Sądy pracy mają więcej spraw
W roku ubiegłym aż o ¼ zwiększyła się liczba sądowych spraw dotyczących wypowiedzeń umowy o pracę. Do sądów pracy trafiło też znacznie więcej spraw odnoszących się do zwolnień dyscyplinarnych. Niewątpliwie taka zmiana jest efektem epidemii i zawirowań na rynku pracy.
Co wiadomo o ilości spraw rozpatrywanych przez sądy pracy w kontekście kryzysu wywołanego epidemią?
Generalnie pomimo kryzysu gospodarczego wywołanego epidemią stopa bezrobocia nie uległa jakiemuś drastycznemu wzrostowi. W najtrudniejszym okresie najbardziej dotkliwego lockdownu mieliśmy do czynienia z jej przyrostem o 1% w stosunku do roku poprzedniego. Zatem stwierdzić wręcz można, iż krajowy rynek pracy przeszedł kryzys niemalże bez zmian, co jednak nie oznacza, iż przedsiębiorstwa poradziły sobie bez znaczących zwolnień.
W tym aspekcie z danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, iż w 2020 roku do sądów pracy wpłynęło zdecydowanie więcej spraw związanych z wypowiedzeniami umów o pracę (ogółem 7,0 tys., czyli wzrost o 11,0% w porównaniu z rokiem 2019), jak i zwolnieniami dyscyplinarnymi (ogółem 4,4 tys., czyli wzrost o 12,2%).
Wzrostowy trend ilości spraw związanych ze zwolnieniami jest jeszcze bardziej widoczny, gdy weźmiemy pod uwagę łączną liczbę spraw z zakresu prawa pracy. W roku 2020 do sądów pracy trafiło mniej tego typu sporów (łącznie 35,3 tys. spraw co stanowi spadek o 11,0%), co zaś oznacza, iż te sprawy dotyczące ustania zatrudnienia stanowią coraz wyższy odsetek ogółu spraw pracowniczych.
Jak zauważa Adam Kraszewski, radca prawny i partner w Kancelarii GESSEL, na pewno wpływ na takie zmiany w ilości spraw sądowych miała epidemia, zwłaszcza w jej początkowym okresie, gdy niejasne było jeszcze jak głęboki kryzys ona wywoła. Wprawdzie pomoc publiczna na utrzymanie miejsc pracy była wypłacana dość szybko, jednak pracodawcy mieli poważne obawy w tym zakresie.
I w tak trudnym momencie początków kryzysu część przedsiębiorców uznała, iż należy ratować płynność finansową, chociażby kosztem zwolnień, nawet potencjalnie bezprawnych. I to może tłumaczyć ów wzrost spraw związanych z zakończeniem zatrudnienia.
Zdaniem Izabeli Zawackiej, radcy prawnego i partnera w Kancelarii Zawacka Rdzeń Prawo Przedsiębiorstw i HR, powyższe twierdzenie jest w pełni realne, a przyczyny zwolnień mogą dotyczyć zarówno pracownika, jak i pracodawcy. Wielu bowiem przedsiębiorców miało obawy co do działalności w trudnym okresie kryzysu, szczególnie na początku epidemii.
Co jeszcze mogło mieć wpływ na wzrost ilości spraw w sądach pracy w odniesieniu do zwolnień z pracy?
Wartym przypomnienia jest też, iż nie wszyscy zatrudniający korzystali z poszczególnych rozwiązań tarcz antykryzysowych. Zdaniem Adama Kraszewskiego w kontekście wzrostu ilości zwolnień ważnym jest zwrócenie uwagi na dwie kwestie, mianowicie:
- część branż objętych było lockdownem, który ograniczał możliwość działalności przedsiębiorstw
- kryzysowa sytuacja zmotywowała wielu przedsiębiorców do zrobienia przeglądu kadr w zakresie efektywności i jakości wykonywanej pracy
I to miało wpływ na podejmowane decyzje o kontynuowaniu zatrudnienia, jak i ewentualnej redukcji etatu. Poza tym nie można zapominać, iż na pewno wpływ na ilość zwolnień miała też zmiana formuły wykonywania obowiązków zawodowych.
Jak wskazuje Izabela Zawacka ważnym jest stosowanie na zdecydowanie większą skalę pracy zdalnej. I w tym aspekcie nierzadko zdarzały się przypadki, gdy zatrudnieni przykładowo spożywali alkohol przy takim trybie wykonywania obowiązków służbowych. A to już stanowiło uzasadnienie do rozwiązania stosunku pracy w trybie natychmiastowym bez wypowiedzenia.
Zresztą praca zdalna ujawniła też braki lub niedyspozycyjność wielu zatrudnionych. Okazywało się bowiem często, iż część osób nie jest w stanie rzetelnie pracować w takim trybie, a ich efektywność znacznie spadła. A to z kolei też uzasadniało wręczanie wypowiedzeń.
