Komplikują się kwestie uregulowania unijnej płacy minimalnej. Zdaniem związkowców projekt dyrektywy w sprawie najniższego wynagrodzenia jest zbyt mało precyzyjny, z kolei pracodawcy uważają go za zbyt radykalny. Ponadto, budzi on duży sprzeciw w niektórych krajach Unii Europejskiej.
Co dziś wiadomo na temat unijnego pomysłu uregulowania płacy minimalnej?
W chwili obecnej pewne jest jedno, iż Komisja Europejska (KE) chce uregulować wspólnotowe zasady kształtowania płacy minimalnej. I temu właśnie służy przedstawiony przez nią projekt dyrektywy w sprawie adekwatnych wynagrodzeń minimalnych w Unii Europejskiej (UE).
Projekt ten nie precyzuje jednoznacznie jednolitego sposobu ustalania najniższych płac w poszczególnych krajach UE, jak chociażby sugerowane 50% poziomu przeciętnego wynagrodzenia. Określa jednakże, iż płaca ma być „adekwatna” i wskazuje kryteria, które trzeba będzie uwzględniać przy ustalaniu wysokości najniższej pensji w krajach UE.
Jak na ten projekt zapatrują się pracodawcy i związkowcy?
Generalnie pracodawcy kwestionują samą możliwość uregulowania tych kwestii w dyrektywie, obawiając się, że UE będzie egzekwować pensje minimalne na poziomie uznawanym przez siebie za odpowiedni.
Z kolei organizacje związkowe są w tej kwestii nieco bardziej podzielone. Na poziomie europejskim większość z nich poparła prace nad samym projektem, jednakże oczekują, by dyrektywa była bardziej precyzyjna niż zaprezentowany projekt. Jednocześnie całkowicie przeciwne projektowi są organizacje związkowe z krajów skandynawskich. W tych krajach bowiem wysokość wynagrodzeń jest najczęściej ustalana w układach zbiorowych lub porozumieniach zbiorowych z pracodawcami. Tym samym propozycje uregulowania tych kwestii na poziomie unijnym ostro oprotestowują, traktując to wręcz jako zamach na autonomię partnerów społecznych. I to pomimo tego, iż w lutym bieżącego roku Europejska Konfederacja Związków Zawodowych (zrzeszająca ponad 500 central związkowych z państw unijnych) opowiedziała się za dyrektywą.
Co zatem dalej czeka projekt unijnej dyrektywy?
Generalnie dalsze prace zależą od stanowiska rządów państw członkowskich i Parlamentu Europejskiego (PE). Nieoficjalnie mówi się o tym, iż PE poprze propozycję uregulowania zasad ustalania płacy minimalnej.
Zdecydowanie mniej przewidywalne w tym zakresie są jednak stanowiska rządów poszczególnych państw. Polska, pod kątem wysokości płacy minimalnej (według parytetu siły nabywczej), jest pod tym względem z pierwszej 10-ce państw UE, zajmując 9 miejsce na 27 państw.
W roku 2020 pensja minimalna przekroczyła w naszym kraju poziom 50% płacy przeciętnej, co zasadniczo pozwalałoby spełniać cele określone w dyrektywie. Tym niemniej, gdyby owa dyrektywa weszła w życie w proponowanym kształcie, konieczne byłyby zmiany zasad mechanizmu ustalania najniższego wynagrodzenia, jak i podjęcie działań na rzecz zwiększenia ilości zawieranych układów zbiorowych. Należy zatem oczekiwać, iż prace nad dyrektywą nie będą proste i raczej szybko nie wejdą w życie.
A jakie wątpliwości odnośnie projektowanej dyrektywy zgłaszają pracodawcy, jak i związkowcy?
Zasadniczo kwestionują oni już sam sposób unormowania sprawy płacy minimalnej. Jak zauważa Robert Lisicki, dyrektor departamentu pracy Konfederacji Lewiatan, zgodnie z art. 153. Ust.5 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, Unii nie przysługuje kompetencja do regulowania kwestii wynagrodzeń. Ponadto z orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości UE wynika, iż uprawnienia Unii w tym zakresie odnoszą się tyko do kwestii dyskryminacji. Zatem pracodawcy nie sprzeciwiają się niektórym wytycznym określonym w przedmiotowym projekcie, jednakże ich zdaniem powinny one mieć charakter zaleceń, a nie dyrektywy, która musi zostać implementowana przez krajowe ustawodawstwo państw członkowskich.
Odmiennego zdania w tym względzie są związkowcy. Jak zauważa Barbara Surdykowska z biura eksperckiego, dialogu i polityki społecznej NSZZ „Solidarność”, UR już od dłuższego czasu w praktyce zajmuje się warunkami pracy i płacy, co wynika chociażby z tego, iż państwa unijne działają we wspólnotowym rynku. Zatem zauważyć należy, iż jesteśmy już na innym etapie integracji, a nowe przepisy powinny to uwzględniać. Jest to zatem dobry moment na wprowadzenie projektowanej dyrektywy, gdyż bez popytu wewnętrznego nie odbudujemy obecnie gospodarki. Ponadto kryzys wywołany epidemią unaocznił jak wiele osób wykonujących prace niezbędne w sytuacji zagrożenia otrzymuje niskie pensje.
