadzenie działalności gospodarczej, przyspieszył wraz z początkiem drugiej fali epidemii i wprowadzonymi ograniczeniami epidemicznymi. Nie ma wprawdzie dokładnych danych branżowych, jednak zapewne spora część zawieszonych podmiotów to przedsiębiorstwa z branży HoReCa (czyli hotele, restauracje, catering), najbardziej ciepiących wskutek wprowadzonych obostrzeń w życiu gospodarczym. Pozytywnym symptomem w tych rozważaniach jest to, iż mówimy cały czas o znacznej liczbie zawieszonych działalności, a nie zlikwidowanych. Bowiem liczba aktywnych przedsiębiorstw, choć też spada, to cały czas utrzymuje się na poziomie wyższym, niż było to w marcu 2020 roku.

Jakie jeszcze wnioski wyciągnąć można z danych dostarczonych przez rejestr CEiDG?

Jak dostrzega Łukasz Kozłowski, ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich, ewidentnie druga fala epidemii ma decydujący wpływ na to, iż przedsiębiorcy częściej zawieszają prowadzenie działalności gospodarczej. Szczególnie jednak wpływ na to ma słaba jakość pomocy rządowej wobec przedsiębiorców najbardziej dotkniętych drugą falą lockdownu.

W przypadku bowiem drugiej fali zamrożenia gospodarki, pomoc rządowa dla przedsiębiorców wypada jednak słabo. O ile bowiem podczas pierwszej fali epidemii mieliśmy do czynienia z szeroko zakrojoną akcją pomocy, która przyznana została bardzo szybko, to teraz pomoc kierowana jest tylko do wybranych branż, na podstawie PKD i do tego jest znacznie spóźniona. Przecież lockdown wprowadzono już w październiku 2020 roku, a pierwsze wnioski o pomoc można było składać dopiero w grudniu ubiegłego roku.

Wiosną 2020 roku, podczas pierwszego zamrożenia gospodarki liczba zawieszeń działalności gospodarczej zaczęła spadać, gdyż nie było powodów, by o nią wnioskować. Mieliśmy bowiem do czynienia ze wsparciem w postaci zwolnienia z opłacania składek ZUS, jak i bezzwrotną pożyczką z Funduszu Pracy. Te narzędzia pomocy pozwoliły małym podmiotom, przynajmniej w części, pokryć koszty stałe, nawet przy znacznym spadku przychodów. Niestety teraz jest inaczej, bowiem przedsiębiorca, który ucierpiał wskutek obecnego lockdownu, może tylko zabiegać o rozliczenie zaległości w składkach na rzecz ZUS, jeżeli nie był w stanie sam ich pokryć. Jednak to wszystko odbywa się po fakcie, a prowadzenie działalności gospodarczej w sytuacji, gdy nie wiadomo, kiedy i jaka decyzja zapadnie, jest znacznie trudniejsze i ryzykowne. Bezpieczniej jest bowiem prowadzenie działalności zawiesić i poczekać na rozwój sytuacji.

Co jeszcze ma wpływ na rekordowo wysoką liczbę zawieszonych działalności gospodarczych?

Generalnie na liczbę zawieszonych działalności gospodarczych wpływ mają też te podmioty, które zostały założone w 2020 roku, będąc automatycznie wykluczonymi z możliwości uzyskania jakiejkolwiek pomocy. Tymczasem nowozakładanych przedsiębiorstw w ubiegłym roku było całkiem sporo.

W okresie od połowy kwietnia 2020 roku do początku drugiego lockdownu, czyli końca października 2020 roku, liczba aktywnych jednoosobowych działalności gospodarczych zwiększyła się aż o 115 tys.

Jak zauważa Łukasz Kozłowski, za takim sporym przyrostem stać mogły zmiany strukturalne na rynku pracy. Część osób bowiem zmieniała zawody, podejmując pracę u nowych pracodawców, którzy ze względu na utrzymującą się niepewną sytuację gospodarczą preferowali raczej elastyczne formy zatrudnienia, jak chociażby samozatrudnienie.  A w okresie epidemii założenie własnego przedsiębiorstwa i poszukiwanie zleceń okazało się jedną z prostszych form podejmowania aktywności zawodowej.

I tak do tematu podchodząc, uznać można, iż obecnie rosnąca liczba zawieszeń działalności jest efektem dostosowania na rynku pracy pod wpływem drugiej fali epidemii. Stosunkowo najłatwiej jest bowiem zredukować zatrudnienie, rezygnując ze współpracy z kimś, kto wykonuje zlecenia jako podmiot zewnętrzny.

Czy jest jeszcze coś, co mogło mieć obecnie wpływ na wzrost liczy zawieszonych działalności gospodarczych?

Jak zauważa Piotr Soroczyński, ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej, podczas pierwszej wiosennej fali lockwodnu jednym z instrumentów wsparcia była pożyczka z Funduszu Pracy w kwocie 5 tys. zł. Była ona docelowo umarzana, a warunkiem tego było funkcjonowanie przedsiębiorstwa przez minimum 3 miesiące od wzięcia pożyczki. I ten instrument, obok zwolnienia ze składek ZUS, był bardzo popularny wśród przedsiębiorców.

I zakładając, iż pożyczki udzielono głównie w II kwartale 2020 roku, to warunek umorzenia dla większości z nich został spełniony generalnie po wakacjach. A to zbiegło się pechowo w czasie ze znacznym przyrostem ilości osób zakażonych koronawirusem i drugą falą epidemii jesienią 2020 roku. I wówczas część przedsiębiorców mogła uznać, iż jednak nie ma sensu podejmować ryzyka biznesowego w takich warunkach.

Poza tym nie bez znaczenia jest też to, iż większość uważała pierwszą falę epidemii za pojedynczy epizod, a wychodzić z kryzysu mieliśmy już od czerwca 2020 roku. I faktycznie sytuacja w Polsce już latem zdawała się taką tezę potwierdzać. Jednakże, gdy jesienią okazało się, iż mamy do czynienia z drugą, znacznie intensywniejszą w swej skali falą epidemii, część najbiedniejszych przedsiębiorców, najbardziej wrażliwych na zawirowania, jak i takich, które nie zdążyły odrobić strat, mogła po prostu się poddać.

Podsumowując, analizując liczbę zawieszonych, jak i zlikwidowanych działalności gospodarczych, nietrudno dojść do wniosku, iż epidemia mocno dotknęła osoby prowadzące jednoosobowe działalności gospodarcze. Są one generalnie najbardziej wrażliwe na zmiany w gospodarce i jednocześnie najmniej odporne na kryzys. W porównaniu z wiosennym lockdownem tym razem okazało się, iż rządowa pomoc była zbyt ograniczona i dotarła zdecydowanie za późno. Niestety wiele z tych osób prawdopodobnie nie powróci już na rynek pracy, zasilając zapewne urzędy pracy jako osoby bezrobotne. Szkoda, iż rządowe wsparcie nie było tak dobrze zorganizowane jak wiosną, gdy tego typu sytuacji udało się skutecznie uniknąć.