W okresie trwającej epidemii pracodawca będzie miał możliwość bardzo szybkiego wymówienia umowy o zakazie konkurencji. Jednakże takie uprawnienie nie będzie już przysługiwać pracownikom. I to budzi już poważne wątpliwości.
O jakiej możliwości szybkiego rozwiązania umów lojalnościowych jest mowa?
W zgodzie z najnowszymi rozwiązaniami zawartymi w projekcie kolejnej wersji tarczy antykryzysowej pracodawca zyska uprawnienie do jednostronnego wypowiedzenia, z zachowaniem siedmiodniowego terminu, umów lojalnościowych po zakończeniu okresu zatrudnienia.
To rozwiązanie ma zdaniem rządu stanowić odciążenie dla przedsiębiorców w okresie epidemii. W praktyce to może oznaczać otwarcie furtki do pozbycia się niewygodnych dla nich umów, zawieranych częstokroć przed kilkoma lub kilkunastoma laty w zupełnie innych realiach gospodarczych.
Jednakże takiego uprawnienia nie zyskają pracownicy, a przecież oni również odczuwać będą negatywne skutki ekonomiczne obecnego kryzysu. I to już budzi zastrzeżenia. Podobnie jak i to, że ustawodawca zamierza ingerować w treść zawartych wcześniej i obowiązujących już umów.
Jak obecnie wyglądają przepisy o zakazie konkurencji?
Otóż w obecnym stanie prawnym przedsiębiorcy mogą zawierać z pracownikami umowy o zakazie konkurencji, który ma trwać przez okres po zakończeniu zatrudnienia. W takim przypadku, za powstrzymanie się od działalności konkurencyjnej w tym czasie, podwładnemu należy się odszkodowanie w wysokości co najmniej 25% wynagrodzenia.
Wypowiedzenie takiej umowy co do zasady może nastąpić jedynie wtedy, gdy taka możliwość jest tam przewidziana. Przy czym z orzecznictwa sądowego wynika, iż koniecznym jest wówczas wskazanie przyczyny wymówienia.
Z kolei projektowane zmiany mają odciążyć pracodawców, którzy w związku z kryzysem gospodarczym wywołanym epidemią i zamrożeniem gospodarki, nie są w stanie ponosić takich kosztów. Ci z nich, którzy chcieliby utrzymania obowiązujących umów lojalnościowych, oczywiście nie muszą ich wypowiadać.
Jak pracodawcy oceniają te propozycje rządowe?
Generalnie pracodawcom takie rozwiązanie się podoba, gdyż przyniesie im oszczędności finansowe, tak cenne w czasach kryzysowych. Zdaniem Wioletty Żukowskiej-Czaplickiej, eksperta Pracodawców RP, jest to furtka ułatwiająca funkcjonowanie w trudnych czasach. Tym niemniej, pracodawcy oczekują na wprowadzenie zmian, które w znacznie większym stopniu ułatwią zatrudnienie w okresie epidemii i skutków gospodarczych przez nią wywołanych.
W tym kontekście chodzi chociażby o modyfikowanie przepisów o czasie pracy, by przedsiębiorstwa mogły szybko, już w trakcie odmrażania gospodarki, odrabiać straty wywołane obostrzeniami rządowymi. Pracodawcy oczekują uelastycznienia regulacji kodeksu pracy.
Należy też dostrzegać, iż możliwość szybkiego wypowiedzenia umowy o zakazie konkurencji jest korzystna dla przedsiębiorstw, jednakże trudno już ocenić, czy jest to akurat teraz rozwiązanie nader potrzebne. Zdaniem dr hab. Grażyny Spytek-Bandurskiej, eksperta ds. prawa pracy i dialogu społecznego Federacji Przedsiębiorców Polskich (FPP), wypowiedzenie wiąże się z tym, iż pracownik nie będzie zobowiązany do powstrzymania się od działalności konkurencyjnej. Pracodawca zatem musi liczyć się z negatywnymi konsekwencjami takiej decyzji.
A jak proponowane zapisy ocenia strona związkowa?
Otóż tutaj przeważają oceny negatywne. Zdaniem dr Jakuba Szmit z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego, eksperta NSZZ „Solidarność”, to kolejna rządowa propozycja wpisująca się w jeden schemat proponowanych rozwiązań, które w gruncie rzeczy sprowadzają się do zawieszenia elementów prawa pracy z uwagi na problemy finansowe części pracodawców. Ustawodawca chce bowiem jednostronnych uprawnień dla pracodawców, zapominając zupełnie o sferze społecznej.
W tym konkretnym przypadku ta nierówność dotyczy pracowników, którzy przecież również odczują skutki kryzysu ekonomicznego. Nietrudno bowiem wyobrazić sobie dziś taką sytuację, gdy pracodawca porozumie się z załogą i obniży pensje, zaniecha wypłaty wszelkich premii czy też bonusów. W tej sytuacji, chociażby przykładowy wysoko wyspecjalizowany pracownik działu IT, straci znaczną część swego wynagrodzenia.
