Rząd próbuje znaleźć sposób na to, by wymusić przyjmowanie szczepionki przeciwko COVID-19 pośród pracowników przedsiębiorstw. I obecne pomysły dotyczą groźby obniżki pensji czy też wysyłania na urlop bezpłatny. W praktyce rząd planuje, by to właśnie pracodawcy wyręczyli rządzących w zakresie zwiększenia liczby osób, które przyjmą szczepionkę.
Jakie pomysły mają rządzący odnośnie zwiększenia popularności szczepień wśród zatrudnionych?
Do końca września bieżącego roku miały wejść w życie przepisy, dzięki którym pracodawcy zyskaliby wiedzę o tym, czy pracownicy są zaszczepieni. Jeżeli nie (a nie są ozdrowieńcami czy też nie przedstawią negatywnego testu diagnostycznego, wówczas pracodawca mógłby przenieść ich na inne stanowisko pracy, ze zmniejszoną pensją, bądź wysłać na urlop bezpłatny.
Takie zapisy wynikają z projektu nowelizacji specustawy covidowej, a ich celem jest teoretycznie ułatwienie bezpiecznej organizacji pracy w okresie kolejnych fal epidemii. W praktyce jednak trudno nie dostrzec, iż rząd zamierza właśnie w ten sposób ożywić mocno hamujący program szczepień.
I zadanie to rządzący chcą niejako przeprowadzić rękoma pracodawców. W założeniu bowiem pracownik, zagrożony utratą pensji, miałby chętniej ustawić się w kolejce do wykonania zastrzyku. A rządzący uniknęliby bardzo niepopularnych decyzji o przymusie szczepień, chociażby w odniesieniu do wybranych grup zawodowych.
Jednak ten plan może się nie powieść, gdyż pozbawianie wynagrodzenia w sytuacji, gdy samo przyjmowanie preparatu jest dobrowolne, wywołuje poważne wątpliwości co do zgodności z Konstytucją RP. A pracodawcy wcale nie mają zamiaru brać na siebie odpowiedzialności za ewentualne roszczenia zatrudnionych.
Poza tym w wielu przedsiębiorstwach już obecnie brakuje rąk do pracy, tym samym nikt nie będzie skłonny do wysyłania zatrudnionych na bezpłatne urlopy. I wydaje się, iż właśnie te argumenty trafiły również do rządzących, gdyż do tej pory projekt zmian nie został upubliczniony i nie jest przewidywany do prac sejmowych w najbliższym czasie.
Jak na te pomysły rządu zapatrują się sami zainteresowani, czyli pracodawcy?
Otóż przedstawiciele pracodawców dostrzegli sprytny plan rządu. Zdaniem Katarzyny Siemienkiewicz, eksperta Pracodawców RP, trudno nie zauważyć, iż rząd chce wyręczyć się pracodawcami w sytuacji, gdy poziom wyszczepienia w Polsce należy do najniższych w Europie. Pracodawcy apelowali tymczasem o możliwość pozyskania wiedzy o tym kto z pracowników przyjął szczepionkę, by móc możliwie najbezpieczniej organizować pracę, a nie wysyłać na bezpłatne urlopy. Już sama taka zapowiedź wywołała ogromne protesty, chociażby ze strony związków zawodowych.
Podobnego zdania jest Arkadiusz Pączka, wiceprezes Federacji Przedsiębiorców Polskich, dostrzegający, iż być może pomysł wysyłania na bezpłatne urlopy pojawił się po to, by wstrzymać prace legislacyjne nad całą nowelizacją. Krytyka tego rozwiązania byłaby bowiem skuteczną wymówką do rezygnacji z uchwalenia pozostałych zmian, w tym pozyskiwania wiedzy o osobach zaszczepionych. Tymczasem przedsiębiorcom zależy na pozyskaniu takiej wiedzy, by zapewnić bezpieczną działalność i ciągłość procesów produkcyjnych (a nie po to, by wywierać naciski na zatrudnionych).
