Alkomaty w pracy a bezpieczeństwo

Podziel się z innymi

Okazuje się, iż stosowanie alkomatów w pracy jako wyrywkowej kontroli trzeźwości jest coraz trudniejsze. Z jednej strony wątpliwości interpretacyjne wzbudziły przepisy o RODO i stanowisko Głównego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, a z drugiej grożąca nam epidemia koronawirusa i stanowisko związków zawodowych, które pragną, by pracodawcy przestali badać trzeźwość zatrudnionych za pomocą metod zagrażających zakażeniem koronawirusem.

O jakich działaniach związków zawodowych jest mowa?

Przedstawiciele pracowników zaczęli reagować na ostrzeżenia związane z ryzykiem zakażenia wirusem COVID-19. I niektóre ze związków związkowych wystąpiły do pracodawców z wnioskiem o zaprzestanie badania trzeźwości pracowników przy użyciu alkomatów, gdyż nie gwarantują one należytej ochrony przed zakażeniem.

Zdaniem Piotra Trempały, przewodniczącego Związku Zawodowego Pracowników Dołowych KGHM Polska Miedź Oddział Zakłady Górnicze „RUDNA”, taki wniosek wynika z dbania o ochronę pracowników, w tym tych, którzy owe kontrole przeprowadzają. Ryzyko jest realne i taka jego ocena wynika wprost z zaleceń i informacji przekazywanych przez ministerstwo zdrowia.

Problemy w temacie ochrony przed zakażeniem wywołują też nieprecyzyjne przepisy uchwalone wczoraj w trybie pilnym, których zadaniem jest zapobieganie rozprzestrzenianiu się koronawirusa.

Jakie zmiany dotyczące pracy są planowane w związku z koniecznością zapobiegania zarażeniu koronawirusem?

Otóż w ramach zagrożenia epidemiologicznego i wskutek uchwalonych wczoraj przepisów możliwe są następujące działania:

  • w celu przeciwdziałania zarażeniu wirusem COVID-19 pracodawca może polecić pracownikowi wykonywanie pracy (przez czas oznaczony) poza miejscem jej stałego wykonywania (praca zdalna)
  • inspekcja sanitarna może wydawać pracodawcom decyzje zobowiązujące ich do między innymi podjęcia działań zapobiegawczych lub kontrolnych oraz współdziałania z innymi organami administracji publicznej
  • w przypadku zamknięcia (z powodu COVID-19) żłobka, klubu dziecięcego, przedszkola lub szkoły, do których uczęszcza dziecko, ubezpieczonemu przysługuje dodatkowy zasiłek opiekuńczy na okres nie dłuższy niż 14 dni (z powodu konieczności osobistego sprawowania opieki nad dzieckiem)

Jak zatem może wyglądać obecnie podejście pracodawców do badania trzeźwości alkomatem?

Jak wiadomo samo badanie trzeźwości alkomatem już wcześniej wywoływało wątpliwości interpretacyjne, głównie w odniesieniu do tego, czy pracodawca w ogóle może samodzielnie je wykonywać. Natomiast w okresie zagrożenia zakażeniem wirusem COVID-19 jest ono problematyczne także ze względu na ryzyko zarażenia. Stąd też interwencje związkowców, by przede wszystkim zaniechać kontroli wszystkich pracowników za pomocą dotychczas stosowanych narzędzi.

Zdaniem Piotra Trempały nie oznacza to, iż pracodawca ma w ogóle zrezygnować z prowadzenia takich badań. Można bowiem prowadzić wyrywkowe kontrole trzeźwości za pomocą alkomatów z jednorazowymi ustnikami. Czyli wręcz postąpić dokładnie tak, jak zrobiła Policja, która postanowiła, w związku z zagrożeniem zakażenia koronawirusem, zrezygnować ze stosowania alkomatów bezustnikowych, umożliwiających prowadzenie badań na odległość.

