Obecna pora roku to czas, gdy zaczyna być coraz więcej ofert pracy dla pracowników sezonowych. Szczególnie jest to widoczne w branży rolniczej, gdzie praca sezonowa jest szczególnie istotna. W ostatnich latach sytuację w tym względzie ratowali przede wszystkim cudzoziemcy, jednak w wyniku panującej epidemii w tym roku będą z tym duże problemy.
Co obecnie jest największym hamulcem w zatrudnianiu pracowników sezonowych?
Generalnie pandemia koronawirusa i obowiązujące obostrzenia w przemieszczaniu się ludzi są dużym utrudnieniem dla producentów rolnych z całej Europy. W Polsce największe problemy wystąpią w czerwcu, jednak producenci rolni już dziś apelują o rządową pomoc w tym zakresie.
Jednym z poważniejszych problemów przy zatrudnianiu pracowników sezonowych z zagranicy jest obowiązkowa kwarantanna. Co prawda od dnia 4 maja 2020 roku obowiązuje rozporządzenie, które znosi obowiązek jej odbycia dla pracowników przekraczających granicę, jednak dotyczy tyko strefy Schengen, a nie zewnętrznych granic Unii Europejskiej (UE).
Początkowo projekt rozporządzenia uwzględniał wszystkie granice Polski, co oznaczałoby możliwość swobodnego przyjazdu pracowników z Białorusi czy też Ukrainy, jednak został on zmieniony i dotyczy tylko strefy Schengen.
Zdaniem Andrzeja Przepióry z Wielkopolskiej Izby Rolniczej, obecnie rolnikom najbardziej brakuje wytycznych o tym co mieliby uczynić, by zgodnie z przepisami sprowadzić pracowników sezonowych spoza UE. Nie wiadomo bowiem czy w czasie obowiązkowej kwarantanny pracownicy mogliby wychodzić na pola i jak im zorganizować miejsce pobytu. Producenci rolni obawiają się też, iż dwutygodniowy przestój skutecznie odstraszy potencjalnych pracowników.
A jak inne kraje radzą sobie z problemem pracowników sezonowych?
Na poluzowanie obostrzeń w tym zakresie zdecydowali się między innymi Niemcy. Ciekawym rozwiązaniem jest tu pomysł realizowany w poszczególnych landach, jak chociażby Badenii-Wirtembergii. Otóż tam umożliwia się podjęcie pracy pracownikom sezonowym natychmiast po przybyciu, pod warunkiem wszakże, iż przez pierwsze 14 dni zarówno oni, jak i pracodawcy, przestrzegać będą szczególnych środków higieny oraz ostrożności.
Zdaniem mecenas Justyny Matuszak-Leśny z Kancelarii esb Adwokaci i Radcowie Prawni to dobre rozwiązanie. W ramach tych szczególnych wymogów ograniczono takim pracownikom możliwość kontaktu z osobami spoza ich grupy roboczej, a prawo przemieszczania się dotyczy wyłącznie transportu do miejsca wykonywania pracy.
Co jeszcze stanowi problem, zdaniem polskich producentów rolnych?
Otóż przeszkodą w zatrudnianiu cudzoziemców są też problemy z uzyskaniem dokumentów w polskich konsulatach na Ukrainie. O odblokowanie procedur w tym zakresie zwrócił się kilka dni temu minister rolnictwa Jan Ardanowski do Ministerstwa Spraw Zagranicznych (MSZ). Z kolei zdaniem MSZ problemem nie są polskie placówki konsularne, gdyż te działają cały czas, lecz agencje pośredniczące w załatwianiu dokumentów, które z powodu obostrzeń nałożonych przez rząd ukraiński mają przestój w swej działalności. Zdaniem urzędników MSZ czynione jest wszystko, by przepustowość była jak największa, jednakże przeszkodą są trudności wynikające z ukraińskiego prawa.
Czego zatem oczekiwać można w kontekście polskich producentów i zbiorów płodów rolnych?
Otóż rozwój sytuacji trudno w tym temacie dziś oceniać. Z jednej strony bowiem na chwilę obecną pracowników sezonowych jeszcze nie brakuje, gdyż wielu Ukraińców zatrudnionych do tej pory przy prostych pracach w polskich przedsiębiorstwach straciło pracę po zamrożeniu gospodarki. Stąd też będąc już w Polsce stają się bazą pracowników sezonowych dla polskich producentów rolnych.
