Od paru dni głośno jest w mediach światowych o ogromnym problemie deficytu pracowników na Wyspach Brytyjskich, ale także w USA i rozwiniętych krajach strefy euro. Tym samym polska opinia publiczna obawia się, że taki scenariusz może być prawdopodobny również w Polsce.
Co obecnie dzieje się w Wielkiej Brytan na rynku pracy i jakie to ma przełożenie na brytyjską gospodarkę?
Głośnym tematem medialnym jest obecnie kryzys na rynku pracy w Wielkiej Brytanii. Pokazywane są filmy i zdjęcia ogromnych kolejek do stacji benzynowych, które jeszcze są otwarte oraz zamkniętych stacji z uwagi na brak paliwa. Mówi się, że jest to pokłosie kłopotów kadrowych na rynku pracy w sektorze brytyjskiego transportu i nie oznacza ogólnego braku paliwa w tym kraju, a tylko braku pracowników, którzy to paliwo dostarczyliby do stacji paliw. To sprawiło, iż Brytyjczycy zaczęli masowo i w panice gromadzić zapasy, a im więcej chcieli kupić, tym dłużej musieli czekać na kolejne dostawy.
Problem z zapełnieniem wakatów w brytyjskich przedsiębiorstwach nie pojawił się z dnia na dzień, a jest to efekt rozpoczęcia luzowania obostrzeń związanych z epidemią wirusa SARS-CoV-2 wywołującego chorobę COVID-19, które miało miejsce w Wielkiej Brytanii na początku lata oraz możliwości powrotu funkcjonowania brytyjskiej gospodarki na pełne obroty. Podaż nie nadążała za popytem i bardzo szybko można było zobaczyć puste półki w sklepach, kiedy to min. rolnicy byli zmuszeni do pozostawienia swoich letnich plonów na polach, bo zabrakło pracowników sezonowych.
Przedstawiciele sektora transportu drogowego, od samego początku luzowania obostrzeń, apelowali do brytyjskiego rządu o wprowadzenie ułatwień wizowych dla kierowców, ponieważ z ich szacunków wynikało, iż w tej części gospodarki brakować będzie do pracy ok. 100 tys. osób. Rządowa odpowiedź na te apele była kompletnie nietrafiona, ponieważ rząd skupił się na zwiększeniu możliwości szkolenia miejscowych pracowników transportu i podwyżkach płac w tym sektorze gospodarki. Dopiero widoczny już ogromny kryzys na stacjach benzynowych sprawił, że brytyjski rząd odpowiedział na postulaty tej branży.
Ministerstwo transportu ma w planie wydać 5 tys. 3-miesięcznych wiz tymczasowych dla kierowców ciężarówek z krajów Unii Europejskiej w celu podratowania przedsiębiorstw transportowych. Dodatkowo brytyjski resort obrony zorganizuje szkolenia dla kolejnych 4 tys. osób w tym sektorze. Kolejne wizy w ilości 5,5 tys. wydanych zostanie w trybie uproszczonym dla tymczasowych pracowników ferm drobiu.
Czy pandemia jest jedynym ograniczeniem rynku pracy w Wielkiej Brytanii?
Otóż nie, możliwości rynku pracy w Wielkiej Brytanii ograniczyła nie tylko epidemia koronawirusa, ale także, a może przede wszystkim, brexit. Z dniem 1 lutego 2020 roku rozpoczął się 11 miesięczny okres przejściowy, kończący się 31 grudnia 2020 roku, który dawał Wielkiej Brytanii pełen dostęp do wspólnego rynku, a zatem swobodnego przepływu osób i usług. Od 1 stycznia 2021 roku brytyjski rynek pracy jest otwarty wyłącznie dla Brytyjczyków oraz dla osób spoza Wielkiej Brytanii, które posiadają wysokie kwalifikacje. Jest to wynik wejścia w życie nowej, bardzo restrykcyjnej polityki migracyjnej na Wyspach.
Jakie były założenia brytyjskiego rządu odnośnie rynku pracy po brexicie?
Założenie brytyjskiego rządu było takie, że po brexicie do prac, wykonywanych wcześniej przez pracowników krajów środkowoeuropejskich, zaczną najmować się Brytyjczycy. Rzeczywistość jest jednak całkiem odmienna i raczej nie pomoże jej także, planowane na 1 października 2021 roku, zakończenie głównych programów pomocowych, które były prowadzone również w Wielkiej Brytanii w odpowiedzi na pandemię koronawirusa. Brytyjskim świadczeniem postojowym objęto 9 mln. miejsc pracy przez półtora roku.
Brytyjscy pracodawcy nie wiążą z tym zbyt wielkich nadziei, porównując tę sytuację do zakończonego w USA programu wsparcia, kiedy to spodziewano się zapełnienia wakatów, jednakże tak się nie stało. Amerykanie nie ruszyli tłumnie do pracy, a co za tym idzie, nie odnotowano oczekiwanego popandemicznego wzrostu gospodarczego. Na amerykańskim rynku również wciąż brakuje rąk do pracy, szczególnie w sektorze transportu, ale także i budownictwie i gastronomii. Amerykański rząd gwarantuje podwyżki płac by przyciągnąć ludzi do pracy, ale efektem tego jest tylko wzrost inflacji.
Na braki kadrowe narzekają także kraje strefy euro. Jak podaje „Financial Times”, w eurolandzie pracuje obecnie o 2,6 mln osób mniej niż przed pandemią koronawirusa. Ów niedobór pracowników nazwany został przez Francois’a Villeroy’a, Prezesa Banku Francji, wręcz największym hamulcem wzrostu gospodarczego, a co za tym idzie najpilniejsze i najbardziej pożądane są obecnie reformy aktywizujące ludzi do pracy.
Podsumowując, pocovidowa rzeczywistość obrazuje się jako największa w historii powojenna walka o ręce do pracy. Niemalże w każdym kraju brakuje rąk do pracy, szczególnie w transporcie i branżach, gdzie występuje sezonowość pracy. Mówi się wręcz, że nieobsadzone wakaty stanowią najpotężniejszy hamulec obecnej gospodarki. Polscy eksperci obawiają się, że i w Polsce powtórzy się scenariusz z Wysp Brytyjskich, gdzie obserwuje się puste półki w sklepach oraz zamknięte stacje benzynowe.
Ekspert Łukasz swoje wieloletnie doświadczenie na rynku pracy postanowił przekazać także na naszym blogu. Jego artykuły dotyczą aktualnych zmian gospodarczych a także tych na rynku pracy. Z chęcia udzieli porad pracodawcą, którzy prężnie rozwijają swoje firmy.