Propozycję wysyłania na bezpłatne urlopy i tak naprawdę promocji szczepień scedowaną na zatrudniających krytykują również prawnicy. Jak wskazuje doktor Maciej Chakowski, partner zarządzający w Kancelarii C&C Chakowski & Ciszek, to bardzo zły pomysł z wielu powodów. Chociażby mianowicie to, iż pracodawca miałby uprawnienia władcze wobec zatrudnionego z nadania państwa, a nie na podstawie łączącej ich umowy o pracę.
Przecież samo poddanie się szczepieniom nie jest obowiązkowe, lecz za nie przyjęcie szczepionki pracodawca (czyli podmiot prywatny) miałby pozbawiać wynagrodzenia. Nie ma w tym wypadku żadnych podstaw prawnych do takiego działania i budzi to ogromne wątpliwości w aspekcie zgodności z Konstytucją RP.
Poza tym, za czas urlopu bezpłatnego nie są odprowadzane składki na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne, tak więc skierowany na taki urlop pracownik traci prawo do zasiłków i świadczeń medycznych. Poza tym, jak słusznie zauważa doktor Maciej Chakowski, nie można pomijać również faktu, iż przedsiębiorcy, dysponując danymi o osobach zaszczepionych, zyskają dostęp do danych wrażliwych. A dostęp ten zyskałyby również i te przedsiębiorstwa, które nie przywiązują zbytniej wagi do zabezpieczeń, co zaś oznacza, iż nie można wykluczyć ryzyka wycieku informacji.
Czego zatem można oczekiwać odnośnie przymusu szczepień w przedsiębiorstwach?
Wiele wskazuje na to, iż z wyżej omówionych powodów plan przerzucenia promocji szczepień na pracodawców nie powiedzie się. Zdaniem Katarzyny Siemienkiewicz przecież niezwykle trudno będzie uzasadnić to, iż przykładowo 5 pracowników niezaszczepionych zostanie skierowanych na inne stanowiska pracy (by nie narażać pozostałych pracowników), a kolejnych 5 niezaszczepionych na urlop bezpłatny, z powodu braku innych stanowisk, na które mogliby oni zostać przeniesieni. W tym przypadku bardzo prawdopodobne będzie powstanie zarzutów o nierównym traktowaniu.
Z drugiej strony rzecz biorąc, jeżeli rzeczywiście weryfikowanie sytuacji zdrowotnej zatrudnionych będzie obowiązkowe, a pracodawca nie podejmie żadnych działań, wówczas zaszczepieni pracownicy (w przypadku zakażenia) mogą mieć roszczenia do pracodawcy.
To wszystko niestety wynika z tego, iż rządzący wpadli na pomysł, by przerzucać zadania publiczne na pracodawców. W tej sytuacji decyzja o obowiązku szczepień, przynajmniej w zakresie niektórych grup zawodowych, rozwiązywałaby wiele problemów.
Poza tym rządowy pomysł na przyspieszenie szczepień może się nie udać ze względu na sytuację na rynku pracy. Groźba bezpłatnego urlopu w praktyce nie będzie realna, gdyż obecnie brakuje rąk do pracy i nikt nie chce pozbywać się zatrudnionych, a już szczególnie specjalistów.
Podsumowując, rządzący wpadli na pomysł, by wraz z udostępnieniem pracodawcom danych o osobach zaszczepionych, niejako zmobilizować ich do wysyłania osób nieszczepionych na urlop bezpłatny bądź inne stanowiska pracy. Zatem pracodawcy mieliby wziąć na siebie odpowiedzialność za przyspieszenie akcji szczepień. To jednak raczej się nie uda, gdyż istnieje wiele powodów, dla których pracodawcy nie będą zainteresowani takim działaniem. Generalnie przerzucanie na sektor prywatny zadań publicznych jest pomysłem karkołomnym i wysoce wątpliwym pod kątem prawnym. Zatem wszystko wskazuje na to, iż przymusu szczepień w przedsiębiorstwach nie będzie.
Ekspert Łukasz swoje wieloletnie doświadczenie na rynku pracy postanowił przekazać także na naszym blogu. Jego artykuły dotyczą aktualnych zmian gospodarczych a także tych na rynku pracy. Z chęcia udzieli porad pracodawcą, którzy prężnie rozwijają swoje firmy.