Opłacalność wydłużania czasu pracy

Podziel się z innymi

Już od wielu lat ekonomiści zastanawiają się nad zagadnieniem na ile opłacalne jest wydłużanie czasu pracy i jaki jest wpływ tego na efektywność owej pracy. Analiza jednak zdaje się potwierdzać to, co i tak podpowiada człowiekowi jego zdrowy rozsądek. Otóż przedłużanie czasu pracy nie opłaca się, gdyż powoduje ono zmniejszenie ludzkiej wydajności, sprawiając, że efekt pracy jest gorszy, a nie lepszy. I to dotyczy zarówno pojedynczych pracowników, jak i zespołów ludzi.

Co legło u podstaw twierdzeń, iż dłuższa praca się nie opłaca?

Okazuje się, iż jako pierwszy tezę o tym, iż wydłużanie pracy nie jest opłacalne zaczął propagować John Pencavel z Uniwersytetu Stanforda. Bowiem już na początku XXI wieku napisał on bardzo istotny tekst pod nazwą „O produktywności przepracowanych godzin”.

W swym tekście posłużył się on przykładem historycznym. Mianowicie w roku 1914 brytyjski rząd zawiesił wywalczone w ciągu wcześniejszych 50 lat przez zorganizowany ruch robotniczy ograniczenia czasu pracy. Powodem takiej decyzji był oczywiście wybuch I wojny światowej i konieczność rywalizacji w nakręcającym się wyścigu zbrojeń z Niemcami.

Z zachowanych dokumentów i relacji wynika, iż tydzień pracy wydłużył się do 70-90 godzin i przywrócona została również praca w niedziele. W miarę jednak pogarszania się sytuacji na froncie wojennym, brytyjska gospodarka zmuszona była sięgać po coraz głębsze rezerwy zasobów pracy, co zaowocowało najpierw pracą chłopców poniżej 18 roku życia, a później również i kobiet. Zresztą z biegiem czasu brytyjski przemysł zbrojeniowy wręcz zaczął już polegać głównie na pracy kobiet.

Co wynikało zatem z analiz, jakich dokonał brytyjski ekonomista John Pencavel?

Otóż John Pencavel poddał analizie wyniki produkcyjne brytyjskiej gospodarki z lat wojennych. I doszedł on do wniosku, iż efekty owego pracowniczego wzmożenia były nieliniowe. Początkowo bowiem wydłużanie czasu pracy przynosiło znaczący wzrost produkcji, jednakże po przekroczeniu pewnego punktu tendencja ta zaczęła się odwracać.

Przy czym nie chodzi o to, iż spadało tempo wzrostu, było bowiem znacznie gorzej. Fabryki amunicji zaczęły produkować mniej wyrobów, chociaż przecież ludzie pracowali więcej. I na tej podstawie ów ekonomista postawił tezę, iż nadmierne obciążenie pracą zmniejsza produktywność w sposób na tyle znaczący i gwałtowny, iż po prostu się to nie opłaca.

Czy zatem można odnosić badania przeprowadzone na wynikach sprzed ponad 100 lat na współczesny rynek pracy?

To jest zapewne temat do szerszej dyskusji, czy wnioski brytyjskiego ekonomisty, oparte na badaniach danych i zachowań pracowników sprzed ponad 100 lat, można odnosić do współczesności. I co jeszcze ważniejsze, czy wnioski dotyczące fizycznej pracy przy produkcji amunicji mogą mieć zastosowanie wobec branż o zupełnie innej specyfice.

W tym kontekście mowa chociażby o takich dziedzinach, jak consulting czy przykładowe biuro, powiedzmy architektoniczne. Otóż właśnie te dwie ostatnie dziedziny gospodarki posłużyły ekonomistom do przetestowania tez postawionych przez Johna Pencavela.

Badanie przeprowadzili Ruo Shangguan i Hideo Owan z Uniwersytetu Waseda w Tokio i Jed DeVaro z Kalifornijskiego Uniwersytetu Stanowego w East Bay. Badanie przeprowadzono na reprezentatywnej próbce japońskich biur architektonicznych i przedsiębiorstw consultingowych w latach 2008-2009.

Wyniki tego badania były bardzo ciekawe. Z jednej strony owym wyżej wspomnianym ekonomistom udało się potwierdzić tezy Johna Pencavela. Otóż w większości przypadków więcej nie znaczyło lepiej, a nadmierne obłożenie ludzi pracą doprowadziło ich do zmęczenia i spadku kreatywności (a więc do gorszych efektów pracy).

Jednak przy okazji tych badań odkryto jeszcze jedną zależność. Mianowicie podczas pracy w grupie (a takie branże jak consulting czy też biuro architektoniczne opierają się głownie na pracy zespołowej) zwiększenie liczby godzin i obciążenia zadaniami skutkowało tym, iż w naturalny sposób ponadnormatywna część pracy spadała na barki najbardziej wydajnych członków zespołu.

W japońskim otoczeniu, gdzie mamy do czynienia z etosem pracy i przepisami chroniącymi najmniej produktywnych przed zwolnieniem, taka nadprogramowa ilość zadań stała się wręcz swego rodzaju perwersyjnym „bonusem” dla najmocniejszego ogniwa w zespole. Na zasadzie „zrobiłeś pierwszy, to weź to, co zostało”. A z uwagi na to, iż właśnie najlepsi pracownicy brali na siebie owe dodatkowe zadania, to nadmierne obciążenie pracą uderzało właśnie w nich. A skoro produktywność całego zespołu oparta była w głównej mierze na efektywności pracy najlepszych, to nic dziwnego, iż straty dla całego zespołu były znaczące.

W tej sytuacji ktoś może zasugerować, iż Japonia to inny kraj niż Polska czy też cała Europa. I dlatego nie ma co porównywać tych wyników badań. W tym kontekście warto jednak dostrzec, iż skoro japońscy pracownicy, słynący przecież z sumiennego wykonywania swych obowiązków, nie radzą sobie jednak z przepracowaniem, to zatem trudno chyba o lepszy dowód na to, iż dłuższa praca po prostu jest nieopłacalna.

Podsumowując, zdaniem ekonomistów wydłużanie czasu pracy nie jest opłacalne. Nie dość, że spada wówczas efektywność pracy, to jeszcze po przekroczeniu pewnej granicy wyniki pracy będą słabsze od tych, które osiągnięto by bez zwiększania czasu pracy. Poza tym, na wydłużeniu czasu pracy tracą również zespoły pracowników, gdyż w naturalny sposób najlepsi członkowie zespołu otrzymują ponadnormatywne zadania, co sprawia, iż odczuwają oni nadmierne zmęczenie i również ich produktywność spada.