Jednakże oczekiwać też należy, iż pracy na polach przybywa z każdym dniem, więc sytuacja może się zmienić szybko na niekorzystną. Tym bardziej, iż spodziewać się należy ruszania gospodarki pełną parą wraz ze zniesieniem obostrzeń gospodarczych, jak i pełni sezonu zbiorów na polach.
Generalnie problemy z wizami w polskich placówkach na Ukrainie widoczne były już na początku roku. Wiązało się to z faktem, iż opłata za pozwolenie na wjazd do UE jest w polskich placówkach tańsza niż w przypadku przedstawicielstw innych krajów unijnych. Stąd też osoby planujące emigrację zarobkową do UE często korzystały z polskich konsulatów, choć niekoniecznie docelowo pozostawały w Polsce.
A jak UE odnosi się do pracowników sezonowych w dobie panującej epidemii?
Otóż Komisja Europejska zdecydowanie zaleca wyjątkowe traktowanie pracowników sezonowych. Zaleciła ona krajom członkowskim wprowadzenie specjalnych procedur zapewniających swobodny przepływ ludzi.
Dla pracowników sezonowych dużym problemem jest obecnie samo dotarcie do miejsca pracy. Przykładowo Niemcy uruchomili loty czarterowe dla pozyskania rumuńskich pracowników. Jeszcze przed Wielkanocą rząd Niemiec wysłał do Rumunii maszyny Lufthansy, sprowadzając blisko 2 tysiące pracowników.
Ukraińcy mają z kolei bliżej do Polski, jednak nie jest to zbytnim ułatwieniem. Jak twierdzi Andrzej Przepióra, granicę polsko-ukraińską przekroczyć można jedynie samochodem osobowym, a większość ukraińskich pracowników sezonowych (w tym w głównej mierze nauczyciele i studenci) z tej formy nie korzysta.
Czego należy zatem oczekiwać w najbliższym czasie w tym względzie?
Otóż w rekrutowaniu ukraińskich pracowników sezonowych chce pośredniczyć ukraiński rząd, będąc gotowym do współpracy przy organizowaniu lotów czarterowych. Wicepremier tegoż rządu Wadym Prystajko rozmawiał już na ten temat z rządami Austrii, Izraela i Finlandii, a rozmowy z polskim rządem są oczekiwane.
Z kolei Brytyjczycy, z powodu braku obcokrajowców, rozpoczęli poszukiwania pracowników dla tamtejszego rolnictwa wewnątrz kraju. Wraz z organizacjami trzeciego sektora (zajmującymi się kwestią zatrudnienia) rozpoczęli kampanię Feed The Nation (FTN, czyli „Nakarmić Naród”). Jest to o tyle istotne, iż z danych na początek maja, po tygodniu trwania sezonu szparagowego na wyspach wynika, iż brakuje od 70 do 90 tysięcy pracowników.
W tym momencie pracodawcy chcą zachęcić pracowników zamrożonych branż gospodarki do podjęcia pracy w rolnictwie. Jednak od razu przestrzegają, iż taka praca do najłatwiejszych nie należy. Na stronach internetowych kampanii FTN można przeczytać:
„Praca na farmach może być ciężka – długie godziny pracy, wczesny start, czasami w ciężkich warunkach pogodowych. Będziesz otrzymywał co najmniej minimalną płacę, a wiele gospodarstw płaci minimalną stawkę godzinową, a więcej może zapłacić, w zależności od tego, ile owoców i warzy zbierzesz i jaką rolę pełnisz w gospodarstwie.”
Podsumowując, stan epidemii dotyka nade wszystko gospodarkę, zatem także i rynek pracy. Tym samym nie ominie producentów rolnych, którzy właśnie od teraz notują coraz większe zapotrzebowanie na pracowników sezonowych. Nie bez znaczenia jest też fakt, iż polskie rolnictwo ma bardzo duży potencjał, stąd też i spore zainteresowanie na pracę sezonową. Przydałoby się w tym względzie wprowadzenie pewnych regulacji i sensownych wytycznych postepowania, by pomóc rolnikom zebrać plony, a tym samym zadbać o bezpieczeństwo żywnościowe Polski.
Ekspert Łukasz swoje wieloletnie doświadczenie na rynku pracy postanowił przekazać także na naszym blogu. Jego artykuły dotyczą aktualnych zmian gospodarczych a także tych na rynku pracy. Z chęcia udzieli porad pracodawcą, którzy prężnie rozwijają swoje firmy.