Kwestia ta nie jest jednak tak jednoznaczna. Zdaniem Dominiki Dorre-Kolasa, radcy prawnego i partnera w kancelarii Raczkowski, stosowanie narzędzi bezustnikowych rzeczywiście może oznaczać większe ryzyko zarówno dla badanych, jak i osób nadzorujących badanie. Tym niemniej stosowanie alkomatów z jednorazowym ustnikiem też nie daje 100% gwarancji zabezpieczenia przed zakażeniem. Być może lepszym rozwiązaniem byłoby stosowanie alkomatów bezustnikowych i nadzorowanie badania na odległość, tylko przy użyciu kamer.

Nie ma w tej kwestii jednoznacznej odpowiedzi. Rolą związków zawodowych jest zgłaszanie problemu i sugerowanie metod jego rozwiązania, tym niemniej pracodawcy mogą różnie się do tej problematyki odnosić, wypracowując własne, odmienne metody postępowania.

A jakie wątpliwości, w kontekście nowych przepisów, wzbudza praca zdalna?

Okazuje się, że problemem jest mała precyzja nowych rozwiązań prawnych w zakresie pracy zdalnej i zagrożenia zakażeniem wirusem COVID-19. Bowiem w celu przeciwdziałania koronawirusowi pracodawca może polecić pracownikowi wykonywanie pracy, przez oznaczony czas, poza miejscem jej stałego wykonywania.

I ten zapis budzi zaniepokojenie pracodawców. Jeśli w bowiem w specjalnej ustawie przewidziano dla pracodawców tylko takie działania (w formie polecenia wykonywania pracy zdalnej), to zasadnym jest pytanie, czy mogą oni podejmować inne działania związane ze sferą zatrudnienia, których celem byłoby przeciwdziałanie epidemii.

Kolejna wątpliwość to taka, iż do tej pory żaden przepis nie sprecyzował pojęcia „praca zdalna”. Ponadto, przepis będzie miał ograniczone działanie, gdyż nie taka forma nie dotyczy pracowników, którzy muszą świadczyć swe obowiązki na miejscu w zakładzie pracy (przykładowo zatrudnienie przy produkcji) oraz tych, którzy z powodów technicznych nie mogą pracować zdalnie (chociażby ze względu na brak dostępu do wewnętrznej sieci firmowej).

Jednocześnie nowe przepisy stanowią, iż pracodawca winien ustalić z pracownikiem miejsce świadczenia przez niego pracy zdalnej, bowiem nie ma tam informacji, iż musi to być dom. Ma to o tyle istotne znaczenie, iż ewentualny wypadek w trakcie świadczenia takiej pracy, będzie wówczas traktowany jako wypadek przy pracy.

Równie ważne są też przyczyny skierowania do pracy zdalnej, ponieważ zatrudniony nie będzie miał prawa odmówić wykonywania takiej formy pracy. Decyzja pracodawcy ma wynikać z ochrony przed rozprzestrzenianiem się koronawirusa, stąd też pracodawca powinien to ryzyko w każdym konkretnym przypadku uprawdopodobnić.

Jednakże największe wątpliwości ów zapis budzi odnośnie samego celu jego stosowania. Z założenia przepis o możliwości skierowania pracownika do wykonywania pracy zdalnej powinien chronić osoby zdrowe. Skierowanie bowiem ich do tego rodzaju pracy ogranicza ryzyko zarażenia w miejscu pracy czy też środkach komunikacji. Natomiast osobę, która podejrzewa się już o to, że jest zakażona, powinno się bezzwłocznie skierować na oddział zakaźny szpitala, a nie do domu, by tam przebywając, zarażała innych.

Podsumowując, czeka nas zapewne jeszcze sporo zmian i zawirowań na rynku w związku z ryzykiem zarażenia wirusem COVID-19. Tym samym zapewne też wejdą w życie kolejne zmiany przepisów, których głównym zadaniem będzie minimalizowanie tegoż ryzyka. Które z tych rozwiązań okażą się dobre i właściwe, a które nie, pokaże dopiero czas i praktyka gospodarcza.