Co było najistotniejsze dla pracodawców w kontekście zwolnień?
Generalnie w kontekście nagłego kryzysu ekonomicznego szczególnego znaczenia nabrały zwolnienia w trybie dyscyplinarnym. Zdaniem Aliny Giżejowskiej, radcy prawnego i partnera w Kancelarii A.Sobczyk i Współpracownicy, część pracodawców mogła uznać, iż dyscyplinarka jest dobrym sposobem na szybkie zakończenie zatrudnienia i natychmiastowe ograniczenie wydatków. Oczywiście takie postępowanie wiązało się z ryzykiem postępowania sądowego i przywrócenia pracownika do pracy. Lecz w krótkotrwałej perspektywie wywoływało to zamierzony efekt.
Poza tym szerszemu stosowaniu zwolnień dyscyplinarnych sprzyjały również okoliczności, w tym początkowa panika wynikająca z zagrożenia epidemiologicznego, jak i zmiana formuły wykonywania obowiązków służbowych (czyli przejście na pracę zdalną). Praca zdalna zresztą nie ułatwiała utrzymania dyscypliny pracy, a ogólne rozprężenie przyczyniło się do tego, iż niektórzy zatrudnieni porzucali pracę lub przestali stawiać się w przedsiębiorstwie. I takie zachowania również przyczyniły się do wzrostu liczby dyscyplinarek.
Istotnym jest również, iż zwalniane osoby miały większą motywację do dochodzenia swych roszczeń. W roku kryzysu wywołanego epidemią trudniej było bowiem o znalezienie etatu w innych przedsiębiorstwach, stąd też chętniej decydowali się na walkę przed sądem o przywrócenie do pracy. W tym aspekcie mecenas Alina Giżejowska uważa, iż z powodu epidemii i wywołanego nią kryzysu trudno jest porównywać rok 2020 z innymi latami z uwagi na odmienność zachowań. Obecnie sytuacja w tym zakresie jest już zdecydowanie bardziej stabilna.
Jaki jest obecny wpływ wciąż trwającej epidemii na rynek pracy i zwolnienia?
Praktycznie epidemia wciąż ma wpływ na zachowania pracodawców w odniesieniu do rynku pracy, jednak jest to już zakres znacznie bardziej ograniczony aniżeli w roku ubiegłym. Jak zauważa mecenas Adam Kraszewski, dziś zauważalne jest powoływanie się na kryzys przez przedsiębiorców w branżach, których nie dotknęła epidemia lub które nie odczuły w znaczący sposób jej skutków.
W tym kontekście jeszcze kilka lat temu jako przyczynę zwolnienia bardzo często wskazywano utratę zaufania do zatrudnionego. I sądy nader często ją kwestionowały ze względu na nieprecyzyjność owego sformułowania. A dziś takim uniwersalnym powodem zwolnienia staje się epidemia i jej skutki.
Generalnie pracodawcy wciąż mają poważny problem z prawidłowym uzasadnianiem zwolnień, co także może mieć wpływ na wzrost liczny spraw sądowych. Tymczasem przyczyna zwolnienia musi być rzeczywista, prawdziwa i konkretna. Najczęstszym problemem jest wówczas spełnienie owego ostatniego z wymienionych warunków, gdyż pracodawcy stosują często utarte formułki jak wspomniana już utrata zaufania bądź obecnie skutki epidemii. W tym względzie pracodawcy obawiają się wskazywania prawdziwych przyczyn wręczenia zwolnienia, nie sygnalizując zatrudnionym zastrzeżeń do ich pracy jeszcze w trakcie trwania zatrudnienia.
Podsumowując, ubiegły rok przyniósł znaczny wzrost ilości spraw sądowych odnoszących się do wypowiedzenia umowy o pracę oraz zwolnień w trybie dyscyplinarnym. Zauważyć jednak należy, iż główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest na pewno epidemia i wywołany przez nią kryzys gospodarczy. Szczególnie bowiem w początkowym okresie jej trwania, z uwagi na dużą niepewność gospodarczą, pracodawcy decydowali się na wręczanie wypowiedzeń bądź dyscyplinarek nawet bez szczególnego uzasadnienia, ryzykując właśnie późniejszy spór sądowy. W roku obecnym natomiast sytuacja w tym względzie powraca już do normy.
Ekspert Łukasz swoje wieloletnie doświadczenie na rynku pracy postanowił przekazać także na naszym blogu. Jego artykuły dotyczą aktualnych zmian gospodarczych a także tych na rynku pracy. Z chęcia udzieli porad pracodawcą, którzy prężnie rozwijają swoje firmy.