Zdaniem strony związkowej projekt dyrektywy wymaga jednak doprecyzowania, chociażby definicji zatrudnionych, którym przysługuje najniższe wynagrodzenie. Związkowcom zależy bowiem na tym, by przepisy gwarantowały je również osobom kierowanym na staż dofinansowany z urzędów pracy oraz pracownikom sezonowym w rolnictwie.
Co jeszcze wywołuje rozbieżności w ocenie projektowanej dyrektywy?
Otóż problemem jest też określony w dyrektywie sposób kształtowania minimalnej pensji (by spełniała ona kryteria adekwatności). Wbrew bowiem wcześniejszym zapowiedziom w projekcie nie ma zapisów, który wprost zobowiązywałby państwa członkowskie do ustalania wysokości takiego wynagrodzenia na poziomie 50% przeciętnego wynagrodzenia i 60% mediany (w danym kraju unijnym).
Genezą braku takich zapisów jest najprawdopodobniej fakt, iż w poszczególnych krajach inaczej ustala się te kwestie, biorąc pod uwagę różne dane statystyczne. Znalazły się tam za to zapisy o kryteriach ustalania adekwatnej płacy, które muszą być ujęte w krajowych przepisach. Mowa jest w tym kontekście chociażby o takich elementach, jak:
- wydajność pracy
- siła nabywcza najniższej pensji
- stopa wzrostu wynagrodzeń brutto
Zdaniem Andrzeja Radzikowskiego, przewodniczącego OPZZ, takie zapisy są niewystarczające. Związkowcy domagać się będą jasnego sprecyzowania, iż minimalne wynagrodzenie ma stanowić 50% przeciętnej płacy i 60% mediany. Ponadto, możliwym jest też ustalenie takiego rozwiązania w ustawie o płacy minimalnej, nawet gdy nie znajdzie się ono w unijnej dyrektywie.
Pracodawcy z kolei zwracają uwagę, iż nawet bez tak jednoznacznego zapisu, UE i tak może chcieć egzekwować ten poziom najniższego wynagrodzenia. Zgodnie bowiem z motywem 21 projektu (które określają cele i założenia projektowanych zmian) „wykorzystanie wskaźników powszechnie stosowanych na szczeblu międzynarodowym, na przykład 60 procent mediany wynagrodzeń i 50 procent średniego wynagrodzenia, może pomóc w ocenie adekwatności wynagrodzenia minimalnego w stosunku do poziomu wynagrodzeń.”
Taki zapis, zdaniem pracodawców, oznacza to, iż powiązanie najniższej płacy z przeciętną i medianą jest wprowadzane jakoby tylnymi drzwiami. Ponadto kwestionują oni użycie w projekcie określeń typu konieczność „zapewnienia adekwatnej płacy minimalnej”.
Praktyka może być bowiem taka, iż Trybunał Sprawiedliwości UE zyska uprawnienia do badania czy pensja minimalna jest właśnie adekwatna, a tym samym będzie to uprawnienie do rozstrzygania kwestii jej kształtowania i wysokości w poszczególnych państwach.
Czy są jeszcze inne elementy projektu dyrektywy, budzące wątpliwości?
Generalnie duże zastrzeżenia budzi też kwestia promowania negocjacji zbiorowych (układów) w sprawie ustalania wynagrodzeń. Artykuł 4 projektu dyrektywy wskazuje bowiem, iż państwa członkowskie mają między innymi „wspierać budowanie i wzmacnianie zdolności partnerów społecznych do angażowania się w negocjacje zbiorowe w sprawie ustalania wynagrodzeń na poziomie sektorowym lub międzysektorowym”.
Te kraje, w których zasięg negocjacji zbiorowych wynosi mniej niż 70% pracowników (czyli zdecydowanie Polska) mają ustanowić „ramy sprzyjających warunków dla negocjacji zbiorowych” oraz plan działania na rzecz wspierania takich porozumień.
Zdaniem związkowców to ogromna wartość dodana całego projektu dyrektywy. Zdaniem Barbary Surdykowskiej, państwa członkowskie będą musiały podjąć działania, by objąć układami zbiorowymi większą liczbę pracowników.
Pracodawcy z kolei widzą w takim rozwiązaniu sprzeczność z autonomią partnerów społecznych. Owa konieczność określania przez rządy poszczególnych państw członkowskich ram negocjacji zbiorowych generalnie narusza ich swobodę.
Podsumowując, projekt unijnej dyrektywy w sprawie jednolitego sposobu określania płacy minimalnej budzi spore kontrowersje zarówno w Polsce, jak i w innych państwach unijnych. Zapowiadają się w tym temacie skomplikowane i długotrwałe negocjacje, które trudno dziś jednoznacznie ocenić jakim wynikiem się skończą. Tym niemniej, uchwalenie ostatecznego kształtu owej dyrektywy nie pozostanie bez wpływu na polski rynek pracy. Wręcz przeciwnie, ta dyrektywa będzie miała na niego całkiem duży wpływ.
Ekspert Łukasz swoje wieloletnie doświadczenie na rynku pracy postanowił przekazać także na naszym blogu. Jego artykuły dotyczą aktualnych zmian gospodarczych a także tych na rynku pracy. Z chęcia udzieli porad pracodawcą, którzy prężnie rozwijają swoje firmy.