Demokracja pracownicza
Generalnie z wpływem pracowników na przedsiębiorstwa i zakłady pracy jest bardzo różnie. Przeprowadzony jednak w jednym z europejskich krajów eksperyment dowiódł, iż większa demokracja pracownicza co do zasady nie ma większego wpływu na wyniki osiągane przez przedsiębiorstwa, jak i całą gospodarkę.
Co powinniśmy wiedzieć o wpływie pracowników na dane przedsiębiorstwo, w którym oni pracują?
Otóż w Polsce współdecydowanie o losach zakładu pracy jest zdecydowanie silniejsze w sektorze publicznym. Jest to efekt oczywiście istnienia silniejszych organizacji związkowych, jak i prawnych wymagań narzuconych przez ustawodawcę.
Z kolei tam, gdzie związki są słabsze bądź nie ma ich wcale, z reprezentacją pracowniczą jest znacznie gorzej. I taka sytuacja dominuje w sektorze prywatnym. Od czasu do czasu pojawiają się pomysły i inicjatywy, by ten fakt zmienić, zwiększając wpływ pracowników na funkcjonowanie zakładu pracy również w sektorze prywatnym.
I jedna z takich propozycji padła w Polsce kilka lat temu, gdy w Ministerstwie Pracy przygotowywano propozycję gruntownej reformy kodeksu pracy. Projekt zmian został jednak generalnie „utrącony” przez zwolenników zachowania dzisiejszego status quo.
A czy w Europie mamy przykłady rozwiązań, gdzie demokracja pracownicza jest na zdecydowanie wyższym poziomie?
Otóż okazuje się, iż jak najbardziej tak, a najlepszym przykładem jest tutaj Finlandia. Już w roku 1991 uchwalono tam, że w przedsiębiorstwach zatrudniających więcej niż 150 osób pracownikom z mocy prawa przysługuje prawo obsadzenia 20% składu zarządu lub rady nadzorczej.
Możliwe było też wynegocjowanie z pracownikami alternatywnej formuły wpływania na to, co dzieje się w zakładzie pracy. W tym kontekście na klasyczny, przewidziany ustawą model zdecydowało się 15% fińskich zakładów, a kolejne 40% wynegocjowało układy szczegółowe.
To zaś oznacza, iż w mniej niż połowie fińskich przedsiębiorstw (w 45%) spełniających ustawowe kryterium pracownicy nie skorzystali z przewidzianych prawem możliwości współdecydowania. Niewątpliwie w wielu przypadkach było to spowodowane dużym oporem ze strony pracodawców.
Kolejne interesujące wydarzenie miało miejsce w roku 2008, gdy ustawowo zgodzono się, by pracownicy współdecydowali o losach także mniejszych przedsiębiorstw. Od tej pory mają oni bowiem prawo do powołania przedstawiciela w zakładach zatrudniających już co najmniej 20 osób.
Co zatem wyniknęło z owych fińskich eksperymentów dla gospodarki?
Otóż uchwalone przez fińskiego ustawodawcę ustawy, dającej pracownikom zdecydowanie większy wpływ na to co dzieje się w zakładzie pracy, zwane demokracją pracowniczą, stało się przedmiotem badań trzech ekonomistów, mianowicie:
- Jarkko Harju (Uniwersytet w Tampere)
- Simon Jager (Massachusetts Institute of Technology)
- Benjamin Schoefer (Uniwersytet Kalifornijski w Berkeley)
Ekonomiści ci przeanalizowali wpływ zwiększonej reprezentacji pracowniczej na gospodarkę. Badacze posłużyli się popularnym stereotypem, iż im więcej demokracji pracowniczej, tym gorzej. W opinii publicznej przeważa bowiem przekonanie, iż owa demokracja pracownicza osłabia efektywność zarządzania, pogarsza wyniki przedsiębiorstw i obniża ich skłonność do inwestowania.
Powodem takich sytuacji miałyby być przeróżne partykularyzmy, które demokracja przynosi w miejscu pracy. Poza tym istotna jest też naturalna skłonność pracowników do przesuwania zasobów przedsiębiorstwa na wynagrodzenia.
Tego typu argumentacja wysuwana jest najmocniej u probiznesowych lobbystów, pojawiając się również w debatach ekonomicznych. Z drugiej natomiast strony jest cały zestaw argumentów wysuwanych przez stronę propracowniczą, jak chociażby stwierdzenia o tym, iż ludzie chcą być upodmiotowieni w miejscu pracy i że to na pewno przełoży się na ich lepszą pracę. Tym samym zaś wpłynie na lepsze wyniki przedsiębiorstw.
Jaki zatem wynik fińskiego eksperymentu z demokracją pracowniczą wykazali wspomniani ekonomiści?
Otóż okazało się, iż wynik zderzenia oczekiwań dwóch perspektyw, probiznesowej i propracowniczej, wyszedł zupełnie nieoczekiwany. Ekonomiści bowiem nie stwierdzili większego wpływu fińskich reform w tym względzie na wyniki przedsiębiorstw i całej gospodarki.
Tym samym rzec można, iż demokracja pracownicza nie okazała się ani rajem na ziemi, ani katastrofą. To zatem wytrąca argumenty zarówno zwolennikom, jak i przeciwnikom tego typu rozwiązań. Z drugiej jednak strony nie ma też żadnych przesłanek do tego, by stwierdzić, iż nie warto bronić nadal swych racji.
Podsumowując, prowadzony już od dawna eksperyment w Finlandii sprowadzający się do tego, iż pracownicy otrzymali znacznie większą możliwość wpływania na to co dzieje się w zakładach pracy, zwany demokracją pracowniczą, nie dał jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy jest to szkodliwe czy też dobre rozwiązanie dla gospodarki. Ekonomiści bowiem generalnie nie zauważyli żadnych istotnych powiązań pomiędzy demokracją pracowniczą, a gospodarką i wynikami ekonomicznymi przedsiębiorstw. Zatem rzec można, iż demokracja pracownicza nie jest nie wiadomo jak dobrym rozwiązaniem, ale też jednocześnie nie ma żadnego negatywnego wpływu na gospodarkę.
Ekspert Łukasz swoje wieloletnie doświadczenie na rynku pracy postanowił przekazać także na naszym blogu. Jego artykuły dotyczą aktualnych zmian gospodarczych a także tych na rynku pracy. Z chęcia udzieli porad pracodawcą, którzy prężnie rozwijają swoje firmy.