I nawet jeśli wówczas złoży wypowiedzenie, to po rozwiązaniu umowy jego aktywność zawodowa będzie mocno ograniczona ze względu na podpisaną umowę lojalnościową, której on wypowiedzieć nie może. Tymczasem odszkodowanie wypłacane mu z tego tytułu będzie w praktyce zaniżone, gdyż będzie uwzględniało obniżkę wynagrodzenia. Trudno zatem mówić tutaj o sprawiedliwym rozwiązaniu, gdyż ewidentnie widać jego niesymetryczność projektowanych przepisów.
A jak eksperci prawa pracy widzą te nowe, projektowane jeszcze obecnie, zapisy?
Otóż też dostrzegają w nich wiele wątpliwości. Jak twierdzi dr Marcin Wojewódka, radca prawny i wspólnik zarządzający w kancelarii Wojewódka i Wspólnicy, niewątpliwie potrzebna jest pilna pomoc dla pracodawców i ułatwienie im prowadzenia działalności gospodarczej. Jednakże ten proponowany zapis nadmiernie ingeruje w stosunki umowne uregulowane przed czasem epidemii. Niewątpliwie oczywiście można tutaj powoływać się na regułę „rebus sic stantibus”, czyli nieoczekiwaną zmianę okoliczności wpływających na wykonywanie umów, jednakże proponowana zmiana jest ewidentnie korzystana dla pracodawcy, a pogarsza sytuację pracownika. Jeśli wolą ustawodawcy jest ułatwienie uwolnienia się od zakazu konkurencji, to takie uprawnienie przysługiwać powinno obu stronom tejże umowy.
Ponadto doprawdy trudno jest wskazać powiązanie nowego rozwiązania z przeciwdziałaniem skutkom kryzysu wywołanego epidemią i zamrożeniem gospodarki. Z projektowanego bowiem przepisu wynika, iż wypowiedzenie umowy o zakazie konkurencji mógłby złożyć nie tylko ten pracodawca, który z powodu epidemii notuje spadek obrotów, ale również i ten, który w dobie kryzysu osiąga rekordowe zyski.
Może się zatem okazać, iż rozwiązanie to stanie się okazją do uwolnienia się przez pracodawców od lojalek zawartych wcześniej i na warunkach wyjątkowo korzystnych dla zatrudnionych. Przepis ten umożliwi bowiem pracodawcom wycofanie się z zobowiązań dobrowolnie podjętych przez nich jeszcze przed epidemią. I co w tym przypadku niezmiernie ważne, to fakt, iż projekt nie przewiduje jakiejkolwiek sądowej kontroli wypowiedzenia. Jeżeli bowiem były pracownik odwoła się od wypowiedzianego w projektowanym trybie wypowiedzenia, to pracodawca będzie mógł wskazać, iż brak jest podstaw prawnych do wnoszenia takiego odwołania. Dla wielu pracodawców może to zatem stanowić świetną okazję do uwolnienia się od niechcianych umów lojalnościowych.
To, na co jeszcze zwraca uwagę dr Marcin Wojewódka, to fakt, iż możliwość wymówienia będzie dotyczyć również umów lojalnościowych po ustaniu umowy o świadczenie usług. Tym samym obejmie też umowy o zakazie konkurencji osób zatrudnionych na kontraktach menedżerskich. I tutaj pojawia się wręcz wątek polityczny, gdyż te umowy są często stosowane w spółkach Skarbu Państwa. Zakazy konkurencji są tam bowiem nader często traktowane jako zabezpieczenie na wypadek zmiany władzy i wymiany kadr w publicznych przedsiębiorstwach. Zatem nowy przepis może stać się narzędziem w rywalizacji różnych opcji politycznych i służyć uderzeniom w ich popleczników.
Podsumowując, niewątpliwie potrzebna jest zmiana przepisów, która uelastyczni rynek pracy, pozwalając pracodawcom szybciej reagować na sytuację na rynku. Jednakże niekoniecznie taką wyczekiwaną zmianą jest zmiana reguł wypowiadania umów lojalnościowych i to zastrzeżona jedynie dla pracodawców. Bardziej zasadne byłyby zmiany przepisów chociażby o zmianie czasu pracy. Tym samym domniemywać można niestety, iż jest to kolejny pomysł uwikłania gospodarki z polityką, gdy wszyscy powinni skupiać się na wyprowadzaniu kraju z kryzysu zafundowanego przez zamrożenie gospodarki.
Ekspert Łukasz swoje wieloletnie doświadczenie na rynku pracy postanowił przekazać także na naszym blogu. Jego artykuły dotyczą aktualnych zmian gospodarczych a także tych na rynku pracy. Z chęcia udzieli porad pracodawcą, którzy prężnie rozwijają swoje firmy.